5

87 10 8
                                    

Mężczyzna był definitywnie zdenerwowany rozmową, ale próbował tego po sobie nie pokazać. Stał chwilę w ciszy, w bezruchu, po czym schował powoli telefon do kieszeni białego fartucha, zaraz to podchodząc bliżej, do łóżka pacjenta.

- Mam już wyniki badań morfologicznych. Nie są złe. Prawdopodobnie za dwa tygodnie wyjdziesz ze szpitala, ale to raczej jest zależne od dalszych wyników badań, to one zadecydują. Niedługo dostaniesz jeszcze kolejną dawkę lekarstw, które oczywiście musisz wziąć, nie ma innej opcji - mówił z powagą patrząc przez chwilę jeszcze na kartkę, prawdopodobnie z wynikami chłopaka.

Jungkook cieszył się, że będzie mógł niedługo opuścić szpital. To będzie dla niego ulga móc położyć się znów w swoim wygodnym łóżku, zakopać się pod jasnoniebieską kołdrą i zapomnieć o całej reszcie. Będzie mógł również skończyć malować swój obraz, który zaczął przed dostaniem się do szpitala. Wróci z podwojoną siłą i weną, niewątpliwie. Taka przerwa chyba dobrze mu zrobi - tłumaczył sobie w myślach, z powodu braku możliwości robienia tego tutaj. Nagle spadł na ziemie, gdy przypomniało mu się o tych wszystkich egzaminach na koniec roku z różnych przedmiotów, nie mówiąc o wszystkich pracach zaległych i tych, które powinien poprawić już dawno. Przygryzł nerwowo wargę, bez słowa spoglądając na okno, które było w pobliżu, przez szparę w rolecie.

- Mógłbym wyjść na zewnątrz? - zapytał nagle.

- Na zewnątrz? Wykluczające. - odpowiedział mu od razu, kręcąc przecząco głową.

Nie zapowiadało się, żeby matka chłopaka przyszła dzisiaj do szpitala, pewnie nie ma czasu, praca pochłonęła ją na dobre. Nie miał co robić, z kim rozmawiać, nawet nie miał przy sobie słuchawek, by posłuchać muzyki. Chciałby chociażby teraz wyjść na dwór, nie zamierzał się bardzo oddalać, wystarczyłoby mu tylko usiąść na schodach, powdychać świeżego powietrza i poobserwować przechodzących, równie zadumanych jak on, ludzi, jeżdżące samochody i rowery na drodze, lecz nie mógł. A przecież tak niewiele chciał.

Lekarz Min wyszedł z sali, wymieniając się w drzwiach z pielęgniarką. Kobieta w spiętych, ciemnych włosach przeszła obok chłopaka, który na pierwszy rzut oka nie pałał szczęściem, był po prostu smutny i zamyślony. 

- Coś się stało? - zapytała po chwili, zaraz to podając nastolatkowi szklankę z letnią wodą i ważnymi lekarstwami. 

- Oh, nie. - skłamał.

- Słyszałam, że chyba za dwa tygodnie wychodzisz, nie cieszysz się z tego powodu? 

- Cieszę się - wziął lekarstwa i odpowiedział bez żadnych emocji w głosie.

- Mógłbym się przejść na chwilę? - zapytał po chwili, gdy ta zajęta była sprawdzaniem respiratora, stojącego niedaleko. 

- Ale jak to się przejść? Gdzie? - spojrzała na niego, lekko przekrzywiając głowę na bok.

- Muszę iść do łazienki - odpowiedział szybko.

- Um, zaprowadzić się?

- Dam radę - zapewnił i odkrył się, tym samym powoli podnosząc się do siadu.

- Nie, poczekaj tu. Zaraz wrócę i ci już pomogę. Niedawno przecież byłeś na badaniach i brałeś leki - powiedziała pośpiesznie i wyszła na chwilę z sali. 

Jungkook korzystając z okazji, wstał, założył swoje szpitalne kapcie i będąc w przydługiej, białej koszuli powoli ruszył w stronę drzwi. Po cichu otworzył je, zaraz to rozglądając się po bokach, czy aby na pewno Pani Seohyun, ani lekarz nie jest w pobliżu. Całe szczęście w tym momencie oddział był pozbawiony żywej duszy, przynajmniej na to wyglądało. By zrealizować swój plan musiał działać szybko. Tak też zrobił, zamknął za sobą drzwi, najdelikatniej jak tylko potrafił i szedł w miarę szybko przez korytarz, podtrzymując się barierki przy ścianie. Zawroty głowy po badaniach krwi jeszcze nie ustały, dodatkowo po gwałtownym wstaniu z łóżka nie czuł się najlepiej, ale nie zamierzał zatrzymywać się, ani na chwilę, nie wspominając też o jakimkolwiek wracaniu na salę. "Jak wyjdę na zewnątrz, poczuję się lepiej" - zapewnił w myślach, idąc wciąż przed siebie. 

Gdy zobaczył, że drzwi od jednej z sal były otwarte, a w środku stały jakieś pielęgniarki, od razu przyśpieszył krok, bojąc się, że będą one kazały mu się wrócić.

Nim się obejrzał znajdował się tuż przy drzwiach, którymi wychodziło się z oddziału onkologii, choć jeszcze niedawno wydawało mu się, jakby korytarz ten był niekończący się. Brunet był szczęśliwy, że tak szybko udało mu się przejść, lecz nagle usłyszał w pobliżu znajomy głos pielęgniarki.

- Nie odwracaj się, nie odwracaj się... - powiedział do siebie szeptem, głośno myśląc. Zaczynał panikować. Cały plan legnie w gruzach? 

You Promise? |yoonkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz