8. abendessen

2.1K 169 89
                                    

Następnego dnia czuje się okropnie. Nie przespałam pół nocy, bo moja głowa była zbyt pełna myśli. Od dziecka zawsze wszystko za bardzo analizowałam i tworzyłam różne teorie zamiast po prostu wziąć się w garść i wszystko wyjaśnić. Naprawdę cieszę się, że nie muszę iść dzisiaj do pracy, bo z moim humorem to by nie było bezpieczne ani dla mnie ani dla dzieci. Wstaje z łóżka już po dziewiątej, co na mnie w sobotę jest bardzo wczesną porą, ale muszę się czymś zająć, bo inaczej zwariuje. Na moje szczęście w kuchni akurat nikogo nie ma, więc bez problemu mogę zaparzyć sobie kawę, która musi być naprawdę mocna, żebym mogła w miarę normalnie funkcjonować.

— Cześć, mała. — wita mnie Richard, który wchodzi do kuchni, gdy ja siedzę już przy stole i pije największy skarb tego świata.

— Jeśli musi już pan do mnie cokolwiek mówić to ja mam imię. — mruczę i biorę łyk kawy. Nigdy nie będziemy w dobrych stosunkach i on musi się z tym pogodzić. Po tym co zrobił powinien być naprawdę wdzięczny, że mu nigdy tak porządnie nie wygarnęłam. Mężczyzna chce coś odpowiedzieć, jednak do pomieszczenia wchodzi matka.

— Dzień dobry, kochana. — uśmiecha się do mnie tak mocno, jakby właśnie przed chwilą wygrała los na loterii. Cóż, prawdopodobnie jej zaraz popsuje ten humor swoim podejściem, ale takie są już wady przyjmowania mnie pod dach. — Jadłaś już śniadanie?

— Tak.  — kłamie. Dzisiejszego ranka muszę sobie odpuścić jedzenie, bo wczoraj wieczorem w przypływie złości zjadłam tabliczkę czekolady i już mam przez to ogromne wyrzuty sumienia. Moja rodzicielka nie musi jednak o tym wiedzieć.

— No dobrze. To my zjemy sami. — chyba mi uwierzyła — To kiedy poznamy tego twojego chłopaka? — kobieta zaczyna kolejny temat przez który prawie wypluwam kawę, którą popijam — Słyszałam, że to przyjaciel Andreasa. A Andreas to złoty chłopak, więc pewnie przyjaźni się z dobrymi ludźmi.  — dodaje.

— Skąd ty wiesz, że ja mam chłopaka? — unoszę brwi. Idealny moment sobie wybrała na to pytanie. Wciąż nie wiem dlaczego Nico mnie okłamał i nie mam pojęcia czy nadal jest moim chłopakiem, bo jeżeli się okaże, że leci na dwa fronty to niech spierdala.

— Klara nam wczoraj powiedziała. — do rozmowy wtrąca się w Richard — Powinnaś dać jej jeszcze jedną szansę. Cieszy się, że się tu zaaklimatyzowałaś.

Patrzę na niego przez chwilę czekając aż powie, że to żart. Takie zapewnienie jednak nie nadchodzi, a ja muszę się powstrzymywać, żeby nie zacząć się śmiać. Prędzej Liverpool zostanie mistrzem Anglii niż ja uwierzę w te bzdury. Powiedziała im to akurat tego dnia, gdy wiedziała że mnie okłamał. Co za podstępna żmija.

— Jasne. — uśmiecham się sztucznie — A trawa jest niebieska.

Dopijam kawę i wstaje od stołu. Muszę się ulotnić z tego pomieszczenia zanim powiem parę słów za dużo.

— To jak z tym chłopakiem? — matka wraca do poprzedniego tematu — Andreas przychodzi do nas dzisiaj na kolacje. Może ty powinnaś tego swojego Nico też zaprosić? Dobrze pamiętam imię?

— Nie wiem, mamo. — mówię zirytowana — To raczej nie jest dobry pomysł. — W mojej głowie pojawia się myśl, że prawdopodobnie zobacze Andreasa pierwszy raz od naszej małej sprzeczki przez co trochę panikuje, ale staram się na tym nie skupiać. Mam teraz większe problemy.

Uciekam do swojego pokoju i zajmuje się czytaniem książki. Często tak robię, gdy nie chce myśleć o swoich problemach. Przeniesienie się do świata postaci fikcyjnych i przeżywanie z nimi przygód potrafi naprawdę pomóc. Nie mogę się oderwać od lektury praktycznie przez cały dzień. Nie wychodze nawet na obiad, na który o dziwo nikt mnie nawet jakoś usilnie nie woła. Dopiero około siedemnastej ze świata Emmy Carstairs wyrywa mnie dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu widzę wiadomość od Nico.

"Jestem pod twoim blokiem i trochę się martwie. Zejdź, proszę."

Przez chwilę zastanawiam się czy to dobry pomysł. Dochodzę do wniosku, że kiedyś i tak będziemy musieli porozmawiać, a im szybciej będę miała tą sytuację przedstawioną czysto tym lepiej. Nie odpisuje mu, ale  wstaje z łóżka. Przed wyjściem spoglądam jeszcze w lustro. Włosy mam spięte, na twarzy zero makijażu, a na ciele tylko legginsy i szara bluza. Nie widział mnie jeszcze w tym wydaniu, ale nie mam zamiaru się specjalnie dla niego szykować. Zjeżdżam windą na dół i dostrzegam chłopaka opartego o swój samochód. Podchodzę do niego ze skrzyżowanymi rękami.

— Hej, słońce. — całuje mnie w policzek — Czemu nie odpisujesz na moje wiadomości?

— Nie chciałam Ci przeszkadzać w naprawianiu kranu.

— Ten kran już dawno naprawiłem. —  śmieje się, a ja pierwszy raz odkąd się znamy mam wrażenie, że jest głupi.

— Jezu, Nico, skończ pieprzyć. Dlaczego mnie wczoraj okłamałeś? — pytam stanowczo. Chłopak przez chwilę patrzy na mnie zdezorientowany, więc kontynuuje. — Danika nie wysłała Ci żadnej wiadomości, bo gdy wróciłam do mieszkania była u Klary.

Nico poważnieje i odwraca się przecierając twarz rękami. Nie spodziewał się tego kompletnie. Dziwne, że jego siostra go nie uprzedziła.

— Skarbie, ja Ci to wszystko wytłumacze. — patrzy mi w oczy i kładzie ręce na moich ramionach.

— No czekam. — zaciskam usta.

— Ta wiadomość była od taty. Danika ma niedługo urodziny. Poprosił mnie, żebym pojechał z nim wybrać sale i kupić alkohol. Nie chciałem Ci mówić, bo bałem się, że wygadasz się przypadkiem Klarze albo samej Danice, a to ma być niespodzianka. Przepraszam. — wzdycha. Wpatruje się w jego twarz. Wygląda jakby mówił szczerze. Cały czas patrzy mi w oczy, a jego mimika naprawdę ukazuje smutek. Żałuje tego kłamstwa. Przynajmniej tak mi się wydaje. Kiwam głową na znak, że rozumiem i mocno się do niego przytulam zamykając oczy. Naprawdę mi ulżyło. Ta sprawa uświadomiła mi, że chyba zależy mi na nim jeszcze bardziej niż myślałam.

— A ty co sobie pomyślałaś? — całuje mnie w głowę i odsuwa lekko od siebie.

— A co ja mogłam powiedzieć? Pierwszą myślą było, że mnie zdradzasz. Przepraszam. Powinnam bardziej Ci ufać.

— Nie masz za co przepraszać. — kładzie dłoń na moim policzku — Okłamałem Cię i dałem powody do tego braku zaufania. Ale nigdy bym Cię nie zdradził. — całuje mnie delikatnie. Odwzajemniam pocałunek, jednak parę sekund później go kończe, bo widzę podchodzącego w naszą stronę Andreasa.

— Cześć wam. — mówi na powitanie — Nie wiedziałem, że Nico też będzie.

Czuje się trochę niezręcznie, bo ja wciąż czasami myślę o tej sytuacji z siłowni, a on zachowuje się jak gdyby nigdy nic się nie stało. A stało się i nawet mnie za to nie przeprosił.

— Będę na czym? — pyta lekko zdezorientowany chłopak.

— Matka robi jakąś tam kolacje. — wzruszam ramionami — Właściwie to zapraszała Cię, żebyś też wpadł. Tylko że ja przez to kłamstwo nie wiedziałam jak sytuacja między nami wygląda. — zauważam jak wyraz twarzy Wellingera na moją wzmiankę o kłamstwie się zmienia. Patrzy na swojego przyjaciela zawiedzionym wzrokiem, przez co czuje niepokój. Mam wrażenie, że wciąż wszystkoego nie wiem. Nie mam jednak siły się dłużej nad tym zastanawiać. — Ale uważam, że powinieneś wpaść. Nie będę się przynajmniej nudziła.

— Chętnie. — oznajmia Nico i całuje mnie w policzek.

Podczas drogi do windy panuje cisza. Nico bawi się moją dłonią, Andreas intensywnie nad czymś myśli co chwilę spoglądając to na mnie a to na mojego chłopaka, a ja zastanawiam się jak ja do cholery przeżyje ten dzisiejszy wieczór.

___________

jeszcze nie ma majówki, ale mam napisane parę rozdziałów do przodu więc możemy na jakiś czas wrócić do systemu im większą aktywność tym szybciej rozdział

die sorge | a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz