Zostaw moją Margo!

143 4 3
                                    

Pov.Leo

11 dni później

Popycham sobie w kiblu jakąś laskę. Jest przeciętna, ale jak to mówią: lepszy rydz niż nic. Jesteśmy z kumplami po wyścigu. Oczywiście wygraliśmy i przyszliśmy opić zwycięstwo. Ale chyba jednak przesadziliśmy. No cóż.

- Leo zbieraj dupę i zapieprzaj do auta! - Drze się przed drzwiami Victor.

-  No jeszcze chwila - Jeczę

- Żadna chwila! Ruszaj się, masz 5 minut!

- No dobra - Słyszę jak jęczy z niezadowolenia moja ofiara. No cóż. Ubieram się, wychodzę z kabiny i kieruje się w stronę auta. A jeśli chodzi o Margo to naprawdę tęsknię za nią, ale nie mogę wrócić, bo mnie zabije tamtejszy gang, który jest na 2 miejscu w rankingu światowym, a sam nie dam sobie rady. Martwie się, że Eliza coś z nią zrobi. A ja nie chce widzieć jej nagrobku na poblislim cmentarzu. A zadzwonić też nie mogę, bo mnie namierzą i zabiją. Świetnie. A co by tu zrobić, by skontaktować się Margo? Może pójdę do Patric'a? ( Nasz informatyk ) Ej to może się udać. Ok, wsiadam do auta Gabriel'a, który nie może pić, po ostatniej misji. Ruszamy. Moje rozmyślanie wciąż jest o Margo. Oblegają tą drobną istotkę, jak wąż swoje ofiary. Po 15 min jesteśmy na miejscu.
Od razu kieruje się do łóżka. Jutro zapytam o Margo... Nie dokączam, bo zasypiam upity przez alkochol...

Pov.Margo

Znowu 15 dni później...

Tnę się codziennie i codziennie pisze w pamiętniku. Eliza coraz gorzej daje mi popalić. Wczoraj w szkole wszyscy dowiedzieli się o tym, że jestem adaptowana. Max oczywiście, tak jak ostatnio, bronił mnie, a potem mi współczuł, ale ja tego nie potrzebowałam, ale i tak podziękowałam. Nie chciałam być nie miła. Od ostatniego mojego wybuchu zaczęłam się bać, że komuś zrobie krzywdę, bo ten wybuch nie trwał dzień tylko 3 dni i się boje. Chce do Leosia. Kiedy on wróci? Czy w ogóle on wróci? A może - tak jak mówiła Eliza - uciekł przez ze mnie? Nie, on wróci, wierzę w to. No dobra koniec. Wstaje z łóżka. Dziś piątek. Weekend. Kiedyś na to słowo skakałam z szczęścia. A teraz jestem przerażona i smutna, bo w szkole mam spokój, bo chroni mnie Max, ale w domu jestem sam na sam z Elizą. Co prawda Max mieszka na przeciwko mnie, ale nie chce mu truć dupy. Nie może mnie ciągle chronić, w końcu nie jest moją opiekunką, ani rodzicem lub bratem. Na te słowa łzy zaczaiły się w moich oczach, ukrywając mi widoczność z taką szybkością, jakby coś tam było nie dla mnie, coś strasznego. Idę do biurka, sięgam tam ręką, bo tam są moje chusteczki. Nagle napotykam coś zimnego, lepkiego oraz małego. Drugą ręką odnalazłam chusteczki, wytarłam oczy i spojrzałam z utesknieniem na przedmiot. Złym utesknieniem. Podnoszę do góry ten przedmiot, za którym tęsknię. Przysuwam powoli do nadgarstka i zaczynam "używać w dobrej sprawie"...Żyletka. Znów wycieram krew i bandażami zakrywam, swój problem, którego nikt, ani nic nie rozwiąże. Ciemność i śmierć nie uciekną ode mnie, tylko ja mogę przedłużyć sobie czas o pare miesięcy, ale ja nie chcę tego. Życia. Nie chce. Chce cierpieć. Czuć ból. Może jak moi biologoczni rodzice zobaczą w gazecie tytuł: Margo Cla...Hudson zabiła się, to sumiemie ich poruszy? W co ja wierze? To nie możliwe, bo skoro bez problemu mnie zostawili to nic to nie da, ewentualnie zrobią impre na tę święto. Podczas moich rozmyślań przygotowałam się i uszykowałam sobie śniadanie. Po zjedzeniu, zakluczam dom, bo Eliza niedawno odjechała z swoim chlopakiem, czyli Jasper'em. Ja jak zwykle idę pieszo. Max jak się dowiedział dlaczego to robie, powiedział, że muszę dobrze się odżywiać. Tak, tak, tak, bo go posłuchałam...

Od: Max

Mogę iść z tobą do szkoły słoneczko?

Tak, ostatnio piszemy z sobą. Chce ze mną iść pieszo? Nigdy tak się nie poświęcał. Zresztą, będę mieć towarzystwo. Lepiej z kimś rozmawiać, niż gadać do siebie pod nosem.

Do:Max

Pewnie. Jestem pod swoim domem, więc zdążysz. :-)

Od:Max

Dzięki :-D
Za chwile wyjdę poczekaj tam.

