Rozdział 10.2

471 41 19
                                    

Ostrożnym krokiem zaczął przesuwać się wzdłuż ściany. Lykke z wyprostowaną postawą i pewnie, lecz wolno szła w jego stronę. Jej zahipnotyzowane ciało doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że jej zadaniem jest uśmiercić przeciwnika wolno i jak najboleśniej, ku uciesze jej pana.

Brunet panicznie szukał czegoś, co pomoże mu przeżyć, jednak na arenie nie było nic, oprócz nich.

Wyciągnął sztylet przed siebie, jakby miało to w jakiś sposób przestraszyć piękną maszynę do zabijania. Dziewczynie nawet nie drgnęła powieka na widok dwunastocentymetrowego ostrza. Widziała w życiu większe.

Teraz albo nigdy, pomyślał Eret i rzucił się na szatynkę. Jego celem było wytrącenie z jej rąk miecza. Walka wręcz będzie niosła za sobą mniejsze ryzyko śmierci.

Syn Ereta potraktował dłoń z mieczem solidnym kopnięciem z półobrotu. Ruch był na tyle niespodziewany, że klinga upadła na kamienną nawierzchnię ze zgrzytem, a szatynka złapała się z sykiem za obolały nadgarstek, w który oberwała.

Zanim Lykke zdążyła podnieść broń, brunet kopnął rękojeść i miecz znalazł się prawie na drugim końcu areny. Mężczyzna szybkim ruchem schował sztylet do buta i wyciągnął pięści do przodu, trzymając gardę.

Szatynka nie zmartwiła się z takiego obrotu sprawy. Było jej wszystko jedno czy zabije go mieczem, czy własnymi dłońmi. Drago chciał tego kolesia martwego, a ona musi wykonać polecenie. Nie ma innego wyboru.

Rozpoczęła się wymiana ciosów. Eret odpierał każdy kolejny atak Lykke, samemu nie wykonując niczego, co mogłoby ją skrzywdzić w znacznym stopniu.

Haddock każde uderzenie miała przemyślane i perfekcyjne, lecz brunet równie idealnie je odpierał.

Walka zaczęła przypominać taniec dokładnie dopracowany i na swój sposób choreograficzny. Ludzie dookoła wiwatowali i dopingowali w znacznej części dziewczynie, którą popierał oczywiście sam Drago Krwawdoń.

*

- Mam złe przeczucia - mruknął Czkawka do Astrid, która zrównała z nim lot.

- Ja też - przyznała. - Myślisz, że oni... Wiesz...

- Nie wiem. Mam ogromną nadzieję, że cała trójka jest w jednym kawałku - powiedział smutno, wpatrując się w wyspę, która z każdą kolejną minutą wydawała się być nieco większa.

- Poradzą sobie. - Heather uśmiechnęła się pewnie do małżeństwa, zwracając tym samym ich uwagę na swoją osobę. Dzięki pomocy ze strony przyjaciół, odzyskała znaczną część pewności siebie i teraz starała się przekazać ją innym. - Znam Ereta już jakiś czas, Burza to nocna furia, a Lykke to żeńska, piękniejsza wersja ciebie, więc wiem, że sobie poradzą - zapewniła.

Na wzmiankę o Lykke Astrid i Czkawka zaśmiali się, a Szczerbatek wydał z siebie gardłowy dźwięk.

- I ty Mordko przeciwko mnie? - zapytał z udawaną urazą. Szczerbek odpowiedział mu bliżej nieokreślonym piskiem.
Zredukowało to po części poziom ich stresu.

- Masz rację, nie możemy tracić nadziei - potwierdziła blondynka.

*

- Gothi, kiedy ona dojdzie do siebie? - Sączysmark z Mieczykiem u boku nie dawał za wygraną i wciąż męczył starą wieszczkę, która za każdym razem pisała na ziemi, że trzeba czekać, bo nic jeszcze nie wiadomo. Najwidoczniej ta informacja nie docierała do nich w pełni. Chcieli po prostu wiedzieć, co mogą zrobić dla ich najbliższej osoby.

Jak wytresować smoka 3 - Powrót DragoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz