***
Jeśli mam być szczera, to wstałam dzisiaj nawet wyspana pomimo, że zwykle chodzę wcześniej spać. Jednak pogoda nie wróżyła mi dzisiaj na dobre. Było strasznie zimno i wiał potworny wiatr, dlatego zdecydowałam się jechać na rowerze do szkoły, aby nie być zbyt długo na zimnie.
Jak zwykle ubrałam się, zjadłam z tatą śniadanie i wyszłam przed kamienicę z rowerem. Od razu udałam się w kierunku szkoły przy której spotkałam oczywiście Marit, która właśnie zapinała swój rower.
-Hej, Marit- powiedziałam nieco nieśmiała, ponieważ bałam się że Marit znowu zacznie temat akcji.
-Cześć, Emi- powiedziała koleżanka i udała się do budynku
Ja odetchnęłam z ulgą, zapięłam swój rower i także udałam się do szkoły.
Na korytarzu nie spotkałam nic ciekawego. Po chwili zabrzmiał dzwonek i udaliśmy się do klasy na pierwszą lekcję, którą była biologia. Nienawidzę jej! No ale trudno.
Na szczęście później było coś fajnego czyli plastyka.Jako, że zawsze siedziałam sama na tym przedmiocie, a Andreas nie miał jeszcze wybranego miejsca na plastyce usiadł ze mną. Całą plastykę przegadaliśmy. Ciągle się śmiałam. Zresztą Andreas też.
Widziałam jak patrzą się na nas niektóre dziewczyny. Wydaje się jakby chciały mnie po prostu zabić, za to, że mam dobry kontakt z Andre.
Na przerwie podeszłam do Marit i postanowiłam spytać ją czemu tak strasznie zależy jej na tej akcji i czy nie możemy sobie jej odpuścić, chociaż o to już pytałam.
-Marit, musisz mi odpowiedzieć na jedno pytanie
-Jakie?- zapytała całkiem obojętnie dziewczyna
-Czemu tak strasznie zależy ci na tej akcji?
-No...
-Marit, odpowiedz!
-Potrzebuję forsy.
-Ale po co ci ta forsa?
-Nieważne...
-A dlaczego nie poprosisz o nią rodziców?
-Trochę się wstydzę...
-Co to takiego jest, skoro wstydzisz się o tym mówić.
-Bilet...- odpowiedziała niepewnie dziewczyna
-Jaki bilet?
-Na koncert Marcusa i Martinusa.
-Chcesz pójść do ich koncert?!
-Mówiłam ci, że to trochę wstydliwa sprawa... słuchałam ich trochę czasu i strasznie spodobały mi się ich piosenki.
-Marit, to nic wstydliwego! Sama ich uwielbiam i też dałabym wiele żeby pójść na ich koncert.
-Tak?
-Tak... Dobra, zrobimy tą akcję no i zdobędziemy tę kasę.
-Naprawdę? Ucieszyła się dziewczyna.
-Tak, zrobimy to.
-Dziękuję, Emilie!- Krzyknęła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję.
Potem zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcje.
Po następnej lekcji była długa przerwa. Na dworze się przejaśniło i było o wiele przyjemniej niż rano, a więc nauczyciele pozwoli nam wyjść na szkolny ogródek. Bardzo lubię tam przebywać. Jest tam dużo ławek, na których można usiąść i porozmawiać. Są też stoliki a więc można tam zjeść drugie śniadanie, lub coś w tym stylu.
