16. „Wskazówka"

392 52 0
                                    

Przede wszystkim muszę nakazać ostrożność. Królewski namiestnik przejmie chwilowo władzę, pod czujnym okiem strażników, w tym Mikasy i Erena - myślał Levi. - Powiem też, by wysłano list, z prośbą o przesunięcie ceremonii pogrzebowej. Powód: zamach stanu. Pilne.
Levi, idąc korytarzem zamku, natknął się na młodą Ackerman i Jaegera. Nie rozmawiali, stali przy jednym z ogromnych okien, wpatrując się w krajobraz za nim. Wielki, królewski ogród, wypełniony rozmaitymi roślinami i czyste, błękitne niebo. Przystanął, zastanawiając się, czy mogą coś wiedzieć o Ymir, choć w głębi zdawał sobie sprawę z tego, że pewnie mają tyle samo informacji, co on - czyli, de facto, nic. Mimo to, postanowił spytać. Dla pewności. W końcu w grę wchodziło życie nie tylko królowej, ale i jego ukochanej.
- Eren, Ackerman - odezwał się, a spojrzenia jego byłych podopiecznych w mgnieniu oka skierowały się w jego stronę. 
- Kapralu - zasalutował Eren. Mikasa nie odezwała się.
- Zapominasz się, Jaeger. Nie jestem już kapralem - stwierdził chłodno czarnowłosy, podchodząc bliżej nich. - Muszę was o coś spytać. To kwestia życia królowej. I Kim. 
Szarawy wzrok Mikasy, dotąd wyrażający jedynie znużenie, rozbłysł nieznaną mu iskierką.
- Czy rozmawialiście z Ymir, nim zniknęła? Wiecie, gdzie mogłaby przebywać?
Przyszywane rodzeństwo spojrzało po sobie ukradkiem.
- Nie, ale gdy jeszcze służyliśmy w szeregach Zwiadowców, często chodziła do lasu - podjął Eren. - Nawet nocą. Po prostu wychodziła przez okno i pojawiała się znów rano. Nie zwracaliśmy na to uwagi, zawsze była trochę tajemnicza.
- Myślicie, że ukryła się w lesie? Bezsens... Ale trzeba to sprawdzić. Gdzie konkretnie mogłaby pójść?
- Nie wiem...
Nagle Levi przypomniał sobie zdarzenie sprzed lat. Wielkie drzewo, tytan, dziennik w dziupli. Hanji. 
- Dobra. Dzięki, dzieciaki - odparł i odszedł. Opuścił zamek akurat w momencie, gdy zaczął padać deszcz. Zarzucił na głowę kaptur ciemnozielonego płaszcza i skierował kroki do stajni, gdzie odszukał swoją gniadą klacz. Koń stanął na tylnych kopytach i zarżał przeraźliwie.
- Cicho, spokojnie. To tylko ja - Ackerman pokazał klaczy swoją otwartą dłoń, a ta powąchała ją i parsknęła. Pogłaskał konia po pysku i wskoczył na siodło.
Przejechał przez bramę, z kłusu przechodząc gładko w galop. Plama lasu czerniała w oddali na horyzoncie.

snk; nowy świat [ZAKOŃCZONE ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz