Pov Astrid
-Nie... - szepnęłam drżącym głosem.To niemożliwe... Nie mógł go zabić. Nie! Bez alfy nie mamy z nimi szans.
Zła alfa po chwili zaryczała i przejęła kontrolę nad smokami.
Pov Stoick
-Zwycięstwo... - oznajmił Drago - A teraz, zabij ją! - rozkazał smokowi zabić Valke.-Nie! - krzyknąłem.
Moja ukochana leciała na Chmuroskoku kiedy za nią była alfa Drago. Gdy zaczęła pluć lodem, trafił on w jej smoka.
-Trzymaj się! - krzyknąłem do niej z nadzieją, że mnie usłyszy. Wsiadłem na smoka i rozkazałem mu lecieć do niej. - Za mną Pyskacz!
-Osłaniam cię Stoick! - odkrzyknął biegnąc za mną.
Moja Valka spadła ze smoka, jednak złapałem ją. Osłoniłem i spadłem wraz z nią na ziemie. Po chwili wbiegliśmy schować się za bryłę lodu, skryć się przed alfą.
Pov Czkawka
-Nie! - krzyknąłem lądując na ziemi w pobliżu Drago. - Dość.On jedynie zaczął się śmiać.
-To jest ten wielki władca smoków? Syn Stoicka Ważkiego? Twojemu ojcu, musi być wstyd! - oznajmił drwiąc ze mnie.
-Takie spusztoszenie. I po co to? Żeby być niezwyciężonym? Smoki to... to dobre, wspaniałe stworzenia, które zbliżają ludzi do siebie.
-Albo ich okaleczają... - przerwał mi, odpinając coś w smoim kostiumie.
Była to proteza ręki.
-Widzisz... ja wiem co to znaczy żyć w strachu. - powiedział podchodząc do mnie. - Patrzeć jak płonię moja osada. Stracić całą... rodzinę. Byłem ledwie chłopcem i zostałem z niczym. Ale poprzysiągłem wzieść się ponad lęk przed smokami i uwolnić od nich wszystkich ludzi...
-To po co ci smocza armia? - zapytałem.
-Bo potrzeba smoków... żeby pokonać inne smoki. - odpowiedział.
-A może potrzebujesz smoków, aby pokonać ludzi? Kontrolować tych którzy idą za tobą... i pozbyć się tych którzy nie chcą... - zasugerowałem.
-Jaki bystry... - stwierdził, śmiejąc się.
-Świat pragnie pokoju... A my na berk wiemy jak go zaprowadzić. Pozwól, że coś ci pokażę... - niedokończyłem, bo mi przerwał.
-Nie! - krzyknął - To ja coś ci pokażę!
Po tych słowach zaczął krzyczeć i wymachiwać laską, zwracając uwagę alfy. Po chwili była już przy nas.
-Żaden smok nie oprze się rozkazą alfy. - oznajmił - Więc ten kto panuje nad alfą... panuję nad wszystkimi. - dokończył wskazując na Szczerbatka.
Mój przyjaciel spojrzał na alfe, a ona zaczęła mu coś rozkazywać. Szczerbatek starał się to ignorować.
-Szczerbatek? Sz-szczerbatek, w porządku? Co się dzieje? - spytałem zmartwiony.
-Oto prawdziwa siła... siła woli, której inni ulegają. - oznajmił, cały czas wskazując na Sczerbatka.
On już nie wytrzymywał. Próbował się przeciwstawić, ale jest to prawie niemożliwe. Po chwili jego źrenice zwężyły się. Alfa nad nim zapanowała.
-Wobec tej siły.... nic. nie. znaczysz. - powiedział po czym wskazał na mnie, a alfa zaczęła znowu wydawać jakieś rozkazy Szczerbatkowi.
-Yyy... Co on ci powiedział? - zapytałem kiedy odwrócił się w moją strone i zaczął zmierzać powoli do mnie. - Szczerbatek. Proszę. Co się z tobą dzieje? Nie, nie, nie! Co ty robisz? Przestań! Stój! Otrząśnij się! - zacząłem mu rozkazywać, bo na prośby nie reagował. - Szczerbatek, nie! - krzyknąłem będąc przyparty do jakiejś były - Szczerbatek! Nie! - krzyknąłem gdy zaczął przygotowywać się do strzału plazmą. W tym momencie nie interesował mnie gdzie poszedł Drago. Najważniejszy był Szczerbatek.
-Czkawka! - krzyknął mój ojciec, biegnąc w moją stronę - Czkawka!
-Stój! - wrzasnąłem.
-Synu! - krzyknął będąc coraz bliżej mnie.
Wystawiłem rękę w stronę Szczerbatka, a drugą w stronę taty.
-Tato! Nie! - wrzasnąłem gdy ojciec przygotowywał się do skoku, aby mnie uratować.
Jednak to go nie powstrzymało i już po chwili odepchął mnie gdzieś na bok. Słyszałem jak Szczerbek strzela, ale miałem nadzieję, że tata nie dostał. Myliłem się. Kiedy wstałem, ujrzałem ojca pod kamieniami z lodu.
-Nie... - szepnąłem po czym podbiegłem do niego. Zacząłem zdejmować z niego kamienie z lodu. Gdy już to zrobiłem, starałem się go ułożyć tak, aby leżał na plecach. - Tato!
Po chwili podbiegła do mnie mama i mi pomogła. Razem położyliśmy go na plecach.
-Tato... - powiedziałem kiedy mama sprawdzała czy żyje. - Nie... ty... - nie dokończyłem, bo spojrzałem na mame. Ona natomiast zaczęła cicho łkać wtulona w swojego męża.
-Nie... - szepnąłem gdy mama na mnie spojrzała - Nie, nie, nie... - mówiłem bliski płaczu.
Pov Astrid
Jak tylko zobaczyłam, że Stoick leży na plecach, a Czkawka i Valka nad nim klękają i płaczą, kazałam Kai tam lecieć. Widziałam co się stało, ale walczyłam z Ivar, który nie pozwalał mi tam lecieć. Gdy wylądowałam na ziemi podbiegłam do mojego chłopaka. Przytuliłam go od tyłu.Również zaczęłam wtulona w Czkawke po cichu szlochać. Jego mama objęła nas ramieniem i starała się powstrzymać płacz. Obok niej stał Pyskacz ze spuszczoną głową. Szczerbatek niczego nie świadomy podszedł do nas. Dotknął ręki wodza. Jednak nie trwało to długo, bo Czkawka zaczął go odganiać.
-Nie! Odejdź od niego! - krzyczał. - No już! Wynocha stąd!
-Czkawka... to nie jego wina... - szepnęłam mu do ucha, próbując go uspokoić i jednocześnie przestać łkać. - To nie jego wina... wiesz o tym...
On nic nie odpowiedział, tylko wtulił się we mnie.
Po chwili przylecieli wszyscy jeźdźcy. Nowi, którzy przeszli na naszą stronę i ci którzy byli od początku. Zsiedli ze smoków i gdy zobaczyli martwego wodza, spuścili głowy w doł. Alfa zaryczała, a wszystkie smoki dołączyły do armi Drago. Chciałam zatrzymać Kaje, ale i tak bym nic nie zdziałała. Postanowiłam dalej pocieszać Czkawke. Chciałam mu pokazać, że jestem razem z nim, że może na mnie liczyć. Jednak nie mogłam powstrzymać łez, więc pozwoliłam im spłynąć po moich policzkach.
-Dobre smoki, opanowane przez złych ludzi, robią złe rzeczy... - oznajmiła Valka bliska płaczu.
Szczerbatek również chciał odlecieć, ale nie mógł z wiadomego powodu. Gdy Czkawka to zobaczył, odkleił się ode mnie i chciał zainterweniować. Było już za późno, bo Drago dosiadł jego smoka. Patrzył na to z bólem w oczach. Serce krajało mi się na ten widok, więc ponownie się w niego wtuliłam.
Pov Czkawka
-Zbierzcie ludzi! Spotkamy się na berk! - krzyczał Drago, odlatując na Szczerbatku.Czuję się okropnie. Szczerbatek co prawda, strzelił w mojego ojca, ale robił to nieświadomie. A ja na niego nawrzeszczałem i na dodatek kazałem mu się stąd wynosić. Jestem potworem. Jak mogłem mu to powiedzieć?
A Astrid... nawet nie wie jak bardzo mi w tym momencie pomaga. Kocham ją całym sercem. Nigdy już jej nie zranie. Nigdy już nie pozwole jej odejść. Płakałem cicho przytulony do niej. Czyny znaczą więcej niż słowa... Nikomu już nie pozwole skrzywdzić ważnych dla mnie osób. NIKOMU.
CZYTASZ
Zraniona przez miłość | Hiccstrid
FanficWszyscy mamy tę jedną osobę, do której będziemy zawsze żywić uczucia, bez względu na wszystko... Jest to opowiadanie, jak sam tytuł wskazuje o Hiccstrid. Tak według mnie, wyglądałaby druga część ,,Jak Wytresować Smoka". *Kopiowanie zabronione!!!*