Nie minęło dużo czasu, nim bóg i szesnastolatka dotarli do niewielkiej, niezamieszkanej i wyglądającej na rozpadającą się chatki.
- Mówiąc "kwatera", miałeś na myśli TO?! - Ant plasnęła ręką we własne czoło. - Rzeczywiście, pięciogwiazdkowy resort. "Jötunheim hotel and spa".
- Pamiętaj na czyjej jesteś łasce - warknął Loki. - I za pozwoleniem, zamknij się. Jeśli ci nie pasuje, możesz spać na dworze. Droga wolna!
Z tymi słowy Loki nacisnął klamkę, a drzwi ustąpiły z niepokojącym skrzypieniem.
- Założę się, że tam nawet nie ma ogrzewania - mruknęła jeszcze pod nosem nastolatka i zaraz za Lokim wkroczyła do pomieszczenia.
Wewnątrz wyglądało nawet mniej imponująco niż z zewnątrz. Znajdowały się w nim zaledwie trzy izby; główny pokój z rozpadającym się stołem i dwoma nie wyglądającymi na bezpieczne stołkami, sypialnia z dwoma łóżkami, które swoją drogą również nie wyglądało zbyt przekonująco i coś, co chyba miało być łazienką (znajdowała się tam tylko balia na wodę i pseudo-sedes), ale Odyn wie, jakie zamysły miał ów utalentowany architekt wnętrz.
- Jest tu dokładnie tak samo zimno jak na zewnątrz - zauważyła Ant, rzucając Lokiemu kąśliwe spojrzenie.
- Mówię, idź spać na zewnątrz. W śniegu będzie ci ciepło, jak pod puchową kołdrą - odrzekł Loki i ułożywszy na stole cały zasób broni i pół pałacowej biblioteki, spojrzał łaskawie na nadąsaną towarzyszkę.
- Powiniem cię w końcu zmusić do posłuszeństwa i wykonywania moich poleceń - zawyrokował. - W końcu jesteś służką.
Antoinette prychnęła i zmarszczyła brwi oburzona.
- Mówiłeś, że... - zaczęła, ale bóg był szybszy.
- Mówiłem? - syknął. - Jestem bogiem kłamstw, mistrzem podstępu. Wężem o srebrnym języku. Naucz się, że nie wszystko, co mówię jest zgodne z moimi zamierzeniami.
Nieopisane poczucie bezradności zawładnęło dziewczyną. W jednej chwili poczuła się, jakby miała pięć, a nie szesnaście lat. Chciała wrócić do domu, do brata i Pepper. Czuła się perfidnie oszukana, a imitacja bezpieczeństwa prysła nagle jak mydlana bańka.
- Ty... - Ant poczuła, jak głos jej się łamie, a łzy napływają do oczu. - Oszukałeś mnie? Przez ten cały czas udawałeś, że nie będziesz mnie traktował jak śmiecia! Czy ty nie masz za grosz przyzwoitości?! Honoru?!
Na dźwięk tych słów Loki podszedł do niej i gwałtownym ruchem złapał za podbródek. Ant z przerażeniem w oczach szarpnęła się do tyłu, lecz bóg okazał się dużo silniejszy niż początkowo się wydawał.
- Naucz się - wycedził przez zęby - że życie nie ma przyzwoitości ani honoru i będzie mydlić ci oczy do śmierci.
Antoinette spojrzała w oczy Lokiego, które nie były już przejrzyste, bystre i niebieskie, a szkarłatne, pełne bólu i okrutne.
- To... boli... - jęknęła, a Loki puścił ją i odwróciwszy się na pięcie udał w stronę łazienki.
Kiedy bóg zatrzasnął za sobą drzwi, Ant wsparła się o stół i przygryzła dolną wargę. Nigdy w życiu nie bała się tak, jak w tym momencie. Łzy jedna po drugiej kapały na drewniany blat, a w umyśle panował zamęt. Jak mogła dać się oszukać? Dziewczyna karciła się w duchu za własną naiwność, a jednocześnie niczym mała bezradna dziewczynka pragnęła uścisku Tony'ego, ciepłego uśmiechu Pepper, głosu JARVISa i własnego, znajomego, ciepłego pokoju, który nie skrywał przed nią żadnych tajemnic.
Chciała wrócić do domu.
*
Loki stał przed pękniętym wpół lustrem w małej, trącącej stęchlizną pseudo-łazience i przejeżdżał smukłymi palcami po nagim torsie. Wyczuł kilka blizn po walkach, które stoczył jeszcze jako młodzik, ramię w ramię z bratem. Inne, nieco głębsze, nabył jako doświadczony skrytobójca na dworze Wszechojca. Jego zaufany, kompetentny syn.
Ale nagle czar prysł. Nie był synem Odyna, dzieckiem swojej najdroższej matki ani bratem Thora. Był wyrzutkiem, adoptowanym przez Króla Bogów zdeformowanym demonem. Narzędziem do zawarcia pokoju pomiędzy Asgardem a Jötunheimem.
Kłamstwo bolało. O tak... A Loki po raz pierwszy miał okazję się o tym przekonać w jakże bolesny sposób. To kłamstwo pozostawiło w nim bliznę głębszą niż każde ostrze potrafiło to kiedykolwiek zrobić na jego bladym ciele.
A mała, niewinna Ant? Czym ona zawiniła?
Niczym. Loki wyładował na niej po prostu emocje, narastające po spotkaniu z olbrzymami i wyzwaniu króla.
- Co ja...? - szeptał sam do siebie, nalewając wody do drewnianej balii.
"Uspokój się" - powiedział sobie w końcu - "to tylko Midgardka, trzeba pokazać jej, gdzie jest jej miejsce".
"Taaaaak..." - Loki wsunął się do balii i przymknął oczy. Koniec uprzejmości. Antoinette to służąca i jak służąca będzie traktowana.
Bóg rozluźnił mięśnie i całkiem zanurzył się w ciepłej wodzie. Gęsia skórka pokryła całe jego ciało i uśmiechnął się z rozkoszy, wypuszczając z ust kilka bąbelków.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich Czytelników!Przepraszam za ostatnie opóźnienia i długą nieobecność. Szkoła daje się we znaki :/
Chciałam Was też poinformować, że wczoraj, to jest 17.05.2018r. "The Ice in His Bones" zajęło 5. miejsce w kategorii Nordyckie!
Dziękuję za gwiazdki, wyświetlenia, komentarze :*
Postaram się wrzucać częściej i do zobaczenia w rozdziale V!Wasza,
MARVELous
CZYTASZ
The Ice in His Bones *ZAWIESZONE*
FanfictionCo zrobiłabyś, będąc zmuszoną do mieszkania w ruinach zamku, w nieznanym Ci świecie, a na domiar złego - w towarzystwie nordyckiego boga kłamstw, psot i magii, który w żadnym z Dziewięciu Królestw nie cieszy się raczej dobrą reputacją? Taki los spot...