Judy [15]

742 32 49
                                    

Po sztywnym śniadaniu staram się unikać Josha jak tylko potrafię. Wygląda na to, że on też się tak do mnie nie pcha, jak ostatnio. Ginny siedzi obok mnie i je płatki kukurydziane z mlekiem. Co chwilę zerka na Josha, który siedzi jej naprzeciwko i rozmawia z jednym z moich braci.

- Czemu wczoraj nie przyszłaś? – Ginny wstaje i odkłada miskę do zlewu. – Wieczorem. Było bardzo ładnie i ciepło.

- Chciałam dać wam spokój. – Puszczam do niej oczko i wymownie wskazuję wzrokiem Josha. Ginny uśmiecha się sztywno.

- Wiesz... - Siada obok i przybliża się do mnie, żebym lepiej słyszała. W jadalni panuje skwar i harmider, większość dzieci poszła do szkoły, ale wciąż pozostali starsi, którzy kręcą się, gaworzą i mlaszczą, co doprowadza mnie do szału. Ginny nachyla się do mnie. Otwiera usta, ale waha się i mówi coś innego, niż co chciała powiedzieć. – Może chodźmy gdzieś, gdzie jest ciszej?

Kiwam głową i wstaję od stołu. Gdy przechodzę przez drzwi na ułamek sekundy nasze spojrzenia się krzyżują. Ale Josh się do mnie nie uśmiecha. Ani ja do niego.

- Wczoraj, kiedy już poszłaś spać... - Ginny zaczyna, idąc wolnym krokiem przez ścieżkę prowadzącą do szklarni. Chłodny, poranny wietrzyk wieje mi w ramiona i dekolt, zostawiając za sobą gęsią skórkę. – Siedziałam z Joshem na schodach. – Uśmiecham się do niej i trącam ją w ramię. Nie odwzajemnia uśmiechu. – Wyznałam mu, że go lubię. Powiedział, że mnie też. Że jestem jego wspaniałą przyjaciółką. – Słowo przyjaciółka wymawia z takim wstrętem, że aż przygryza dolną wargę. – Dlatego zwierzył mi się. Że jest zakochany. – Chrząka i wbija wzrok w ziemię. – W tobie.

Przystaję. Całe ciało mi sztywnieje, mięśnie ramion i ud napinają się, jakbym musiała znosić niewiarygodny ból fizyczny. Płoną mi policzki i piecze mnie w płucach. Gdy coś zaczyna ściskać mi gardło i robię się czerwona Ginny szybko się uśmiecha.

- Ale to nic. Wiesz, dużo jest chłopaków na świecie. – Mruczy pod nosem. – Mówiłaś, że Josh jest przystojny, więc nie będzie mi przykro, jeśli się z nim zwiążesz. – Głos jej się łamie, co zdradza, że kłamie.

- Nie jestem w nim zakochana. – Mi też głos się łamie, co brzmi bardzo nieszczerze. Dziwię się sama sobie, aż gryzę się w język.

- Judy, lubisz go. – Kładzie mi rękę na ramieniu i uśmiecha się smutno, przez co nie mogę przełknąć śliny. – Nie okłamuj sama siebie. Wiesz przecież, że nie można tak dłużej żyć. – Chcę jej przerwać, ale ona robi to prędzej. – Ktoś w końcu musi ci to powiedzieć, Judy. Nie ma sensu ukrywać przed sobą uczuć. Nick nie może wrócić. Nie rób sobie nadziei. – Płoną mi płuca i wnętrzności podchodzą mi do krtani. Zaciskam zęby, bo jestem zwyczajnie wściekła. Ale czemu? Ginny mówi prawdę. Może dlatego. – Mówię to jako twoja najlepsza przyjaciółka. Daj spokój i przestań czekać. To głupie.

Nie wiem kiedy, ale łzy spływają łaskocząc mnie w policzki. Wycieram je pospiesznie, a Ginny mnie przytula. Sztywnieje. Czemu mi to mówi, skoro jest zakochana w Joshu? Aż tak się o mnie martwi? Być może myśli, że jeśli nie znajdę dla siebie nowego chłopaka, już nigdy nie zapomnę o Nicku.

- Dobrze. – Mówię. Pociągam nosem.

- Obiecaj mi, że nie będziesz już dłużej taka zamknięta.

- Ja... - Drży mi głos. – Obiecuję.

Łzy już mi wyschły. Idziemy w stronę szklarni, którą dopiero teraz widzimy. Z tyłu nadjeżdża pikap z przyczepą. Za kierownicą siedzi Josh, obok niego Luke - mój młodszy brat, który dwa tygodnie temu skończył dwudziestkę.

NICK & JUDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz