Kiedy wysiadłyśmy z windy moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie z widokiem na całą Wakande. Odłożyłam torbę obok drzwi do windy i otworzyłam szeroko usta z wrażenia rozglądając się. Spojrzałam na siostrę króla.-Mój kochany braciszek stwierdził, że lepiej będzie jak będziesz blisko w razie czego, więc to tutaj będziesz spała. Tutaj masz łóżko -wskazała na ogromne podwójne łóżko położone przy oknie. -Tutaj jest łazienka A w niej wszystko, co potrzebujesz. -Wskazała na drzwi prowadzące zapewnie do wspomnianego pomieszczenia. Potem pokazała inne rzeczy takie jak szafa, mini barek, kuchnia i tym podobne. -I na koniec najlepsze. -powiedziała z entuzjazmem. Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami, na co ona tylko się uśmiechnęła. Podeszła do ściany i nacisnęła jakiś niewidzialny dla mnie guzik, po czym wpisała czterocyfrowy kod. Nagle ściana się rozwarła, a moim oczom ukazała się cienką kamizelka zapewne zrobiona z vibranium. Spojrzałam na Shuri a ona tylko klasnęła w dłonie uśmiechając się. Ponownie dzisiaj zmarszczyłam brwi.
- No dalej musisz ja przymierzyć. Zrobiłam ją specjalnie dla Ciebie i jak tylko ją założysz pokaże ci wszystkie jej funkcje. -Zdjęła kamizelkę z manekina i wręczyła mi ją do rąk. Jakie funkcje oprócz ochrony może mieć kamizelka? Spojrzałam podejrzliwie na lekki i gładki materiał, nawet posiadał otwory na skrzydła... Po dokładnych oględzinach niepewnie przełożyłam sobie kamizelkę przez głowę. Dopasowałam ją odrobinę I stwierdziłam, że leży idealnie. Odwróciłam się do Shuri i spojrzałam na nią pytająco rozpościerając ręce i obracając się. Shuri się zaśmiała.
-Nie tak głuptasie, podejdź tu. -powiedziała, a ja wykonałam polecenie, księżniczka z ogromnym uśmiechem przybliżyła się do mnie, I przybliżyła rękę do mojego prawego ucha. Poczułam ukłucie i z okrzykiem zdziwienia szybko się cofnęłam, chwytając się za tył ucha. Pod palcami poczułam chłód metalu. Spojrzałam na uśmiechniętą Shuri.
-Co do diabła! -Powiedziałam podniesionym głosem pokazując jej krew na palcu. -Co to jest?! - wskazałam na ucho. -Dziewczyna podeszła i nacisnęła guziczek na metalowym urządzeniu. Nagle kamizelka zaczęła wydawać bzyczące dźwięki i po może dwóch sekundach zaczęła się rozszerzać i po chwili kamizelka nie była kamizelką, tylko rozbudowanym strojem taktycznym. Spojrzałam na Shuri i zauważyłam jak dziewczyna patrzy na mnie skupionym wzrokiem. Okrążyła mnie, po czym klasnęła wesoło.
-Wszystko jest idealnie -ucieszyła się. Spojrzałam na nią powoli zaczynając rozumieć co się właśnie wydarzyło. Kamizelka była tylko częścią stroju, gdzie w środku była magicznie ukryta reszta. Jeśli dobrze pamiętam z opowieści Everett'a to T'Challa ma podobnie tylko jego strój jest wbudowany w naszyjnik.
-Świetnie, no to tak... -I zaczęło się wymieniane niezliczonej ilości funkcji. Paralizatory, różne mini bomby i tym podobne, a na moich dłoniach znajduje się układ skupiający również moją moc telekinezy, o której nie wiem skąd się dowiedzieli. Posiadają również silne przyssawki na „w razie czego” jak to ujęła czarnoskóra. Strój posiada wiele więcej funkcji. Oczywiście wykonany jest tak jak myślałam z vibranium, przez co jest kuloodporny. Posiada również maskę osłaniającą całą moją głowę. Po założeniu jej czuję się trochę jak wtedy gdy założyłam zbroję Tony'ego. Cały ten system. Coś wspaniałego. Shuri pokazała mi również funkcje systemowe. Strój jest pokryty niewielkimi panelami, które odbijają światło dzięki temu, jeśli tylko będę chciała mogę stać się niewidzialna. Wyciągnęłam skrzydła, aby sprawdzić, czy otwory są prawidłowo wymierzone, machnęłam nimi, aby sprawdzić, czy nic mnie nie uwiera. Wszystko było idealnie. Schowałam skrzydła, będąc ciągle pod uważnym spojrzeniem Shuri. Zdjęłam maskę i nacisnęłam guzik przy uchu. Strój się schował z powrotem do kamizelki. Uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny. Odwzajemniła go.
-Czyli wszystko jest okay? - spytała, na co ja podeszłam i ją przytuliłam.
-Jest idealnie dziękuję -Powiedziałam odsuwając się.
-Bardzo się cieszę. Teraz zostawię Cię samą i później przyjdzie po Ciebie Barnes, aby Cię oprowadzić po budynku i mieście.- skinęłam niechętnie głową. Tylko nie on! Nie chciałam jednak nic mówić, widząc jak dziewczyna się stara. Podeszła do windy i wchodząc do niej pomachała mi. Odmachałam jej z uśmiechem, po czym jak drzwi od windy się zamknęły, wzięłam torbę i podeszłam z nią do łóżka. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej wszystkie rzeczy kładąc je na łóżku. Było w niej trochę ubrań broń palna i biała. Nacisnęłam „magiczny” guziczek przy uchu i po pojawieniu się stroju, przypięłam do uda kaburę, po czym włożyłam do niego pistolet. Nacisnęłam jeszcze raz guzik, aby schować strój. Tak jak myślałam, mój colt IV zniknął razem ze strojem. Rozłożyłam go z powrotem i kompletnie go uzbroiłam. Chowając go z powrotem, nic nie wypadło, z czego bardzo się ucieszyłam. Tak mocno się zamyśliłam nad technologią Wakandy, że nie usłyszałam odgłosu otwierającej się windy.
-Coś niesamowitego -powiedziałam na głos.
-Też tak myślę — Odpowiedział mi męski głos. Szybko chwyciłam drugiego colta i wycelowałam w jak się okazało w zimowego żołnierza. Mężczyzna podniósł dłonie do góry. Opuściłam broń, a on zrobił to samo z rękoma i podszedł do mnie powoli. Spojrzałam na jego ramię, zrobione zapewnie również tutaj. James jakby wiedząc, że patrzę na nie schował je lekko za plecy. Spuściłam wzrok speszona i schowałam resztę rzeczy z powrotem do torby.Kiedy wszystko miałam gotowe, wyprostowałam się i spojrzałam na niego. Stał I mi się przyglądał.
- Idziemy?- spytał pokazując na windę. Skinęłam głową i ruszyliśmy razem do windy. -w tym budynku poza komputerami i innymi wynalazkami Shuri nie znajdziemy nic ciekawego, więc od razu pokaże ci miasto, może być? -Spytał, na co ponownie skinęłam głową. Zjechaliśmy na sam dół i wyszliśmy z budynku.
CZYTASZ
Whatever it takes / / B.Barnes
FanfictionWakanda jest w stanie wojny z sąsiednim krajem, które chce zdobyć całe ich vibranium dla swoich niecnych celów. Rząd Ameryki wysyła agentkę Tarczy do pomocy. Tam czeka ja wiele przeciwności losu, z którymi musi sobie poradzić. Jedną z nich jest były...