X Ciężkie czasy

167 4 0
                                    

Olivia
-teraz spokojnie, coś on od ciebie chce,najprawdopodobniej chce abyś została śmierciożercą.-powiedział z nie pokojem w głosie, milczałam. Weszliśmy do dosyć dużego pomieszczenia,na środku stał duży podłóżny stół. Na końcu niego siedział sam Voldemort -Voldemort-powiedziałam cicho i przymrużyłam oczy. -Och jak miło cię widzieć-powiedział Voldemort i przybliżył się do mnie jakby chciał mnie przytulić. Położył swoje kościste dłonie na moich ramionach i-witam cię w swoich skromnych progach- powiedział a jego głos ociekał ironią. Ja tylko milczałam, chciałam się wyrwać z objęć jakiegoś śmierciożercy ale on był silniejszy.-Uspokój się to tobie nic się nie stanie, tobie...-co za zimny i oschły egoista. Dalej coś mówił o czymś o czym ja nie słuchałam i myślałam jak się stąd wydostać. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie lodowaty głos przy moim uchu.-Zostań śmierciożercżynią, a będziesz bezpieczna, zostań śmierciożerczynią a będzie ci dobrze przy moim boku i nic ci się nie stanie nic tobie ani twoim rodzicom. -A co jeżeli ja nie chce być przy twoim boku i chcę wstąpić do zakonu?,a co jeżeli ja już jestem w zakonie ?-odparłam.-Nie jesteś w nim-odparł oschle. -Crucio- rzucił a z końca jego czarnej różdżki wydobył się promień i trafił we mnie. Poczułam jak tysiące noży się we mnie wbijają upadłam na ziemię i skręcałam się z bólu .Chciałam umrzeć .-To jak będziesz ze mną czy będziesz po stronie zakonu i złotego dziecka (Harrego Pottera) ?-rzucił beztrosko-Dobrze zostanę nią-a w moich oczach znów zgromadziły się łzy i po chwili popłynęły po policzku.-dobrze wybrałaś, uwierz że postąpiłaś mądrze. Czułam przeszywający ból pleców i przerażony wzrok Draco. -Jutro wieczorem zostaniesz oficjalnie śmierciożercą a teraz Dracon odprowadzi cię do twojego pokoju. -powiedział jakby to co przed chwilą się wydarzyło wcale nie miało miejsca .Draco podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce i ostrożnie zaniósł mnie do pokoju, kładąc mnie na łóżko najostrożniej jak mógł. Czułam do niego żal, chociaż dobrze wiem że nie mógł się narażać.-przepraszam ciebie -powiedział z zmartwieniem w oczach- już nigdy nie pozwolę na to-a w jego oczach pojawiły się łzy kiedy ściągnął ze mnie białą koszule która nasiąkneła krwią-Masz bardzo głęboką ranę-powiedział ze wspólczuciem. -Co się dziwić kiedy te zaklęcie wydobyło się z czarnej różdżki.-odpowiedziałam tak jakby nic nie było. -Pójdę po eliksir i zaraz wrócę .-powiedział ściskając mnie za dłoń i odszedł. Wtedy wpadła do pokoju Bellatrix Lastrange- och pewnie boli, pokaż to-powiedziała prawie matczynym głosem. Ja milczałam, natomiast ona dotknęła rany wtykając w nią swoją różdżkę. Syknełam i prosiłam aby cały ten moment i czas się skończył. Wtedy do pokoju wpadł Draco, wściękły widział jak Lastrange wtyka magiczny patyk w moją dosyć głęboką ranę. -Co ty do cholery robisz ?- wykrzyknął a ona odskoczyła ode mnie i natychmiast ulotniła z pokoju. -Co za egoistka- powiedział i podszedł do mnie z eliksirem i wlał zawartość buteleczki do moich ust i posmarował kremem moje plecy. Kiedy jego zimne koniuszki palców dotykały moich pleców, przebiegały przez nie przyjemne dreszcze. Czułam jak moje rany się zaklepują. -Zostaną małe blizny- powiedział Draco.-Czemu... ja nie rozumiem tego... -znowu po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. -Nie mogę tylko tak o sobie, równie dobrze on może zabić moją mamę i Davida, chociaż tata jest bezpieczny-mówiąc to słowo spojrzałam w stronę nieba. -Draco...-powiedziałam niepewnie-taak-przeciągnął, gdy spojrzałam mu w oczy nie widziałem żadnych uczuć tylko patrzył się pustym wzrokiem na pościel która nas okrywała. -Czy jeżeli wysłałabym patronusa z wiadomością,on dowiedziałby się o tym ?-zapytałam. -Chyba on o tym nie pomyślał. -dalej bez żadnych uczuć mówił. -A mógłbyś
się dowiedzieć?
-mógłbym...
-dziękuję-powiedziałam i pocałowałam go mimo ogromnego bólu w policzek.-odpoczywaj- powiedział i odszedł. Coś w nim jest nie tak ale nie wiem co mam wrażenie jakby ktoś kierował nim imperiusem. Ja pierdole, co ja najlepszego zrobiłam,w myślach zaczęłam intensywnie myśleć o Draco aby tu natychmiast przyszedł. Zjawił się w drzwiach a ja sięgnęłam po różdżkę-usiądź proszę-usiadł a gdy spojrzałam mu w oczy. Dopiero wszystko zaczęło mi świtać on był w imperiusie wtedy ja zakryłam dłonią usta. Przejrzałam jego ostatnią pamięć na szczęście nie zdołał jeszcze nikomu przekazać tej informacji o tym że chce wysłać patronusa. Co ja teraz zobaczyłam gdy on wyszedł do toalety jego własny ojciec zaciągnął go w ciemny kąt i powiedział- imperio- niedowierzałam. -Obliviate- wyczyściłam mu pamięć z tym ze chciałam wysłać patronusa,nie wiem czy dobrze zrobiłam ale czułam że nie mogło to się wydostać na światło dzienne. -Już nic-uśmiechnęłam się szeroko,jakby nic się niestało. -Możesz iść-odpowiedziałam a on odwrócił się i odszedł .Jak ściągnąć tą przeklętą klątwę wiem że tylko Lucjusz może ją ściągnąć ale musi, musi być jakiś sposób aby ktoś inny mógł ją ściągnąć. Nie to koniec, tylko jeżeli miał by silną wolę mógłby ją ściągnąć .Zakryłam dłońmi twarz już nie chciałam go widzieć bo wiedziałam że to nie jest Draco. Wieczorem znowu przyszedł-szykuj się na przydzielenie do grona-powiedział Draco, znowu tak zimnym i bez żadnych uczuć głosem. Nie wytrzymałam i znowu zaczęłam płakać. Wstałam mimo silnego bólu i podeszłam do niego złapałam go za marynarkę i ściskając go cały czas, osunęłam się na ziemię. Myślałam że to koniec, płakałam byłam w czarnej kropce. Płakałam bo myślałam że go straciłam.
***
Po jakimś czasie wstałam a gdy on ujrzał moją zapłakaną twarz zauważyłam błysk w oku. To była pierwsza emocja jaką widziałam. -Musisz walczyć, jeżeli będziesz miał silną wolę wygrasz to-uwierz mi, proszę... Wtedy dotknęłam jego platynowych włosów i przytuliłam go do siebie. Poczułam jego dłonie obejmujące mnie a potem pocałował mnie mocno. -Kocham cię-wydobyło się z jego ust- i słyszałem to co mówiłaś, postanowiłem walczyć, nawet nie wiesz jak było mi ciebie żal gdy płakałaś.- Ja też cię kocham,tęskniłam- pocałowałam go namiętnie i przytuliłam najmocniej jak mogłam. Nie nacieszyliśmy się jednak tą chwilą zbyt długo. Wtedy przyszedł Voldemort i powiedział-Olivio pośpiesz się moi goście nie mają zamiaru czekać tak długo. A od kiedy to go interesują goście. -Ubierz się ładnie- powiedział. Nie wiem czemu ale wydaje mi się jakby Voldemort był dla mnie łaskawszy oprócz tego zaklęcia oczywiście. Ubrałam czarną suknie sięgającą do kostek i czarne obcasy.Weszłam do ciemnego pomieszczenia a na środku niego stał Voldemort a wokół niego stali nieznani mi śmierciożercy .Voldemort po skończonej przemowie poprosił, tak poprosił abym podała mu swoją lewą rękę. Podałam mu ją a ona dotknął mojego lewego przedramienia i przepłynął mnie krótki ból który zaraz minął a na moim przedramieniu widniał już znak śmierciożercy.
♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢
A więc mam nadzieję że ten rozdział wam przypadnie do gustu.Oraz dziękuję wam za wszystkie odczyty.Dobranoc misie oraz miłego popołudnia/dnia♡

Draco Malfoy | Inna Miłość / ZakończoneWhere stories live. Discover now