Nienawidzę cię tak bardzo jak cię kocham#6

792 30 0
                                    

-Lepiej się czujesz?

-Tak.Co się stało?

-Nie pamiętasz co się stało?

-Nie?Oświecisz mnie?

-Zaatakowało cię zwierzę.-urwałam.-Puma.-dodałam niepewnie.

Mia dotknęła szyi i spojrzała na mnie.

-Ostatnie co pamiętam to że, przyszłaś do mnie i zaczęłyśmy przygotowywać imprezę.Martwiłyśmy się bo nie miałyśmy Dj.Przez co impreza okazała się klapą.

-Och.

Nie pamięta że, przyszłam z Jordanem.Nie pamięta że, Jordan jest wilkołakiem.Nie pamięta że, zaatakował ją wampir.Dlaczego?

-Coś się stało?O czymś zapomniałam?

-Nie.Miałam nadzieję że, nie pamiętasz jak tragiczna była ta impreza.

Uśmiechnęła się.

-Długo spałam?

-Jeden dzień.

Odwróciłam się gdy drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł tata Mii.Usiadł koło jej łóżka i zaczął z nią rozmawiać.Powoli się wycofałam i wyszłam z pomieszczenia.Jordan stał w korytarzu oparty o ścianę.Miał zamknięte oczy.

-Dlaczego nic nie pamięta?

Otworzył oczy i spojrzał na mnie z obojętnością.

-Szamanka z wioski odebrała jej prawdziwe wspomnienia.Zastąpiła je innymi.Nie wie kim jestem ani co się stało.

-Po co dałeś mi wybór skoro i tak byś odebrał jej wspomnienia?

-Chciałem dać ci szansę.Byłem ciekaw czy sobie poradzicie.Widziałem tego wampira jak przyjechaliśmy do Mii obserwował ją.Skoro zadał sobie trud by przeczekać całą imprezę nie odrywając od niej wzroku to musiał chcieć ją zaatakować.

-Skąd wiesz że, całą imprezę ją obserwował?

Uśmiechnął się.

-Naprawdę myślałaś że, zostawię was bez opieki?Niestety muszę cię pilnować.

-Skoro to dla Ciebie taki problem to dlaczego nie usuniesz mi wspomnień jak Mii?

-Prosiłem o to szamankę.Nie udało się.Jakaś dziwna siła odpycha jej magię.

Poczułam radość.Jordan nie ma jak usunąć mi wspomnień.Usłyszałam kroki, odwróciłam się do Evana.

-Co tu robisz?-Jordan zmierzył Evana wzrokiem.

Evan nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie.

-Wie.-Jordan powiedział znudzony.

-Dorothea nie miała wymazać jej wspomnień?

-Próbowała.Nie udało się.

-Jakim cudem?

-Nie mam pojęcia.

Powoli odeszłam od chłopaków i udałam się do automatu.Kupiłam sobie kawę i wróciłam do Jordana.Evana już z nim nie było.

-Dzisiaj wieczór masz siedzieć w domu.Nie wychodzisz nigdzie, masz pozamykać wszelkie drzwi i okna.Możesz wpuszczać tylko mnie.

-A to niby czemu?

-Temu że, przez Twoją głupotę musiałem się ujawnić.Wampiry teraz wiedzą iż w mieście są wilkołaki.Szykują się do ataku.Musimy ich zaatakować zanim będą gotowi.Potrzebują mnie, a ja zamieram im pomóc.Pytanie retoryczne.Czy dasz radę przeżyć sama jedną noc?

-Jakoś sobie radziłam do tej pory.

Prychnął.

-Na przykład wczoraj?

Nie odpowiedziałam.

-Poradzę sobie.Rodzice są w domu.

Zamyślił się.

-Podrzuciłbym ci jakiegoś wilka do ochrony ale Evan zakazał.To moja wina że, o nas wiesz.Muszę płacić za swoją głupotę.Jedyne co mogę zrobić to dać ci na wszelki wypadek broń.Jeżeli tylko usłyszysz dziwne dźwięki, usłyszysz kogoś albo zobaczysz...od razu do mnie dzwoń, jasne?

Pokiwałam głową.

-Odprowadzę cię do domu.-powiedział i popchnął mnie w stronę wyjścia.

Siedziałam na łóżku przyglądając się pistoletowi zawierającemu drewniane naboje i słoikowi z werbeną.Nie chciało mi się spać.Bo komu by się chciało gdyby wiedział że, w mieście toczy się wojna między wampirami a wilkołakami.Nie tylko to mnie niepokoiło.Rodzice powinni już dawno być w domu.Co jeśli wampiry ich złapali?Podbiegłam do okna i uśmiechnęłam się widząc parkujące auto.Zbiegłam po schodach na dół.Podeszłam do drzwi i wyciągnęłam dłoń by nacisnąć klamkę.Odgoniłam myśli przypominające mi słowa Damona by nikogo nie wpuszczać i otworzyłam drzwi.Przecież to moi rodzice, czyż nie?Mama ominęła mnie i weszła do środka.Tata zaparkował w garażu i również wszedł do domu.

-Czemu tak długo was...-urwałam czując że, tata łapie mnie za rękę i popycha na ścianę.

Podszedł do mnie, jedną ręką złapał mnie za szyję drugą wyciągnął do mamy.Ta podała mu nóż.Wziął go i przyłożył do mojej szyi.Jeknęłam czując wielki ból.Po chwili odsunął się ode mnie i wyszedł z pomieszczenia.Spanikowana podeszłam do lusterka.Na mojej szyi była wyryta wielka litera "D".Odwróciłam się słysząc kroki.Złapałam telefon i wybrałam numera Jordana.Gdy odebrał, otworzyłam usta by mu powiedzieć o dziwnym zachowaniu rodziców gdy mama wyrwała mi telefon z ręki.

-Damon pozdrawia.-powiedziała obojętnie i cisnęła telefon w kąt.

Cofnęłam się do schodów i pobiegłam na górę.Wbiegłam do pokoju i zaryglowałam drzwi.Przesunęłam komodę tak by ta zagradzała wejście.Otworzyłam okno gotowa w każdej chwili wyskoczyć.Zaciskałam ręce na słoiku z werbeną i pistolecie modląc sie by Jordan pojawił się szybko.


Nienawidzę cię tak bardzo jak cię kochamWhere stories live. Discover now