5

30 3 1
                                    

dzień później

Budząc się rano szybko wykonałam podstawowe czynności - umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie. Postanowiłam zacząć się już powoli pakować. Niby wyjazd jutro o siedemnastej, lecz zawsze lepiej zrobić to wcześniej. Włożyłam do walizki najmniej potrzebne mi rzeczy, czyli ubrania. Takie coś jak na przykład szczotka do zębów będę pakować dopiero jutro.

- Alice, pakujesz się? - wykrzyczała z dołu moja mama.

- Tak, a co? - spytałam.

- Dobrze - powiedziała. Od tego minęło pół minuty, a mama nie odpowiedziała mi na pytanie.

- A co?! - powtórzyłam.

-Pociąg dzisiaj o piętnastej. Co ty na to?

- Hmm... w sumie, czemu nie?

- Okej, wiedziałam, że się zgodzisz! 

Zestresowałam się trochę, bo miałam mniej czasu. Była godzina dziewiąta, czyli za sześć godzin jedziemy. Nie wiedziałam co moją matkę na to tak wzięło, że miałyśmy jechać dzień wcześniej, lecz postanowiłam się tym nie przejmować.

cztery i pół godziny później

- Jesteś gotowa? Wyjazd za półtorej godziny - spytała się mnie mama.

- Oczywiście, że jestem gotowa... Spakowałam już wszystko oprócz telefonu, który jeszcze się ładuje.

- Okej, ale jesteś pewna?

- Tak, mamo, przestań!

- Dobrze, dobrze... jak czegoś zapomnisz to będzie tylko i wyłącznie twoja wina.

- A czemu nie twoja? - Cichutko wymamrotałam tak, że nie było prawie nic słychać.

godzina później lol

Odłączyłam telefon od ładowarki i obie rzeczy spakowałam jeszcze. Pół godziny do wyjazdu, musiałyśmy więc już iść na peron.

- Cieszysz się, że jedziemy? - zadała pytanie mama w drodze.

- Tak! Co za głupie pytanie.

- Zobacz, już prawie jesteśmy.

- Chodź, szybciej! - Pośpieszałam ją.

- Mamy jeszcze czas.

- Wiem, wiem...

W końcu, gdy dotarłyśmy na peron miałyśmy jeszcze dziesięć minut czasu. Poświęciłam go na słuchaniu muzyki. To chyba moja ulubiona rzecz, którą mogę robić.

- To nasz pociąg? - Skierowałam wzrok na pojazd.

- Tak, córciu. Wsiadajmy już.

- Mhm, idę!

Jadąc nie robiłam nic ciekawego. Tyle co grałam na telefonie. W połowie jazdy zdałam sobie sprawę z tego, iż zapomniałam wziąć tamtej księgi ze sobą.

- No nie! - krzyknęłam z rozpaczą.

- Coś się stało? - spytała się mnie zdziwiona matka.

- Nie, nic...

Jakoś bez tego mogłam sobie poradzić, nie stało się nie wiadomo co. Szkoda tylko, że mam taką sklerozę.

chwilę później

Kiedy dotarliśmy na miejsce, razem z mamą wysiadłyśmy z pociągu i skierowałyśmy się do naszego hotelu. Tam, aby odpocząć od podróży położyłam się na łóżku. Zaczęłam przeglądać Snapchata. Gdy dotarłam do Story CzuuXa, miałam ochotę się zabić. Niby tylko niewinny Snap, w którym coś mówi, ale... było widać miejsce, gdzie się znajdował. Natychmiast przypomniałam sobie też sytuację, jak widziałam w sklepie pewną osobę, której nie mogłam rozpoznać przez mój ból głowy. Chyba łatwo się domyśleć, że jest on teraz blisko mojego miejsca zamieszkania.

Nie wiedziałam co teraz mam zrobić. To był główny cel tej wyprawy, a teraz całość nie ma sensu...

Zasnęłam.


miało być dłuższe, jest prawie 500 słów, nie umiem

raperski znakWhere stories live. Discover now