Po sztywnym śniadaniu staram się unikać Josha jak tylko potrafię. Wygląda na to, że on też się tak do mnie nie pcha, jak ostatnio. Ginny siedzi obok mnie i je płatki kukurydziane z mlekiem. Co chwilę zerka na Josha, który siedzi jej naprzeciwko i rozmawia z jednym z moich braci.
- Czemu wczoraj nie przyszłaś? – Ginny wstaje i odkłada miskę do zlewu. – Wieczorem. Było bardzo ładnie i ciepło.
- Chciałam dać wam spokój. – Puszczam do niej oczko i wymownie wskazuję wzrokiem Josha. Ginny uśmiecha się sztywno.
- Wiesz... - Siada obok i przybliża się do mnie, żebym lepiej słyszała. W jadalni panuje skwar i harmider, większość dzieci poszła do szkoły, ale wciąż pozostali starsi, którzy kręcą się, gaworzą i mlaszczą, co doprowadza mnie do szału. Ginny nachyla się do mnie. Otwiera usta, ale waha się i mówi coś innego, niż co chciała powiedzieć. – Może chodźmy gdzieś, gdzie jest ciszej?
Kiwam głową i wstaję od stołu. Gdy przechodzę przez drzwi na ułamek sekundy nasze spojrzenia się krzyżują. Ale Josh się do mnie nie uśmiecha. Ani ja do niego.
- Wczoraj, kiedy już poszłaś spać... - Ginny zaczyna, idąc wolnym krokiem przez ścieżkę prowadzącą do szklarni. Chłodny, poranny wietrzyk wieje mi w ramiona i dekolt, zostawiając za sobą gęsią skórkę. – Siedziałam z Joshem na schodach. – Uśmiecham się do niej i trącam ją w ramię. Nie odwzajemnia uśmiechu. – Wyznałam mu, że go lubię. Powiedział, że mnie też. Że jestem jego wspaniałą przyjaciółką. – Słowo przyjaciółka wymawia z takim wstrętem, że aż przygryza dolną wargę. – Dlatego zwierzył mi się. Że jest zakochany. – Chrząka i wbija wzrok w ziemię. – W tobie.
Przystaję. Całe ciało mi sztywnieje, mięśnie ramion i ud napinają się, jakbym musiała znosić niewiarygodny ból fizyczny. Płoną mi policzki i piecze mnie w płucach. Gdy coś zaczyna ściskać mi gardło i robię się czerwona Ginny szybko się uśmiecha.
- Ale to nic. Wiesz, dużo jest chłopaków na świecie. – Mruczy pod nosem. – Mówiłaś, że Josh jest przystojny, więc nie będzie mi przykro, jeśli się z nim zwiążesz. – Głos jej się łamie, co zdradza, że kłamie.
- Nie jestem w nim zakochana. – Mi też głos się łamie, co brzmi bardzo nieszczerze. Dziwię się sama sobie, aż gryzę się w język.
- Judy, lubisz go. – Kładzie mi rękę na ramieniu i uśmiecha się smutno, przez co nie mogę przełknąć śliny. – Nie okłamuj sama siebie. Wiesz przecież, że nie można tak dłużej żyć. – Chcę jej przerwać, ale ona robi to prędzej. – Ktoś w końcu musi ci to powiedzieć, Judy. Nie ma sensu ukrywać przed sobą uczuć. Nick nie może wrócić. Nie rób sobie nadziei. – Płoną mi płuca i wnętrzności podchodzą mi do krtani. Zaciskam zęby, bo jestem zwyczajnie wściekła. Ale czemu? Ginny mówi prawdę. Może dlatego. – Mówię to jako twoja najlepsza przyjaciółka. Daj spokój i przestań czekać. To głupie.
Nie wiem kiedy, ale łzy spływają łaskocząc mnie w policzki. Wycieram je pospiesznie, a Ginny mnie przytula. Sztywnieje. Czemu mi to mówi, skoro jest zakochana w Joshu? Aż tak się o mnie martwi? Być może myśli, że jeśli nie znajdę dla siebie nowego chłopaka, już nigdy nie zapomnę o Nicku.
- Dobrze. – Mówię. Pociągam nosem.
- Obiecaj mi, że nie będziesz już dłużej taka zamknięta.
- Ja... - Drży mi głos. – Obiecuję.
Łzy już mi wyschły. Idziemy w stronę szklarni, którą dopiero teraz widzimy. Z tyłu nadjeżdża pikap z przyczepą. Za kierownicą siedzi Josh, obok niego Luke - mój młodszy brat, który dwa tygodnie temu skończył dwudziestkę.
CZYTASZ
NICK & JUDY
أدب الهواةNick i Judy są najlepszymi przyjaciółmi, pracującymi dla ZPD. Mimo różnicy gatunków podczas jednej z misji przekonują się, że ich uczucia są inne niż powinny być.