***
Martinus był bardzo zaskoczony filmem. Sam nie przypuszczał, że komedia, tak bardzo mu się spodoba.
-Ale było fajnie! Zmieniłem zdanie na temat komedi.
-Tak, ta była bardzo zabawna.-przyznałam-Dziękuję, że kupiłeś bilety na tę komedię.
-Wyszedłem na gentlemana?
-Tak, można tak powiedzieć-zaśmiałam się
-Niestety Emi, ale miałem w tym jakiś interes.
-Co? Jaki?
-Nigdy nie oglądałem Star Wars!
-O ty zdrajco!-krzyknęłam i wybuchnęliśmy śmiechem
-Czyli musimy to nadrobić. Może dasz mi swój numer to umówimy się na Star Warsy?
-Jasne! Jeśli tego nie nadrobisz, to stracisz życie...-zaśmiałam się
Wymieniliśmy się z Tinusem numerami i Marcus akurat wyszedł z sali po filmie.
-O, widzę, że ktoś tu poszedł w moje ślady!- zaśmiał się Marcus
-O co chodzi?- Zdziwił się Martinus
-Też mam numer Emilie.
-Dobra, dobra. Jak tem film?- spytał Tinus
-A, nie pytaj! Moje miejsce było obok jakiejś psycho fanki, która co 3 sekundy zadawała mi jakieś pytania.
-To wiesz cokolwiek z tych Avengersów?- spytałam
-Tak, znam końcówkę. Ta dziewczyna co chwilę chciała ze mną zdjęcie i robiła potworne zamieszanie, więc pod koniec fimu ochrona wyprosiła ją z sali! I wyobraźcie sobie, że jeszcze wtedy prosiła mnie bym wyszedł z sali razem z nią!
Tinus i ja wybuchnęliśmy śmiechem, ale nie wiedzieliśmy co stanie się za chwilę! Nie minęło 5 sekund, a do Marcusa podbiegła jakaś fanka. Przytuliła go tak mocno, że ten zdołał wydusić z siebie tylko to:
-To właśnie ona...
-To powodzenia!- krzyknął Tinus, chwycił mnie za rękę i wybiegliśmy z kina
-Jeszcze by mnie dopadła!- zaśmiał się Martinus
-To co robimy?
-To Marcus niech pozna się lepiej z przyszłą żoną, a my jedźmy do domu oglądać Star Warsy.
-Ok! To chodźmy.
Udaliśmy się z Martinusem tym razem na przystanek autobusowy. Całą drogę śmialiśmy się z tej psychofanki, która dopadła Mac'a.
Chwilę później byliśmy już na placu, na której była kamienica Martinusa.Opowiadałam chłopakowi ze szczegułami, jak dotarłam do jego kamienicy uciekając przed Larsem i Erikiem.
-Czemu oni w ogóle cię gonili?
-Mieliśmy trochę sprzeczek...-skłamałam, nie chcąc przyznać się do kradzieży.
-Ok, nie wnikam.