VII

1.2K 49 2
                                    

Pov Astrid
-Musisz to zobaczyć na własne oczy. - oznajmił Czkawka.

-Kiedyś napewno was odwiedzę... Obiecuję. - zapewniła syna.

-A wy... - spojrzała na mnie i Czkawkę. - skąd się znacie?

Przyznam, że nie zaskoczyła mnie tym pytaniem.

-Znamy się od dzieciństwa. - odpowiedziałam.

-Może się przedstawisz? - dopytała.

-Jestem Astrid Hofferson.

-Hofferson... - powtórzyła, po czym uśmiechnęła się pod nosem. - Jak się trzyma twoja mama?

-Zna ją pani? - zapytałam zaskoczona.

-Tak. Lagertha była moją najlepszą przyjaciółką. - odparła. - A więc odpowiesz na moje pytanie?

-Nie wiem, co u niej. Nie byłam na Berk, dwa lata. - odpowiedziałam delikatnie zmieszana.

Między nami zapanowała trochę niezręczna chwila ciszy, a mi zrobiło się zimno. Mogłam wziąć jakiś płaszcz albo coś. Valka chyba to zauważyła, bo zaproponowała mi, abym się przebrała.

-Nie, jest mi naprawdę ciepło. - odpowiedziałam kłamiąc, a na poparcie swoich słów uśmiechnęłam się.

-Och... Mnie nie oszukasz. Chodź. A ty Czkawka, poczekaj tu. - oznajmiła, ciągnąc mnie za rękę.

Ostatni raz spojrzałam na bruneta, który próbował powstrzymywać się od śmiechu. Posłałam mu wrogie spojrzenie i weszłam do jakiegoś pomieszczenia.

Valka podeszła do jakiejś szafy i wyciągnęła ubrania.

-Widzę, że nie bardzo ci się podobają. - wyczytała z moich oczu.

-Nie, ależ skąd. Są ładne, ale kompletnie nie w moim stylu. - wyznałam.

-Jakoś to przeżyjesz. Nie dam zamarznąć córce mojej przyjaciółki. - uśmiechnęła się. - Nawet jeśli wybrała w życiu złą ścieżkę...

Po tych słowach zostawiła mnie samą. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Chcąc dłużej nie myśleć nad tym co powiedziała, ubrałam się. Następnie zaplotłam włosy w warkocza, którego przerzuciłam przez lewe ramię. To co miałam na sobie, przypominało mi styl ubierania sprzed 2 lat...

Pov Czkawka
Kiedy Astrid się przebierała, ja z mamą rozmawialiśmy. O tym co się działo u mnie przez te dwadzieścia lat oraz u niej.

Po chwili podeszła ona do Szczerbatka i z zafascynowaniem go oglądała. Ale gdy zobaczyła, że zamiast połowy ogona ma protezę mina jej zrzedła.

-Czy Drago mu to zrobił? - zapytała z piorunami w oczach.

-Nooo... Tak nie do końca on. - odpowiedziałem zmieszany i podrapałem się po karku.

-Jak to? - spytała.

-No, bo to ja. Przez przypadek mu to zrobiłem, ale mordka odpłacił mi się i teraz mam protezę nogi. - powiedziałem bawiąc się ze smokiem, który po chwili przerzucił mnie sobie przez głowę.

Wylądowałem tak, że siedziałem na nim. Dalej go głaskałem. Później zeszłem z niego i stanąłem równo na nogach.

Po chwili moja mama podeszła do niego i policzyła mu coś pod pyskiem.

-Nic dziwnego, że tak dobrze się dugadujecie. Macie tyle samo lat. - oznajmiła.

Po tym usłyszeliśmy warczenie Kai, bo smoki zaczęły ją obwąchiwać. Ona już nie wytrzymała i przybrała bojowej postawy. Smoki przestraszyły się i uciekły. My zaczęliśmy się z niej śmiać przez co spotkaliśmy się z jej zdziwionym wzrokiem.

