1

193 14 3
                                    

 Budzi się, a wokół niego niewyjaśniona, oślepiająca jasność. Widzi wszystko jakby przez mgłę, przez którą opornie próbuje się przedostać, słysząc przy tym uciążliwy, pikający dźwięk w pobliżu, który aż rozrywał w tym momencie jego głowę na małe kawałki.

 Pamięta jeszcze jak siedząc na fotelu z ołówkiem w dłoni, delikatnie ciągnie linie po białej kartce szkicownika, zapomina o świecie realnym, myślami będąc zupełnie gdzie indziej. Marzy, wyobraża sobie słoneczną plażę, szum oceanu, cisza, spokój, on sam, jest szczęśliwy, beztroski, po prostu wolny. A teraz? Znowu to samo, czysta monotonia. Nie chciał tu wracać, codziennie powtarzał, że nie znosi tego miejsca, miejsca pozbawionego uczuć, smutnego, bez wyrazu. Ci poważni, zabiegani ludzie, cali w bieli, ciekawe o czym teraz myślą. Czy również o wyspie, oceanie, śpiewie ptaków, czy też o pięknie pachnących kwiatach w ogrodzie, na łące, o wietrze, który każdego dnia próbuje nam przekazać inną, ważną wiadomość, on jedyny nas potrafi wysłuchać, choć jednak czasami i on odchodzi od nas bez słowa. 

 Przeciera dłonią oczy i po chwili zaczyna widzieć wszystko znacznie lepiej, wyraźniej. Białe ściany, meble, w tym mała, zawsze zakurzona szafka, stojąca przy łóżku, na którym się obecnie znajdował, nie była mu obca. Słysząc znajomy, cichy głos kobiety, odwraca głowę lekko na bok i spogląda w jej kierunku.

- Synku, wszystko dobrze? Jak się czujesz? - pyta widocznie zmartwiona, nachylając się nad nim, jednak nie uzyskuje żadnej odpowiedzi z jego strony.  - Chciałam ci powiedzieć tylko, że... 

- Zostaw mnie - przerwał jej nagle. 

- Słucham? Jungkook, rozmawiałam właśnie z lekarzem i powiedział, że będziesz musiał zostać tu jeszcze przez jakiś czas, ale nie martw się, ja poza tym...

- Nie rozumiesz? Wyjdź i zostaw mnie samego. Nie pamiętasz, jak obiecywałaś, że wszystko wróci do normy, że będzie lepiej? Nie jest.  Kłamałaś. Cały czas kłamiesz - spuścił wzrok skupiając go w tym momencie na białym prześcieradle.

 Kobieta o ciemnych włosach powoli odsunęła się, odeszła bez słowa, opuszczając pomieszczenie i zostawiając chłopaka samego na sali.  Matka chłopaka, mimo ciągłych zleceń w pracy i spotkań starała się być całą sobą z chorym synem, który jej tak bardzo potrzebował, być jego wsparciem, przecież mieli tylko siebie. Starała się go zrozumieć, jednak nie zawsze jej to wychodziło. Wstawała codziennie z nadzieją, że jego organizm się obroni, że leki zadziałają, że po prostu wyzdrowieje, była dobrej myśli, gorzej z samym chłopakiem, który kompletnie przestawał w to wierzyć, był bezsilny, zbyt słaby, by dalej walczyć z chorobą, to trwało zbyt długo.

// To mój pierwszy taki wpis tutaj, trochę mam wątpliwości, ale mam nadzieję, że wam się mimo wszystko podobało

You Promise? |yoonkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz