Rozdział III Część II

46 9 0
                                    

            - To... Dość trudne - zaczął po długiej, niezręcznej chwili milczenia. - Nie jestem Asgardczykiem.

      Antoinette uniosła brwi w akcie braku zrozumienia.

            - Może powinieneś się zdecydować - mruknęła, krzyżując ręce na piersi. - Najpierw mówisz, że jesteś księciem Asgardu, a po kilku dniach twierdzisz, że nie jesteś Asgardczykiem. To... Wybacz, ale nie rozumiem.

      Ant pokręciła zdezorientowana głową, a gwałtowny ruch rozrzucił jej karmelową grzywkę po czole.

            - Jestem adoptowany - wytłumaczył bóg. - Odyn przygarnął mnie, kiedy byłem niemowlęciem; znalazł mnie na polu bitwy. Tak naprawdę jestem Jötunem.

            - Współczuję - Ant położyła dłoń na ramieniu mężczyzny. - Ja też jestem adoptowana.

            - Miło, że się przejmujesz. Ale zrozum: to nie twoja sprawa. I więcej już nie chcę słyszeć tego typu pytań - Loki spojrzał na nią zimno i strzepnął rękę nastolatki ze swojego barku.

      Ant odsunęła się zaskoczona i po części urażona, a w pomieszczeniu zapanował przeszywający chłód. Dziewczyna zadrżała i spojrzała na boga nieco przestraszona.

      Loki stał już przy drzwiach, odwrócony do niej tyłem. Zacisnął pięści, a Antoinette wydawało się przez chwilę, że jego skóra przybrała kolor błękitu.

            - Loki? Co się, do cholery, dzieje? - spytała, podchodząc do niego ostrożnie.

            - Nic. Uspokój się - warknął mężczyzna, wciąż na nią nie patrząc.

            - A ty przestań na mnie powarkiwać! - zażądała szesnastolatka. - Jakie ty niby masz do tego prawo?! I patrz na mnie, jak do ciebie mówię!

      Loki syknął przeciągle i powoli odwrócił w jej stronę.

      Ant gwałtownie cofnęła się kilka kroków w tył i zakryła usta dłonią. Wcześniej czuła niepokój, który w tym momencie przerodził się w przerażenie paraliżujące wszystkie jej kończyny.

      Widok, który wprawił ją w ten stan był rzeczywiście zaskakujący. Na twarzy boga kłamstw nie widać było ani krztyny dawnej bladości. Jego cera przybrała lodowato niebieską barwę, a po policzkach i czole przebiegały jaśniejsze linie przypominające poniekąd indiańskie wzory bojowe. Nie to jednak przeraziło Ant najbardziej. Rzeczą, która wywołała w zazwyczaj zadziornej dziewczynie lęk były oczy Lokiego. Zamiast przenikliwego błękitu, miały one szkarłatną barwę. Zarówno tęczówki, jak i białka. Od całości odcinały się jedynie czarne źrenice.

            - O mój... - szepnęła Ant. - Co ci...?

            - To ja - odrzekł chłodno Loki. - Tak myślałem... Boisz się.

      Ant odetchnęła, a jej pędzące serce nieco się uspokoiło. Wcześniej nie bała się boga, dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Nagle zdała sobie sprawę, jak irracjonalne było jej zachowanie.

      Dziewczyna opanowała drżenie dłoni i podeszła bliżej do Lokiego. Nawet wyprostowana ledwie sięgała mu do podbródka. Od boga biło przejmujące zimno i Ant z trudem powstrzymała szczękanie zębów. Loki niezmiennie spoglądał na nią chłodno, ale z zaciekawieniem.

            - Przepraszam. Nie chciałam tak zareagować - wydukała. Starała się utrzymywać z Lokim kontakt wzrokowy, co w obecnych warunkach było dość skomplikowane. - Po prostu się nie spodziewałam...

      Loki parsknął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

            - Uważaj, bo ci uwierzę - zadrwił czarnowłosy bez krztyny emocji w jedwabistym głosie. - Jutro wyjeżdżamy do Jötunheimu. Więc jeśli masz coś szczególnego, co musisz ze sobą zabrać, radziłbym ci zabrać się do pakowania.

      W momencie wypowiadania tych słów, skóra Lokiego zmieniła kolor z powrotem na blady i bóg wskazał nastolatce drzwi.

      Ant ostrożnie wyszła na korytarz, a mężczyzna zamaszystym ruchem zatrzasnął za sobą drzwi.

      Szesnastolatka jeszcze przez chwilę wpatrywała się w gałkę. Po krótkiej chwili dziewczyna poczuła ciepły oddech na udzie i jej oczom ukazało się smukłe oblicze Fehu. Wilk przypatrywał się jej wzrokiem pełnym konsternacji.

            - Chodź, Fehu. Powinnam spakować sobie jakieś ubrania... - westchnęła Antoinette i w towarzystwie zwierzęcia udała się w stronę swojej komnaty.

The Ice in His Bones *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz