1. A może sprzątaczka?

128 3 2
                                    

Patrzyłam w te jego brązowe oczy z nienawiścią. Jak można nie widzieć, że ja idę? A no tak! Przecież to ślepota. Brak słów na tego dziwkarza. Mocne słowo, wiem. Ale niestety to najczęstsze określenie stosowane w naszej szkole. Właściwie używane tylko przeze mnie i Kimberly. Reszta dziewczyn lepi się do niego jak miód. Okey, chcą sypiać z Panem Szkoły, a zarazem Seksu, to ich sprawa.

Chcę odejść od niego, by być jak najdalej od tego głupku lecz nie było mi to pisane. Lokowaty chwycił mnie za nadgarstek i obrócił mnie tak, że jestem bardzo blisko jego torsu. Bleee.

- Puść mnie. - syknęłam przez zęby. Chciałam się wyrwać, ale jego uścisk był tak mocny, że nawet nadgarstki mnie zaczęły boleć.

- A jeśli nie, to co? - zapytał się.

- To. - nie czekając na jego reakcje, szybko kopnęłam w jego przyrodzenie. Przez ból jego krocza, musiał się zwinąć jak kłębek włóczki, tym puszczając moje obolałe nadgarstki.

Nawet się nie żegnając, obróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Nie będzie mnie tu chwytać na mieście. Palant. Muszę zadzwonić do mojej pseudo przyjaciółki. Przyjaciółki, która pomogła mi stracić pracę.

Wyciągnęłam telefon z torebki, szukam numer mojej przyjaciółki i dzwonie. Zapewne jeszcze od sypia po tej imprezie. Ale cóż, straciłam przez nią pracę. Jakaś sprawiedliwość musi być. Jest! Znalazłam numer i naciskam zieloną słuchawkę. Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Co z tą dziewczyną?!

- Halo? - usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.

- Nie halo, tylko przepraszam się należy. - powiedziałam z wyrzutami.

- C-co? O czym ty mówisz, Sky?

- Straciłam robotę. Przez ciebie! - lekko podniosłam głos.

- Jak to?

- No namawiałaś mnie na imprezę i zapałam. Kolejny raz.

- Jezu, przepraszam. Przyjdź do mnie teraz, to znajdziemy nową. W końcu i tak nie przepadałaś za poprzednią.

- No tak... Dobra, za 5 minut będę u ciebie. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Następnie telefon wrzuciłam luzem do torebki. Przyspieszyłam kroku by znaleźć się tam szybciej.

Znalazłam się pod mieszkaniem mojej przyjaciółki po 10 minutach. Te światła na pasach w Londynie, trochę przesada. Jeszcze te korki. Dziś niedziela, ludzie! Gdzie wy się tak spieszycie? Eh...

Czekałam przed jej drzwiami, aż mi łaskawa pani otworzy. Po chwili drzwi się otwierają, a przede mną stoi ubrana brunetka. Nadal miała zaspane oczy i sterczące włosy we wszystkie strony, ale gdy mnie zobaczyła, natychmiast się uśmiechnęła. Wpuściła mnie do środka, zdjęłam buty oraz płaszcz i poszłam w głąb mieszkania.

- Chcesz coś? - zawołała z kuchni, gdzie ja znajdowałam się w salonie.

- Tak. Gorącą czekoladę, jakbyś mogła. Strasznie zmarzłam, jak szłam do ciebie. - odpowiedziałam jej. To prawda. Londyn nie należy do ciepłych miast w Europie. Według mnie Madryt jest najcieplejszy. Kiedyś byłam i mi się podobało.

Po 5 minutach Kimberly przyszła z dwoma kubkami. Jeden postawiła przede mną, a drugi przed sobą. Zauważyłam, że zrobiła sobie kawę. Upilam łyk swojego napoju i od razu poczułam ciepło w moim ciele. Odłożyłam kubek z powrotem na szklany stolik.

- Znów zapomniałaś ustawić budzika? - zapytała, upijając swoją kawę.

- A żebyś wiedziała. Teraz muszę znaleźć nową pracę, bo Tobie oczywiście zachciało namawiać na imprezę u Nialla.

- No przepraszam. Znajdę Ci nową, zgoda? - zapytała, a ja potaknęłam.

Pobiegła do swojego pokoju zapewne po laptopa. Tak, jak mówiłam. Przyszła z urządzeniem i usiadła na kanapie. Poprosiła mnie, bym się dosiadła. Zrobiłam tak, jak poprosiła.

Zobaczyłam, że odpala sławną stronę z znalezieniem pracy. Za pomocą dolnej strzałki posuwała stronę do dołu by znaleźć dobrą ofertę.

- Kelnerka w pubie? - zapytała, spoglądając na mnie.

- Nie... Mam dosyć kelnerowania. - pokręciłam ręką.

- No to może... Asystentka w biurze? - zapytała kolejny raz.

- To już w ogóle nie. Nie nadaje się na siedzenie za biurkiem ciągle i usługiwać jakiemuś facetowi.

- No spoko. - zaśmiała się. - A może sprzątaczka?

- W sumie? Lubię sprzątać. Sama dobrze wiesz, jak sprzątam.

- No właśnie na błysk! - uśmiechnęła się. Sprzątaczka nie jest taka zła. Mogę nią być.

- Dawaj numer. - kliknęła na ofertę i wyświetlił się numer możliwe, że przyszłego pracodawcy.

Wzięłam jakąś podreczną karteczkę oraz długopis i przepisałam ciąg liczb. Następnie poszłam do torebki w celu wyciągnięcia telefonu. Gdy wróciłam, Kim patrzyła na mnie. Jej wzrok prosił, bym zadzwoniła. Trochę się obawiam.

- Nie wiem czy zadzwonić... - moje usta przekrzywiły się.

- Dzwoń! - krzyknęła.

Wpisałam numer, a następnie nacisnęłam słuchawkę. Dzwoni. Nie lubię tego dźwięku.... Po jakiś 3 sygnałach odezwał się męski głos.

- Halo? - głos mężczyzny można by poznać, że jest gdzieś po 40.

- Dzień dobry. Z tej strony Skyler Vol. Dzwonię z ogłoszenia o pracę.

- A tak! Dzień dobry. Tak, szukam gospodyni domowej. Czy pani jest zainteresowana?

- Tak.

- To dobrze, bo za każdym razem, gdy dostają u mnie pracę, zaraz po tygodniu ją rzucają. Może pani się dziś spotkać ze mną, by omówić szczegóły?

- Mam czas około 15. Może być? - zapytałam niepewnie. Kto wie, może ten facet mieć zajęty czas.

- Tak, może. Czy to jest prywatny numer? - o, jednak nie. Jak się super składa!

- Tak, tak.

- Dobrze. Wyślę adres SMSem. To do zobaczenia za 4 godziny. - rozłączył się. Jest! Idę na rozmowę.

Ale się cieszę. Facet całkiem miły się wydał. Mam nadzieję, że nie ma jakieś dzieci, które brudzą wszędzie. Powiedziałam to swojej przyjaciółce, a ona wstała z kanapy i zaczęliśmy skakać wokół szklanego stolika. Teraz tylko trzeba czekać na rozmowę...

Syn Mojego Pracodawcy ¦¦ Harry Styles [Wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz