Nick [20]

814 36 15
                                    

- Dzień dobry. – Judy wparowuje do domu mojej matki jako ostatnia. Wyłania się z tłumu i uśmiecha się nieśmiało do mojej mamy, która właśnie się modliła. Najprawdopodobniej o nas.

Mama wstaje z miejsca i kręci głową z niedowierzenia. Do ust pcha się jej zapewne kilkaset pytań, ale pierwsze co chce zrobić to mnie uściskać. Mocno mnie przytula i stoimy tak kilkanaście sekund. Pachnie proszkiem do prania i domem. Wdycham jej zapach. Przyciska swoją głowę do mojego ramienia, po czym ze łzami w oczach lekko się odsuwa.

- Myślałam... - Głos drży jej tak mocno, że mam ochotę popłakać się razem z nią. Uciszam ją jednak i jeszcze raz przytulam.

Mama podchodzi do każdego po kolei i ściska go delikatnie. Jednak do powitania zostaje jej trójka osób. Trójka osób, których się nie spodziewała. Patrzy na Judy i uśmiecha się smutno. Przechodzą mnie dreszcze.

- Przykro mi, za to co się kiedyś wydarzyło. – Mama szepcze jej na ucho. Przytula ją tak mocno jak mnie. Jak własną córkę. Lub synową. Nie wiem co zrobić, więc wkładam zaciśnięte dłonie w kieszeń.

- Nie wracajmy do tego. – Wciąż nie przyzwyczaiłem się do głosu Judy. Że jest wśród nas. W śnie jej głos brzmiał sztucznie i słyszałem ją jak przez mgłę. Teraz jest tu na serio.

- A to... - Mama wyciera łzy z oczu i patrzy na Ginny i Josha. Nigdy go nie cierpiałem, ale teraz jakoś chęć do jego śmierci mi przeszła. Jednak wciąż mu nie ufam. On mi zapewne też.

- To jest Ginny i Josh . – Zabieram głos. – Przyjaciele Judy. – Wciąż mam gulę w gardle, gdy wymawiam jej imię.

- Miło was poznać. – Mama uśmiecha się do nich, na co oni natychmiast promienieją i odwzajemniają uśmiech. – A teraz siadać, zrobię ciepłe kakao i wszystko mi opowiecie.

***

- A więc tak. – Zaczynam. Judy siedzi między Anną, a Ginny. Obok mnie siedzi mama i Finnick. Wszyscy się przebrali w czyste ubrania. Anna pożyczyła swoje koszulki Ginny, bo są mniej więcej tego samego wzrostu. Josh wziął bluzę Bryana, a Judy założyła moją koszulę. Nie odmawiała, gdy sam ją jej zaproponowałem. Opatrzyliśmy sobie rany. Anna najbardziej ucierpiała na całej akcji. Zwichnęła sobie kostkę i stłukła rękę. Ja, jak cała reszta, mieliśmy tylko delikatne zadrapania i posiniaczone kolana i łokcie. – Pewnie słyszałaś co działo się, podczas buntu...

- Tak. Prawie padłam na zawał, jak zobaczyłam na ułamek sekundy ciebie i Zoe, przeciskających się między strażnikami. – Mama robi zmartwioną minę. Biorę łyk kakao, żeby pohamować szloch.

- Chcieli nas zabrać do aresztu. – Zoe siada obok Finnicka i zakłada ręce. – Frajerzy.

- W ogóle po co? – Judy sięga po pomarańcze.

- Nikt tego nie wie. Ale skoro byliśmy buntownikami, na pewno nie chcieli zrobić z nami nic dobrego w tym areszcie. – Anna bierze duży gryz bułki.

- Jeden ze strażników gadał nam, że rzekomo sprawdzą jak bardzo przyczyniliśmy się do buntu. I że od tego będzie zależała nasza kara. – Również biorę do rąk bułkę i z wielkim apetytem wpycham ją sobie do ust. Nie jadłem dwa dni i chociaż dawniej, na różnych ostrzejszych akcjach, wraz z Judy głodowaliśmy kilka dni, dziś odczuwam o wiele silniejsze pragnienie. Czy na pewno do jedzenia?

- Matko Boska. – Mama chowa twarz w dłoniach. – Jakie szczęście, że udało wam się uciec.

- Jak? - Judy posyła mi zaciekawiony wzrok, a jej źrenice się powiększają. Chciałbym jej powiedzieć, że wygląda prześlicznie z takim wyrazem twarzy, ale to byłoby bardzo niestosowne. Ze względu na sytuację. Przygryzam policzek od środka, żeby się przed czymś powstrzymać, ale sam nie wiem przed czym. Ciekawe czy ona też coś ciągle do mnie czuje. Pomyślałem też? Czyli jednako coś do niej czuje? Czemu nie potrafię sam siebie rozgryźć! Jebany bezmózg.

NICK & JUDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz