VII

504 41 2
                                    

Pik pik pik pik..

Obudziłam się, w końcu. Nad sobą poczułam czyjąś obecność, ale nie miałam zamiaru otwierać oczu. Wiedziałam gdzie jestem i że nic mi nie grozi. Szpital Konohy. Po jakimś czasie niechętnie otworzyłam ociężałe oczy i zobaczyłam Tsunade używającą medycznego jutsu i mamratała coś pod nosem. Pruszyłam się przykuwając jej uwagę. Przyglądała się mi z niesmakiem nie przerywając poprzedniego zajęcia. Nie wiem czy już wspominałam, ale nie lubię tej kobiety. Kiedy skończyła podniosłam się do siadu i obserwowałam jak wychodzi z pomieszczenia. Rozejrzałam się po pokoju i na szafce obok zauważyłam jakąś kartkę. Sięgnęłam po nią czując przy okazji niemiły ból w prawym ramieniu. Podniosłam i zaczęłam czytać w myślach.

Jeśli to czytasz to znaczy, że się w końcu obudziłaś. Chciałem ci to przekazać osobiście, ale Hokage wysłała mnie na misję. Długo z nią o tym rozmawiałem, ale na misji w Wiosce Ukrytej w Mgle podczas walki poradziłaś sobie bardzo dobrze.
Każdy genin ma swoją drużynę, ale jako że Sakura jest pod całodniowymi naukami Tsunade, zajmiesz jej miejsce. Nie martw się, ustaliliśmy że mimo wszystko zostaniesz w teamie 7 i będę miał pod opieką czwórkę dzieci.
Mam nadzeję że jesteś zadowolona.
Zdrowiej

Kakashi

TAAK! Ale się cieszę! Zostałam doceniona, w końcu! Moje szczęście przerwało pukanie do drzwi i po chwili do sali weszła Sakura, za nią Naruto i Sasuke. Hm, pewnie kazali mu przyjść bo nie wyglądał na specjalnie zadowolonego.

-Ohayo Kiyomi - przywitała się dziewczyna i usiadła na stołku obok łóżka, przy niej Sasuke i Naruto na moim łóżku. - Jak się czujesz?

-W porządku - uśmiechnęłam się dosyć sztucznie co dziewczyna zauważyła. Zaczęła zagadywać mnie razem z Naruto na przeróżne tematy, podpytali mnie nawet o mojego wilka. Niestety, ja wiedziałam tylko trochę więcej niż oni. Właśnie. Przecież gdzieś muszą być moi rodzice, mój klan. Tsunade nadała mi tymczasowe nazwisko, potrzebowała go do dokumentów. Od tamtej pory jestem Kiyomi Mizuna.

-Halo! Ziemia do Kiyomi - dziewczyna pomachała ręką przed moją twarzą.

-Gome, zamyśliłam się - popatrzałam na wszystkich po kolei. Sakura uśmiechnęła się, Naruto zaśmiał nerwowo a Sasuke patrzył w okno.

-Będziemy się już zbierać. Trzymaj się! - Wyszli wszyscy, z wyjątkiem Uchihy stojącego w drzwiach i patrzącego we mnie.

-Słuchaj.. - zaczął niepewnie. Z zaciekawieniem się mu przyglądałam. -Gdybyś wtedy mnie nie odepchnęła leżałbym tu zamiast ciebie. Arigato - wyszedł. Czy Sasuke Uchiha właśnie mi podziękował?

~time skip~

Leże tu już trzeci dzień i tylko czekam na magiczne słowa "idź już sobie". Zwiałam kilka razy przez okno, ale za każdym razem kończyło się to na złapaniu mnie to przez Naruto, to przez Sakurę, która swoją drogą nie była delikatna. Leżałam na plecach z rękami założonymi za głową i wpatrywałam się w sufit. Nagle drzwi od mojej sali się otworzyły. Nie patrząc w ich stronę wyczułam Tsunade.

-Mizuna Kiyomi, możesz wrócić do domu. - moje oczy szerzej się otworzyły i spjrzałam na Hokage z radością.

Wyszłam czym prędzej z łóżka i wyskoczyłam przez okno. Skakałam po dachach i delektowałam się powietrzem owiewającym moją twarz. Moje czarne włosy radoście tamczyły na wietrze i wiedziałam gdzie iść. Prosto do lasu, tam przesiedzę kilka godzin i potrenuję. Rozmyślając plan moich zajęć potknęłam się i spadałam z zawrotną prędkością ku ziemi i wiedziałam, że nijak nie mogę go zamortyzować. Moje spotkanie z ziemią było jednak mało bolesne. Sprawcą tego była osoba znajdująca się podemną. A dokładniej Sasuke Uchiha. Na moją bladą twarz wkradł się mały rumieniec i wstałam z chłopaka. Podałam mu rękę, przyjął ją i stanął naprzeciwko mnie i patrzył prosto w moje oczy. W międzyczasie odkryłam, że zmieniają kolor wraz z emocją. Aktualnie musiały być granatowe z zawstydzenia.

-Gome, Sasuke. - powiedziałam najobojętniej jak umiałam i wskoczyłam z powrotem na dach. Przechodząc przez bramę standardowo pomachałam Kotetsu.

Znalazłam się pod wielkim drzewem i wskoczyłam najwyżej jak się dało. Obserwowałam las i chmury. Zaczęłam zgadywać ich kształty na głos. Poczułam czyjąś obecność, ale rozpoznałam ten zapach. Co Uchiha odemnie chciał? Nie zamartwiałam się nim specjalnie. Smok, wilk, królik...

Znudziło mi się zgadywanie chmur złożyłam pieczęcie i wyszeptałam tak, żeby chłopak nie usłyszał jutsu. Pojawiłam się pod postacią wilka i zeskoczyłam na ziemię. Dzisiaj potrenuję w tej postaci. Przyjęłam przyczajoną pozycję i tak szybko jak umiałam zaczęłam atakować drzewa. Niektóre rozdrapywałam, niektóre gryzłam. Szelest za mną. Odwróciłam się i skradałam. Królik. Obiad? Czemu nie. Przyczaiłam się i rozpoczęłam pogoń, małe zwierzątko nie miało ze mną szans. Złapałam szaraka za kark i wcisnęłam w niego zęby. Kiedy przestał się szamotać zmieniłam się w człowieka i otarłam krew z ust. Kilka kropel znajdowało się jeszcze na mojej sukience, będę musiała ją nieźle wyszorować żeby się odprała. Nie przejmując się przerzuciłam królika przez ramię i ruszyłam do wioski. Szłam powoli bo nigdzie mi się nie śpieszyło. Nagle usłyszłam za sobą kunai i odskoczyłam, ale mój obiad został nim przytwierdzony do drzewa. Zza krzaków wyszedł Uchiha.

-Wiesz ty co? Ja chciałam go zjeść! - udałam oburzoną. Do moich uszu dotarł śmiech chłopaka. On tak na poważnie?

-Kiyomi, walcz ze mną. Tu i teraz.

On mówi poważnie? Znam moc sharingana i nie chce ponownie trafić do szpitala.

-Nie - powidziałam z maską obojętności. Ruszyłam ku królikowli z zamiarem odczepienia go, ale zostałam zmuszona do uniku przez kunai za mną.

-Walcz! - wykrzyknął. Co za odwaga. Pewnie po prostu był pewny wygranej. Już ja mu ten pomysł wybije z głowy. Uśmiechnęłam się zadziornie i ułożyłam odpowiednio ręce.

-Kage Bunshin no Jutsu!

~~

To jak z tym Sasuke i Kiyomi? Będą czy nie będą razem? :")

Standardzik, rozdział z kwietnia. Musze przeczytać tą książkę i zastanowić się, czy doprowadzić do końca >////<

Dziecko Szczytu | Naruto Story~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz