Boże, Boże, Bożenko! Oj, sorki. Te nie teraz czas na żarty. Boże, czy mnie słyszysz? Proszę. Nadal boję się tego. Byłam przerażona tym listem. To jest jakiś horror. Sztylet, list, Andy... Idę się powiesić. Miałam tyle myśli na raz, że moja głowa mocno bolała. Siedziałam na łóżku, trzymając list w ręku i jednocześnie za głowę. Za dużo tego...
Liss siedziała koło mnie i wpatrywała się w podłogę. Widać było, że też wszystko ją przytłoczyło. Tego już za wiele! Poderwałam się z łóżka, przykuwając uwagę Liss. Podarłam kartkę, którą miałam w dłoni na małe kawałeczki. Lissandra patrzyła na mnie mocno zdziwiona.
- Co ty robisz? - zapytała, kiedy wyrzucałam kawałeczki do kosza.
- Jak to co? Nie widzisz, że wyrzuciłam ten pieprzony list? - zapytałam z ironią.
- No, ale ten list to dowód, że ten facet na dole, nie jest Twoim ojcem! - wykrzyknęła sfrustrowana.
- No i co z tego? Nie obchodzi mnie on, jak i te spotkanie.
- Dlaczego nie chcesz się z nim spotkać? - zapytała.
- Jakbyś nie wiedziała, to nie zapuszczam się w lasach po nocach.
- No, ale to jedyna szansa, by dowiedzieć się o swoim pochodzeniu!
- Nie chcę, nie rozumiesz? - pytam z wyrzutem.
- No ok. Już nie będę Cię zmuszać.
Usiadłam na krześle przy biurku. Popatrzyłam na ten sztylet, który leżał na biurku. Wzięłam go w ręce. Obejrzałam go z każdej strony. Następnie przygotowałam sztylet do rzutu. Obróciłam się na krześle w stronę jakiegoś obrazu, którego wcześniej nie zauważyłam. Obraz przedstawiał jakiegoś człowieka. Rzuciłam. Trafiłam w są głowę.
- "Niezły rzut. Gratulacje!" - rozbrzmiał głos w mojej głowie.
- Kto do mnie mówi?! Kim jesteś?! - krzyknęłam na cały pokój. Lissa aż się wystraszyła.
- Z kim ty rozmawiasz? - zapytała przerażona.
- Nie wiem, ale właśnie w mojej głowie rozbrzmiał głos mężczyzny.
- Widzisz? To on! Ten od listu! S? Chyba tak...
- Skończ, proszę! - uciszyła się na moją prośbę.
Wpatrywałam się wbity sztylet w obraz. Upłynęło tak z pięć minut, aż nie rozbrzmiało się pukanie do drzwi. Obydwie spojrzałyśmy się w drzwi, zastanawiając się kto to może być... Pierwsza myśl to rodzice, ale moi rodzice nie pukają.
- Kto tam?! - krzyknęłam w stronę drzwi.
- Niespodzianka! - krzyknął znajomy głos mojej przyjaciółki z Bostonu, gdy drzwi się otwierały.
- Nie no nie wierzę! Olivia? - zapytałam nie dowierzając.
- A kogo się spodziewałaś? Matki? - zapytała sarkastycznie ze śmiechem.
- No nie. - zawtórowałam jej śmiechem. - Co ty tutaj robisz? Zwiałaś z domu? - zapytałam.
- Zdziwisz się, ale nie. Twoi rodzice zadzwonili do moich, by wysłali mnie tutaj na "wakacje" - powiedziała z ekscytacją.
- Co?! Moi rodzice?! Jakoś w to nie wierze. Nic dla mnie nie robią...
- Ale uwierz! Mam tu zostać tydzień! - zapiszczała.
- Wow, tak się cieszę! - przytuliłam ją mocno.
Razem we trójkę usiadłyśmy na łóżko. Olivia i Liss poznały się bliżej. Przynajmniej marzenie Olivii się spełniło. Rozmawiałyśmy o wszystkim, co się do tej pory mnie stało. Ja i Liss byłyśmy opanowane, ale Liv była przerażona na temat tego sztyletu i listu. Oczywiście go nie widziała, bo go podarłam i wyrzuciłam, ale mnie więcej powiedziałam, co w nim było.
CZYTASZ
Daughter of Slenderman [Wstrzymane]
Mystery / Thriller"K-kim jesteś? - podeszłam drżącym krokiem do przodu w stronę wysokiej postaci. - Nie wiesz, kim jestem? - usłyszałam jego głos w mojej głowie. To było przerażające. - Myślałem, że Twoja matka wszystko Ci powie, jednak się przeliczyłem... - podkręci...