26. Pierwszy raz

185 24 1
                                    

Ymir rozwinęła całą sytuację, a Sari słuchała z przejęciem. Gdy czarnowłosa skończyła mówić, nastała chwila milczenia.
- Jeżeli chcemy dotrzeć do Roddela i wyciągnąć z niego prawdziwe informacje, mamy dwie opcje - odezwała się Sari, przerywając niepokojącą ciszę, panującą w pomieszczeniu. - Pierwsza jest taka, że mogłabym zamienić się w kogoś, do kogo żywi silne uczucie i zmanipulować tym jego umysł, by mówił szczerze. Ale dawno tego nie próbowałam, nie wiem, jakie będą skutki. Tym bardziej, że domyślam się, że nie wiecie z kim blisko jest związany.
- On... Jest bardzo dumny, lubi się chwalić i bardzo często bezmyślnie mówi o różnych rzeczach prawie obcym osobom. Myślę, że można to wykorzystać.
- Tak czy owak, potrzebujemy więcej informacji. Ale na to akurat wiem jak zaradzić. Musicie tylko przypomnieć sobie jakąś sytuację z tym człowiekiem, która wywołała w was silne emocje. Gniew, nienawiść. Wtedy prawdopodobnie uda nam się zlokalizować jego słabe strony.
- To nie ma sensu - stwierdziłem chłodno.
- Uczucia wszystkich ludzi na świecie łączą się cienkimi nićmi, wszystko jest ze sobą powiązane w jakiś sposób, niczym ogromna pajęczyna. Jeśli kogoś nienawidzisz bądź kochasz, te emocje są na tyle silne, że dzięki nim, osoby takie jak ja, mogą odkryć co czuje osoba wobec której kierujecie dane uczucie. Teraz rozumiesz?
- Powiedzmy, że mniej więcej.
- Dobrze. Ten rytuał nie jest trudny, tak jak mówiłam, wystarczą emocje i wspomnienia, ale może się on nie powieść. Dla wzmocnienia wizji, by rytuał na pewno się udał, można uronić łzy, ale muszą być one szczere.
- Czyli nie możemy zacząć tego ot tak. Ymir, musimy porozmawiać. Chodź.
Razem z dziewczyną wyszliśmy przed rezydencję.
- Któreś z nas musi się rozpłakać - powiedziałem.
- Wiem.
- Jesteś kobietą, więc...
- Levi. Tu nie chodzi tylko o wrażliwość, a sam wiesz, że mnie, tak jak ciebie, rzadko cokolwiek wzrusza. Jednak w tej sytuacji jestem pewna, że jedynie ty możesz zaradzić. I dobrze wiesz dlaczego.
Przez chwilę stałem zamyślony.
- Dobra, wracamy do środka.
***
Siedzieliśmy przy stole, nad wielką misą, którą Sari napełniła mętną substancją. Intensywnie myślałem o tym, gdy spotkaliśmy Roddela, co robił Kim. Prawie nie potrafiłem usiedzieć z wściekłości. A przecież miałem się, cholera, rozpłakać.

– Jeszcze chwila – powiedziała kobieta.

– Levi – usłyszałem Ymir.

– Tak?

 – Wyobraź sobie, że Kimberly umiera. I nie możesz jej pomóc.

Zaskoczyła mnie. O co jej chodziło? Ona nie umrze. Jest zbyt silna, zresztą, zrobię wszystko, by z tego wyszła. Ymir kolejny raz pieprzyła głupoty, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Ale po co? Teraz liczyły się realne wspomnienia, a nie gdybanie i wyobrażenia.

– Ona nie umrze.

– Może już nie żyje. A ty nic z tym nie zrobiłeś.

Chciałem jej przyłożyć. Pierwszy raz w życiu coś we mnie pękło. Świadomość, że mogę stracić kogoś, na kim... na kim naprawdę mi zależało w ciągu tego całego pieprzonego życia, sprawiła, że prawie rozpadłem się na kawałki, a z moich oczu popłynęły łzy. Pierwszy raz od dawna.

snk; nowy świat [ZAKOŃCZONE ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz