Biegłem najszybciej jak potrafiłem.Miałem gdzieś rany jakie odniosłem w walce z wampirami.Liczyło się tylko to aby ją uratować.Mogłem z nią zostać.Evan mówił bym z nią został.Powiedział że, jeśli wybiorę ją nie będzie miał mi tego za złe.Wyważyłem drzwi i wbiegłem do pokoju w momencie w którym wampir wbił kły w jej szyję.Odciągnąłem go od niej i z całej siły rzuciłem go w bok.Wampir wybił szybą i upadł na trawnik pod domem.Wyskoczyłem za nim i nim zdążył się podnieść zatopiłem zęby w jego ciele.Oprzytomniałem dopiero wtedy gdy cały trawnik był pokryty jego szczątkami.Ponownie wskoczyłem przez okno i przemieniłem się.Sophie siedziała w kącie i cicho łkała.Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem.
-Gdzie masz apteczkę?-zapytałem głaszcząc ją po głowie.
-W łazience.-powiedziała i otarła łzy.
Pokiwałem głową po czym wstałem i udałem się do łazienki.Złapałem apteczkę i odwróciłem się.Sophie weszła za mną do łazienki i usiadła na krawędzi wanny.Nachyliłem się i najdelikatniej jak potrafiłem zacząłem ją opatrywać.Gdy jej rana była już opatrzona usiadłem koło niej i położyłem jej głowę na swoich kolanach.
-Więcej nie zostawię cię samej.
-No ja myślę.-powiedziała śmiejąc się.
Uśmiechnąłem się i wstałem.
-Tu nie jesteś bezpieczna.Zamieszkasz w wiosce.
-Wiosce wilkołaków?
Pokiwałem głową i wyprowadziłem ją z łazienki.
-Spakuj się.
Wyjąłem z kieszeni telefon i wyszedłem z pokoju.Oparłem się o ścianę w korytarzu i wybrałem numer Evana.
-1.Poniosło cię-mam przysłać kogoś do posprzątania.2-uciekł ci.3-to był fałszywy alarm.
-1.-zachichotałem.-Nie wiem skąd ci wyszło 2.Czy kiedykolwiek jakiś mi uciekł?
-Tak myślałem.Przyślę kogoś.
-Musi zamieszkać w wiosce.-powiedziałem wiedząc iż Evan chciał odłożyć słuchawkę.
-Co?
-Nie jest tu bezpieczna.W wiosce zawsze ktoś jest.Tam nic jej nie grozi.
-Jak sama nazwa mówi to wioska wilkołaków.Mówiłem ci coś, to twoja wina że, ona wie.Miałeś radzić sobie sam.Wilkołakom nie spodoba się ten pomysł.
-To ty jesteś Alfą.Oni mają gówno do gadania.Mają być ci posłuszni, szanować Twoje decyzje.
-Dobra, niech ci będzie.
-Jordan...
Rozłączyłem się słysząc szept Sophie dochodzący zza drzwi.Wszedłem do pokoju dziewczyna układała ubrania w walizce.Kątem okna zerkała w stronę okna.
-Co jest?-zapytałem podchodząc do niej i udające iż pomagam jej się pakować.
-Tam ktoś stoi.Na podjeździe.-wyjąkała.
-Zaraz wracam.-powiedziałem i opuściłem pokój.
Wyszedłem z budynku i oparłem się o drzwi wejściowe.
-Wybacz, nie zdążyłem posprzątać.-powiedziałem do wampira który wpatrywał się w szczątki porozwalane po trawniku.
-Nic się nie stało.-uśmiechnął się do mnie.
-W czym mogę pomóc?
-Zanim zabiłeś mojego kolegę on powiedział mi coś ciekawego.
-Mianowicie?
-Twoja dziewczyna...-urwał podchodząc tak blisko że, dzieliło nas tylko parę centymetrów.-Jest odporna na magię.
-Skąd takie przypuszczenia?
-Oparła się perswazji.
-Miała werbenę.
Zaśmiał się.
-Gdzie?Nie miała żadnych dodatków, we krwi też jej nie miała.Po za tym jeden z naszych obserwował was w szpitalu.Jak wasza szamanka chciała odebrać jej wspomnienia tez miała werbenę?
-Do czego zmierzasz?
-To raczej nietypowe, nie sądzisz?-zapytał okrążając mnie.
-Do sedna.-warknąłem.
-Dla Damona może być cenna.Gdy tylko dowie się dlaczego magia na nią działa.Będzie chciał ją zdobyć.
-Po co mi to mówisz?
-Pilnuj jej.
-To Twoje ostatnie słowa?-zapytałem gotowy do przemiany.
-I tak umrę.-odsłonił rękaw na nadgarstku miał ślad po ugryzieniu wilkołaka.
-Będziesz cierpiał.Ja zrobię to szybko.
Uśmiechnął się.
-Ignorujesz moje ostrzeżenie.
-Czemu miał bym ci wierzyć?Jesteś jednym z jego ludzi.
-Byłem.-poprawił mnie.-Umieram, jaki cel miałbym w tym żeby kłamać?
Otworzyłem usta by mu odpowiedzieć gdy ten wyminął mnie, złapał kawałek werandy i wbił sobie drewno w serce.
-Nie martw się będę ją pilnował.-przeskoczyłem nad ciałem i wszedłem do domu.
-Będę mieszkać z Tobą?!
-A myślałaś że, z kim?
Urwała.No właśnie przecież to było wiadome że, to ja będę jej współlokatorem.Usiadła na sąsiednim fotelu.
-Co mam powiedzieć rodzicom?
-Coś się wymyśli.-ziewnąłem.-nie martw się.
Wstałem i udałem się do swojej sypialni.
YOU ARE READING
Nienawidzę cię tak bardzo jak cię kocham
Hombres Lobo-Nienawidzę cię. -Tak?A to ciekawe byłem pewny że, mnie kochasz.-przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. *** Sophie, dziewczyna prowadząca z pozoru normalne życie.Ma przyjaciół,rodzinę.Jednak wszystko się zmienia tego feralnego dnia.Gdy...