***
Myślałam że zaraz zemdleję. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną tak bardzo jak jeszcze nic innego...
Przede mną nie stał nikt inny jak Martinus Gunnarsen!!!-O mój boże! Czy to sen?!- krzyknęłam
-Wątpię że ciągle śpisz skoro wparowałaś mi do domu...
-Ty jesteś Martinus?! Ty nie mieszkasz w Trofors?!
-Mieszkam...- powiedział nieco zakłopotany chłopak
-Przepraszam, już sobie pójdę tylko tak się składa, że goni mnie mój kolega i będę musiała tu jeszcze chwileczkę poczekać dopóki nie upewnię się, że go tutaj nie ma.-oznajmiłam zaskoczona i bardzo roztrzęsiona
-Ok... nie wiem czy mnie znasz... Jeśli jesteś moją fanką to jak najbardziej mogę ci dać autograf, ale proszę nie mów nikomu że tutaj mieszkam!
-Jasne! Oczywiście!- zgodziłam się
Serce waliło mi jak młot! Martinus wydawał się nieco zdenerwowany, ale jednak wymuszał u siebie uśmiech.
-Jak masz na imię?-spytał chłopak chcąc zaspokoić niezręczną ciszę.
-Emi... To znaczy Emilie, ale możesz mówić na mnie Emi.
-Dobrze... to skoro już jesteś, to może chodź do salonu...
-Tinus, z kim ty rozmawiasz?! I w ogóle ile można czekać na papier toaletowy?!-odezwał się nagle głos zza drzi
-Już ci daję!-krzyknął chłopak i podbiegł do szafy z której wyciągnął rolkę papieru i podał osobie za drzwiami.
-Czy to twój brat? Marcus?
-Tak, on chyba nie spodziewał się gości...-zaśmiał się Tinus
-Jakich gości?!-krzyknął Mac
-Wyjdziesz wreszcie to się dowiesz-Tinus odpowiedział bratu, a ten wyszedł z łazienki
Marcus kiedy tylko mnie zobaczył wydawał się bardziej zaskoczony niż ja.
-Cześć jestem Marcus
-A ja Emi-przedstawiłam się
-Dobra, to chodźmy do salonu. Tam ci wszystko wytłumaczymy, Emi.
Nagle moje zaskoczenie zmieniło się w lekki strach... w końcu nie wiem czego mogę się spodziewać.
Marcus pokazał mi gdzie mogę usiąść, a następnie poszedł do kuchni nalać każdemu lemoniady. Zostałam w pięknym salonie chłopaków tylko z Tinusem. Byłam zastresowana i z całych sił sciskałam rysownik, który nadal trzymałam w dłoniach.
-Emi, rozumiem że dotarłaś tu przez przypadek i nie mam ci tego za złe, ale proszę...
Nagle głos Martinusa się urwał. Chłopak popatrzył się na mnie i wziął głęboki wdech.
-Nie przychodź tu już! Nie mów nikomu o tym że tu jesteśmy. Byliśmy zmuszeni przeprowadzić się tutaj z Trofors, ponieważ fani nie dawali nam żyć.
-Rozumiem...
-Nie przeprowadziliśmy się tutaj całkiem na stałe, ale chcieliśmy chociaż odpocząć przez chwilę od fanów. Damy ci autograf, ale proszę nie przychodź tu już. My nie wychodzimy praktycznie z domu. Ewentualnie spędzamy trochę czasu na balkonie, jednak tak aby nikt nas nie widział.
-Żyjecie w ukryciu?- spytałam zaskoczona
-Tak, wychodzimy czasami, ale zdarza się to naprawdę rzadko. W dodatku Oslo to dość duże miasto, tu trzeba uważać. Nic złego się nie stanie jeśli spotkamy kogoś na mieście, ale jeśli jedna fanka dowie się o tym, że tu mieszkamy od razu wszyscy się o tym dowiedzą.