Ocknęłam się chyba po paru minutach. Ziemia ciągle się trzęsła, laboratorium było prawie całe zniszczone. Przez dziurę w dachu było widać walące się budynki miasta.
Kiedy próbowałam wstać usłyszałam w głowie jakiś głos:"Feniks zginie". Wstałam i przeszłam parę metrów, po czym poczułam gorąc. Po chwili w moich oczach pojawiły się płomienie i znienacka moje ciało zaczęło się palić. Zamknęłam oczy i krzyczałam z bólu. Nagle ból zaczął słabnąć, przestałam krzyczeć, otworzyłam oczy. Znalazłam się w dziwnym miejscu. Było ciemno oraz zimno. Śmierdziało starą, mocno spaloną skórą.
Wstałam, aby dokładniej się rozejrzeć. W tym samym momencie zapaliły się, wiszące na ścianach pochodnie. W oddali zobaczyłam schody. Podbiegłam do nich i zaczęłam wchodzić na górę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, może dlatego, że w głowie co chwilę słyszałam głos: "Chodź do mnie". Wchodziłam stopień po stopniu, a końca nie było widać. Chcąc zrobić to szybciej, próbowałam użyć swoich mocy, aby polecieć do góry. Niestety moje moce nie działały.
W końcu doszłam na szczyt, a tam zobaczyłam jakieś drzwi. Były stare, miały brązowy kolor, deski, z których były zrobione, były strasznie zniszczone. W centralnej części drzwi narysowane było koło, a w środku płomień.
Słysząc ciągle głos w mojej głowie, podeszłam do drzwi i dotknęłam płomienia. Wtedy koło jak i symbol zapaliły się. Odsunęłam się gwałtownie, a drzwi zniknęły. W oddali zobaczyłam ogień, więc nie myśląc długo, zaczęłam biec w jego stronę.- W końcu przybyłeś, Feniksie - powiedział jakiś niski, męski głos.
Stanęłam w miejscu i odwróciłam się za siebie, aby zobaczyć czy nikogo nie ma. Na szczęście nikogo nie było, więc odwróciłam się ponownie. Przede mną pojawił się stary, czarnoskóry mężczyzna. Miał siwe, gęste włosy, siwy zarost. Ubrany był w czerwono-żółtą szatę z takim samym symbolem jakim był na drzwiach. Przestraszona upadłam na ziemię.
- Kim pan jest? - spytałam drżącym głosem.
- Jak to kim jestem? - zdziwił się mężczyzna.- Nie poznajesz mnie Feniksie?
Faktycznie coś mi mówiło, że znam jego twarz, ale nie przejmowałam się tym, ponieważ pracuje w kawiarni, a tam widzi się dużo twarzy.
- Nie - odpowiedziałam lekko przestraszona.
- No dobrze, może to ci przypomni - mężczyzna zamknął oczy i wyciągnął rękę.
Moje oczy stały się białe, czułam przepływający przez moje ciało ogień. Było mi strasznie gorąco.
Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam znajdowałam się w dziwnym miejscu. Leżałam na złotym, gorącym piasku. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. W każdą stronę, w promieniu około dwustu metrów, znajdowały się ogromnie piramidy egipskie, a wokół nich niewinni ludzie, którzy walczyli z jakąś armią. Nagle usłyszałam rżenie koni. Odwróciłam się. Biegła na mnie armia egipska na koniach. Przestraszyłam się i odruchowo zamknęłam oczy. Poczułam coś dziwnego. Otworzyłam je. Okazało się, że konie mnie nie staranowały. Nie wiedziałam jak to możliwe. Chyba przeniknęły przeze mnie.
Nagle usłyszałam krzyki Egipcjan: "Spójrzcie w górę! Wybawienie nadchodzi!"
Wszyscy natychmiast podnieśli opalone głowy do góry, więc zrobiłam tak samo.
Po niebie leciało pięć ognistych stworzeń- Feniksów. Nagle zaczęły lecieć w stronę ziemi. Można powiedzieć, że nawet spadali na nią. W końcu wylądowali z wielkim hukiem.
Z kurzu wyłoniło się troje mężczyzn i dwie kobiety. Cała grupa była czarnoskóra i czarnowłosa. Wszyscy byli ubrani w czerwono-żółtą szatę ze złotym symbolem koła z płomieniem w środku.- Kim oni są? - spytałam się.
- To zakon La Legge del Fuoco.
- Czyli?
- Zakon ognia.
- A czym się zajmują?
- Dbają o to, aby nikt nigdy nie dowiedział się gdzie znajduje się mityczne Serce Feniksa.
CZYTASZ
Serce Feniksa
FantasiNiezwykła, a zarazem tragiczna historia młodej kobiety o imieniu Isabel, tocząca się w małym, urokliwym miasteczku: Fair City. Podczas próby ratowania swoich rodziców z pożaru, Isabel na skutek wypadku, traci przytomność i zapada w śpiączkę. Po wyb...