Po chwili podeszła do Szczerbatka i obeszła do okoła oglądając go. Natomiast mój smok chcąc jej "zaimponować" usiadł i dumnie wypiął pierś. Kaja drwiąc sobie z niego zrobiła to samo i pokręciła energicznie głową. Zaczęliśmy się z nich śmiać, a Szczerbatek rzucił się na nią.

-Myślę, że jest szansa na uratowanie tego gatunku. - stwierdziła moja mama.

-Też tak myślę...

Chwilę potem w naszą stronę szła Astrid. Wygląda ślicznie. Jej twarz zrobiła się pełniejsza, a kości policzkowe są bardzo wyraźne, zwłaszcza z profilu. Jej usta są pełniejsze, malinowe. Włosy ma dłuższe, splecione w warkocz po lewej stronie, a grzywka nie zasłania oczu. Na twarz nadal ma spuszczone pasemka włosów. Jej koszulka jest teraz czerwona, spódniczka brązowa i futrzana, podobnie jak kaptur i karwasze na przedramionach. Nosi ciemnoniebieskie legginsy, wyposażone w brązowe nakolanniki. Buty ma wyższe, sięgają jej niemal do kolan i mają jasnobrązowy kolor. Tak bardzo się zmieniła przez te dwa lata...

-Czkawka, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Valka.

-Co? Ja... Umm... Możesz powtórzyć? - zapytałem zmieszany i podrapałem się po karku.

Za dużo fantazjuje...

-Pytam, czy chcecie polecieć ze mną nakarmić smoki?- powtórzyła.

-Chętnie, a ty Astrid? - spytałem.

-Nie, ja tu zostane. Napewno macie sobie wiele do wyjaśnienia. - odpowiedziała.

-Niech ci będzie.

-Astrid. - powiedziała groźnie moja mama.

-Tak?

-Tylko spróbuj mi roznieść sanktuarium, a naśle na ciebie oszołomostracha. - zagroziła.

-Dobrze, niczego nie zepsuje.  - odpowiedziała, powstrzymując śmiech. - Co nie Kaja?

Kiedy się odwróciła ujrzała jak Kaja i Szczerbatek turlają się po trawie.

-Polubili się. - stwierdziła.

-To co, lecimy? - zapytałem mamy.

-Jasne. - odparła.

-Szczerbatek! - zawołałem mojego przyjaciela i już po chwili pojawił się obok mnie. Cały w trawie.

Natomast Kaja podbiegła radośnie do Astrid, również cała w trawie. Zaczęliśmy się z nich śmiać, a oni zdezorientowani spojrzeli na siebie. Po chwili razem z mamą, wzbiliśmy się w powietrze na smokach. Kilka sekund później byliśmy już na środku oceanu.

-Przecież tu nie ma ryb... - stwierdziłem, a mama gestem ręki mnie uciszyła.

Rozkazała mi spojrzeć w dół, na ocean. Pod wodą zauważyłem ławicę ryb i... oszołomostracha. On po chwili złapał wszystkie ryby w paszcze i wyskoczył z wody. A gdy spadał w dół strzelił rybami w górę tak, że wyglądało to jakby latały. Smoki natychmiast wzięły się do jedzenia.

-Częstuj się mordko. - zachęciłem przyjaciela, a on po sekundzie zaczął łapać ryby w pysk. Miał cała buzię zapełnioną nimi, co wyglądało komicznie.

Pov Astrid
Nie poleciałam z nimi, bo muszą nadrobić aż dwadzieścia lat. Postanowiłam z Kają zwiedzić sanktuarium.

Obecnie przechodze obok jakiejś pięknej polanki. Jeszcze nie widziałam, aż tyle motylów. Kaja chyba też, bo z zafascynowaniem je oglądała i próbowała dotknąć łapkami. Po kilku godzinach wróciłam do miejsca w którym zostawił mnie Czkawka i Valka. Słońce powoli zachodziło. Oparłam się plecami o Kaje i niewiadomo kiedy zasnęłam...

Zraniona przez miłość | Hiccstrid Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz