Część Bez tytułu 4

41 0 0
                                    

Wyszłam z kawiarni na ulicę. Odetchnęłam ciężkim od dymu tytoniowego powietrzem i sprawdziłam na liście miejsc do odwiedzenia, co mogę porobić.
Nie zostało mi wiele, a po tej rozmowie niezbyt chciałam plątać się po muzeach. 

Westchnęłam i usiadłam w okolicznym parku. Na ławce wyciągnęłam telefon. 

"-Hej. Jak się czujesz?-" Napisałam do mojej przyjaciółki z dawnych, dawnych lat podstawówki. Nie chciałam pisać i martwić drugiej, która była niczym moja młodsza siostra, przynajmniej na razie. 

"-O Boże, Sue. Nie wiesz jaka to ulga coś od ciebie usłyszeć. Co jest ?-" Odpisała po kilku minutach. Pewnie kwestia zasięgu i odległości, ale wciąż. 

"- Po prostu, mam trochę mętlik w głowie. I niezbyt chce mi się cokolwiek zrobić. A że chciałam spytać co u ciebie, no i może o radę, to mimo wszystko stwierdziłam, że napiszę.-"

"-Wszystko OK, naprawdę. A co się dzieje?-"

Westchnęłam. "-Jest taki jeden, z jednej strony to chore i niepoprawne, bo daję mu nadzieję nie mając pewności co do swoich uczuć, a z drugiej ... Z drugiej czuję przy nim, że żyję, jakbym miała skrzydła. Ale to jest tak spierdolone, że nie wiem czy jestem w nim zakochana, czy nie. A nie chcę wychodzić na sukę, która się bawi czyimś kosztem.-"

"-Hmm ... Jak dla mnie to jest dosyć oczywiste i ma proste wytłumaczenie.-" 

"-Jakie ? Sugerujesz mi zakochanie?-"

"-Tak. Tak to wygląda.-" Odpisała spokojnie. Wiedziałam, że ona po wszystkich moich miłościach od czasu podstawówki zna mnie dosyć dobrze, szczególnie w kwestii uczuć, a kiedy ja nie wiem, co czuję to raczej ona mi podpowie niż ktokolwiek inny. 

"- Nie wiem. W sensie, to nie jest tak, jak zawsze. To jest takie ... Dzikie.-" 

"-Sue, po prostu posłuchaj tego, co czujesz kiedy z nim jesteś. I nie myśl o tym logicznie.-" Poradziła.  Podniosła mnie w sumie na duchu, ale pewnie na chwilę. 

Wstałam ciężko z ławeczki, przeszłam się po parku i wróciłam na poszukiwanie zajęcia na ulicach miasta. 

Przeszłam się dodatkowo po kilku dziwnych i ciekawych ulicach.Usiadłam jeszcze w tutejszym Hard Rock Cafe, by zebrać myśli. Kiedy dostałam kawę od barmana, w kubku z tektury wyszłam na miasto. 

Przeszłam się pod słynne rondo Londynu. Od razu na ulicy, na telefon dostałam też wiadomość. 

"Hey, I know it is kinda late, but meet me at West Street 1 around 8p.m. I hope you aren't that mad at me because of this slight change of plans. I know you would like to go there with me, but I will be ending some agreements around 7p.m so I will catch you at the spot." Kerns. 

"Nah, it is fine. I know that it would be scandalous if we came in together. And if you have stuff to do I understand. Wish you luck with it. "  Odpisałam spokojnie, patrząc na gmachy przy Piccadilly Circus.  

Więc musiałam sama się dostać pod wskazany adres. Cóż, trudno. W sumie na to się nastawiałam.  Odwiedziłam, tak jak planowałam, wszystkie te muzea, które widziałam dawniej, a nadal mnie interesowały. Wszelkie eksponaty nadal mnie zachwycały i fascynowały. 

Chodząc tłocznymi ulicami Londynu czułam się jak w domu. Szkoda, że niedługo mieliśmy stąd jechać.  Ja czułam się tu jak ryba w wodzie, ale trasa to trasa. 

Nikt jakoś specjalnie nie zwracał na mnie uwagi, nawet jak kluczyłam po Camden Town. Z czystego sentymentu, chciałam po prostu jeszcze przed wyjazdem nim rzygać, żeby potem nie żałować, że spędziłam tam niewiele czasu. Chociaż tęsknota za tym akurat miejscem i tak mnie dopadnie, to mimo wszystko. 

Podróż życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz