25. "Przyjaciel z dawnych lat"

158 23 5
                                    

Levi

Trudno mi było zasnąć. Ciągle myślałem o tym wszystkim, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dni, cholernie martwiłem się o Kim, o Historię. W pewnym momencie miałem nawet ochotę rzucić to wszystko, przeczuwając, że zmierzamy donikąd, ale nie mogłem. Obie kobiety były dla mnie zbyt ważne. Zwłaszcza Kim. Cholera, przecież ja ją kocham. Jeśli ona tego nie przeżyje, nigdy sobie nie wybaczę, że tak rzadko mówiłem jej, jak bardzo jej potrzebuję.  Dlaczego urodziliśmy się w takich czasach?
Spojrzałem na zegar i z przerażeniem odkryłem, że jest już czwarta nad ranem, a ja w dalszym ciągu nie zmrużyłem oka. Postanowiłem spróbować jeszcze raz. Przymknąłem powieki, obróciłem się na lewy bok. Po jakimś czasie wreszcie zasnąłem.
- Levi, wstawaj - usłyszałem czyjś głos, jakby przez mgłę.
Chwilę później przed moją twarzą ujrzałem Ymir, a obraz nieco się rozjaśnił i wyostrzył.
- Jedziemy do skarbca - szepnęła. - Ubierz się, weź prysznic, ale szybko. Bierzemy konie i musimy najpierw kogoś znaleźć.
- No, Roddela, tak?
- Nie. Powiem ci, jak wyjedziemy.

***

Kłus gładko przeszedł w galop, szybko znaleźliśmy się poza terenami zamku, dziewczyna prowadziła mnie w stronę lasu.

- Teraz mów, o co chodzi. Kogo szukamy?

- Mojego starego przyjaciela z dzieciństwa.

- Nie rozumiem. W czym on ma nam się przydać? Pomoże we włamaniu?

- Zmieniłam plan, myślałam nad tym całą noc, gdy ty spałeś.

- Mogłaś po mnie przyjść, nie zmrużyłem oka nawet na moment aż do czwartej.

- Dobra, nieważne. Uznałam, że szybciej będzie, jeśli dostaniemy się tam podstępem, nie musząc nikomu płacić, po prostu weźmiemy informacje od Roddela i wyjdziemy.

- Roddel może kłamać.

- Właśnie dlatego chcę znaleźć mojego przyjaciela. On nam w tym pomoże.

***

Po kilku godzinach znaleźliśmy się pod wielką willą, otoczoną pięknym, rozległym ogrodem. Zdziwiłem się, że w tak odludnej okolicy ktoś postanowił wybudować równie pokaźną rezydencję.
- Muszę cię uprzedzić, zanim tam wejdziemy. Mój przyjaciel jest dosyć... specyficzną osobą.
- Spokojnie. Miałem do czynienia z wieloma dziwnymi ludźmi.
Zsiedliśmy z koni i zostawiliśmy je pod bramą.
- Czemu nie ma tu żadnej straży? - spytałem, rozglądając się po ogrodzie. Był zadbany, jakby ktoś był tu chwilę temu, ale mimo to nigdzie nie zauważyłem żadnego człowieka.
- Oprócz niej nikt tu nie mieszka.
- Mówiłaś, że to twój przyjaciel, nie przyjaciółka.
- Wybacz. Ona...
- Ymir! - zobaczyłem, że drzwi posiadłości się otworzyły, a wyszła zza nich kobieta w podeszłym wieku.
Ymir podbiegła do niej, a wtedy jej postać wysmukliła się, odmłodniała i moim oczom ukazała się zupełnie inna osoba. Byłem w szoku. To jest ten plan Ymir?
- Dzień dobry. Jestem Levi Ackerman,
- Sari Meganze. Jesteście po długiej podróży, wejdźcie do środka i tam porozmawiamy.
***
Siedzieliśmy przy stole już dobre pół godziny, jedząc potrawy przygotowane przez Sari. Nadal nie mogłem się nadziwić jej umiejętności, bo mimo tego, prowadziła normalne życie.
- Dobrze, a więc, po co przyszliście? Bo domyślam się, że nie zadalibyście sobie tyle trudu w związku z podróżą, tylko po to, by odwiedzić taką starą mendę, jak ja - uśmiechnęła się kobieta.
- Sari, nie mów tak. Ale, faktycznie, potrzebujemy twojej pomocy. Ktoś otruł naszych przyjaciół i wiemy, kto posiada informacje na ten temat. Musimy je zdobyć.

snk; nowy świat [ZAKOŃCZONE ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz