Mieliście kiedyś tak, że ktoś kogo uważaliście za najlepszego przyjaciela w jeden wieczór zamienił się w zwykłego znajomego? To właśnie dla mnie Ola. Może to w większości moja wina.
Z Olą znam się od gimnazjum, chodziłyśmy razem do gimnazjum i teraz również do liceum. Moja rodzina od razu jej nie polubiła, może dlatego częściej przychodziłam do niej. Próbowała mnie "wyleczyć" z samookaleczenia, za co chwała jej bo w tamtym momencie miała inne sprawy na głowię.
Pewnego dnia przed Sylwestrem, może w grudniu, a może w listopadzie zaczęłam pisać z naszym kolegą, ale w pewnym momencie zaczął pisać do mnie w zupełnie inny sposób. Sprośny? Miałam nadzieję, że mu przejdzie kiedy będę mu zdawkowo odpowiadać, wymijająco, ale on nadal pisał i co więcej prosił mnie o kasowanie wiadomości i nie mówienie nikomu. Prosił więc to uszanowałam. Jednak w dniu imprezy sylwestrowej albo przez alkohol albo po prostu nie mogąc mieć tajemnic przed przyjaciółką powiedziałam wszytko Oli.
Dopiero następnego dnia kiedy do mnie napisała, że nie może przestać o tym myśleć i to zdrada i nie, że nie tak zachowuje się przyjaciółka, dotarło do mnie jak wielki błąd popełniłam. Żadnej rzeczy w tamtym momencie nie żałowałam tego jak to, może powinnam jej powiedzieć od razu? Gdybanie nic nie zmieniło. Od tamtej pory zdążyła mi trochę wybaczyć, ale mimo to, że była kimś ważnym dla mnie w tamtym czasie teraz to się zmieniło.
Każda z nas ma innych przyjaciół, znajomych, inne myślenie i podejście do życia. Bardzo zaczęło mnie denerwować to, że to ja miałam o nią zabiegać. Ja wiem, że popełniłam błąd i nie tak łatwo o tym zapomnieć ale trochę od tamtego momentu minęło. Myślałam, że wszystko jest okej, ale tydzień, może dwa tygodnie temu sama słyszałam jak mówi innej dziewczynie o tym z kim piszę i co napisałam. Pozdrawiam serdecznie.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że mimo wszystko zawsze będę miała jakąś słabość do Oli, bo nie ważne jak źle między nami było to i tak w pamięci zawsze pozostaną mi te dobre dni, które przeszłyśmy.
Za co jej dziękuję? Mimo, że nie był to rozdział z tych miłych to dziękuję jej za to, że w pewnym stopniu odgoniła mnie od czarnych myśli i dzięki niej zaczęłam lepiej dobierać sobie znajomych, a nie wszystkim wierzyć ślepo na słowo.
CZYTASZ
Ona i...... On(?)
Non-FictionTo moja historia. Trochę ubarwiona. W większości prawdziwa. Co jest prawdą? To wasza interpretacja. W moim życiu było i może nadal jest 13 osób, które coś wniosły lub coś w nim zmieniły.