Dobra czekam tu już dłuższą chwilę, zanim widzę czarnowłosego. Śmieszne. Chłopacy sami nam mówią, że długo się przygotowujemy, a sami są gorsi ( Nie przyjmować tego do siebie, po prostu Margo to Margo i...tak jej nie dam rady zmienić * rozgląda się i szepcze* bo mnie zabije. ~ Korona_123 
Coś tam mówisz? *pyta Margo z podejrzaną miną.*
Nieeeeeee...  ~ Korona_123 ).

- Z tego co wiem, to podobno faceci szybciej się przygotowują... - Mówię, gdy jest wystarczająco blisko, by mnie słyszeć. Przewraca rozbawiony oczami.

- Ale ty masz takie małe ciałko, więc szybciej się ubierasz. - Robi minę szczeniaczka. Teraz to ja przewracam oczami.

- Idziemy? - Pyta. Kiwam, twierdząco głową i kierujemy się do szkoły. Po drodzę dużo ze sobą gadamy. Po jakiś 16 mimutach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy do szkoły. Max kieruje się do swojej szafki, a ja do swojej. Niestety nie mamy blisko albo chociaż niedaleko szafki od siebie. Podchodzi do mnie Eliza. Popycha mnie. Boli, jęczę cicho z bólu.

- Masz odwalić się od Max'a. - Z jadem szepta mi do ucha, żeby nie usłyszał jej Jasper. Łzy znowu czają mi się w oczach.

- Zostaw moją Margo! - Wkurzony Max popycha Elizę z dala od de mnie. Zaskoczona na niego spojrzała. Jej zaskoczenie z każdą chwilą przeradza się w złość.

- Bo co?

- Gówno, zostaw Margo!

- Nie zostawie! Nie zapominaj się, że mnie kochasz - Uśmiecha się.

- Człowiek popełnia dużo błędów w życiu.

- Boże! Możesz przestać stawiać się za tą dziwką?!

- Sama jesteś dziwką! - Kłócili się dalej, a ludzie ( w tym ja ) patrzą to na jednego, to na drugiego.

Czuję się jakbym oglądała mecz tenisa.

Chcecie wiedzieć kiedy przestali się kłócić? Kiedy Eliza powiedziała te słowa:

Nie możesz jej wiecznie bronić, niedługo znudzi ci się, a ja to wykorzystam!

Max się wkurzył nie na żarty. Chciał uderzyć Elizę, ale przeszkodził mu w tym Jasper. Wdali się w szarpaninę. Znajomi próbowali ich odciągnąć od siebie, ale nic to nie dało. Dopiero dyrektor ich rozdzielił. Zaprosił do gabinetu, z którego słychać było tylko krzyki. Nie licząc tego incydentu to lekcje minęły spokojnie. Max cały czas za mną wchodził, nawet stał przed toaletą, gdzie załatwiałam swoje potrzeby. Chodzi mi o to, że wchodzi do środka (  Nie kabiny, zboczuszki xD ~ dop. Korona_123 ). Eliza i Jasper nie zbliżają się do Max'a, ani do mnie. Niestety w domu nie będzie tak spokojnie. Eliza znów mnie doprowadzi do samookaleczenia. Moje nadgarstki są całe w kreskach. Brakuje mi miejsca. Dziwne, że żyły albo tętnicy jeszcze nie podciełam sobie. Widocznie los chce bym cierpiała. Ale się nie poddam i się zabije. Nie zasługuje na życie. Po lekcjach wróciłam do domu razem z Max'em. Ochłonął trochę podczas lekcji, więc na spacerze był taki jak zwykle. Miły, zabawny, psotnik, troskliwy. Rozstaliśmy się pod naszymi domami. Wchodzę tam, odkładam plecak w salonie i od razu kieruje się do kuchni, by się najeść. Otwieram lodówkę i szukam czegoś dobrego. Znalazłam dżem i masło. Szykuje sobie kanapkę, a po chwili zjadam ją. Biorę plecak, kieruje się do pokoju.  Gdy jestem w środku, rzucam plecak na krzesło,  przed biurkiem. Rzucam się na łóżko i nie wiem, co robić. Może...posprzątać pokój? Czemu nie? Przynajmniej będę miała czysto i nie będę się nudzić. Idę po miotłę i mopa. I zaczynam sprzątać. Po 37 minutach wszystko błyszczało na błysk. I co teraz? A tam, raz się żyje zrobię lekcję na poniedziałek. Biologia, chemia, fizyka odkładamy do szafki i bierzemy j. angielski, historię i matmę. Reszta jest w plecaku.  Po godzinie wszystko zrobiłam. Usłyszałam dźwięk rozladowanego telefonu, więc go podłączam do powerbank'a. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Świetnie, Eliza przyjechała. Jak zwykle, jak jest dobrze to ona musi przyjeżdżać, a jak się czegoś od niej chce to jej nie ma! Co za niesprawiedliwość! Z chodzę na dół, bo słyszę jak Eliza mnie woła. Schodzę na dół. Cała zbladłam. Pewnie wyglądałam jak kreda. O boże. Co mi się stało? Lepiej co ja widzę...

***************

Ciekawe co widzi Margo ^^
Zobaczycie w następnym rozdziale
Rozdział ma 1287 słów

                   Wasza Korona_123

Niepokonana bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz