6. Złamane serce wilka boli najbardzieJ

654 47 5
                                    

Gdy tylko się obudziłam zaczęłam myśleć o tym co wczoraj miało zdarzenie. Czuje się na prawdę źle myśląc o naszej rozmowie.
Otworzyłam oczy i dotarło do mnie że nie jestem sama. Od razu skierowałam oczy do postaci siedzącej obok mnie.
— Dzień dobry.
Powiedziała babcia, ale w jej głosie, słyszałam że jest wściekła.
— Przepraszam. — powiedziałam, siadając prosto i myśląc o tym jaka ja jestem beznadziejna — Naprawdę przepraszam za to co zrobiłam.
Babcia popatrzyła na mnie spokojniejsza jednak w jej oczach było coś smutnego.
— Wiem co czujesz, jednak nie możesz się zachowywać. Wszyscy tracili zmysły, gdy Sara wróciła do domu bez ciebie. Declan o mało jej nie zamordował.
Popatrzyłam zdziwiona na babcie. Jakoś myśl o tym że alfa tak zareagował totalnie mnie zaskoczyła.
— A co go to w ogóle obchodziło?
— Nie rozumiesz? Jesteś dla niego ważniejsza niż ci się wydaje.
To sprawiło że czułam się winna za to co mu wczoraj powiedziałam. Gdy po mnie przyszedł zrobił to po to bo mu zależy a ja potraktowałam go w bardzo zły sposób.
Jednak gdyby mu zależało nie powiedział by że nic do mnie nie czuje.
— Pffff, ja już naprawdę nic nie wiem. — usiadłam na łóżku i odgarnęłam włosy do tylu — Może mu zależeć ale do póki nie zerwie więzi ze swoją byłą to nic z tego.
Wstałam z łóżka i zobaczyłam ze mam na sobie ubrania alfy. Trochę mnie to wkurzyło ale próbowałam to ignorować. Popatrzyłam na podłogę jak bym szukała tam odpowiedzi.
— Możesz mu w tym pomoc kochana. — uśmiech pojawił się na twarzy babci.
— Taa, musiałabym się z nim przespać i w ogóle ale jakoś nie czuje takiej potrzeby.
— W to, to ja mogę uwierzyć. — podniosła brew znacząco a ja nie zbyt dobrze wiem o co jej chodzi przez co spojrzałam pytająco — już jakiś chłopak zaspokoił twoją potrzebę.
Na samą myśl o tym blondynie z wczoraj schowałam twarz w dłoniach by ukryć to jak bardzo jest mi wstyd.
— Kurwa. — powiedziałam cicho siadając na podłodze.
— Wy chyba... — zaczęła ale nie dałam jej skończyć bo wiedziałam co chce zapytać.
— Nie, tylko się całowaliśmy.
Babcia nic nie powiedziała. Patrzyła na mnie smutno. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie albo umrzeć.
— Boże, jak mi wstyd.
— Będzie dobrze ale już tak nie rób.
— Przepraszam.
— Wybaczam ci a teraz chodź na dół, śniadanie czeka.
Gdy babcia wyszła z mojego pokoju założyłam pierwsze leprze portki które znalazłam. Potem zdjęłam z siebie koszulkę która należała do Declana. Założyłam bluzę i zeszłam na dół by dołączyć do reszty.
— Dzień dobry.— wszyscy spojrzeli na mnie przez co czułam się jak jakaś szmata — i przepraszam za wczoraj.
Wszyscy obdarzyli mnie uśmiechem przez co dali mi do zrozumienia że mi wybaczają.
Jednak gdy spojrzałam na Declana on nie uśmiechał się. Raczej był wściekły i nie chciał mnie widzieć.
Usiadłam na przeciwko alfy i patrzyłam na swój talerz który leżał przede mną.
Wzięłam kromkę chleba i trochę szynki.
Cały czas czułam się niedobrze co sprawiało że nie chciało mi się jeść. Dokończyłam kanapkę i wstałam od stołu. Nic nie mówiąc wyszłam na zewnątrz i przemieniłam się w wilka. Biegłam i biegłam czując się wolna. Stanęłam na chwile i moje poczucie winy znów poczułam ogromny smutek. Zawyłam.
Dosłownie jestem bliska rozpaczy. Kocham go ale i nienawidzę, nie chce go widzieć a za razem chce by był przy mnie.
Moje uczucia sprawiają że mam mętlik w głowie. Jest mi gorąco i zimno przez co naprawdę zaczynam się bać. Moje łapy ugięły się pode mną i runęłam na ziemie, uderzając głową o kamień.
Co się ze mną dzieje? Czemu się tak czuje?
Pytania zalewają moja głowę i nie mogę znaleść na nie odpowiedzi.
Leżałam i kwiczałam na ziemi chcąc zacząć wszystko od początku. Chciałabym nigdy go nie poznać by nie musieć się tak czuć.
Podniosłam głowę i zobaczyłam dobrze znanego mi wilka. Od razu zerwałam się z miękkiego mchu.
Bałam się na myśl o tym co mi powie. On jednak stał i patrzył na mnie swymi pięknymi oczami z których mogłam wyczytać złość i smutek.
Podkuliłam ogon i popatrzyłam przepraszająco próbując go wyminąć. On jednak skoczył na mnie przewracając mnie na mój grzbiet. W jego oczach nie widziałam już złości tylko spokój. Zawył i dotarło do mnie ze chce mnie naznaczyć.naznaczenie sprawia że wilki są związane. Naznaczenie jest bolesne bo alfa gryzie swoją partnerkę zostawiajac bliznę na jej ciele.
O nie kochany, nie chce tego. Szybko wyrwałam się z pod jego ciała przez co zdziwiony usiadł i przekrzywił głowę chcąc zrozumieć moje zachowanie.
Obnażyłam kły i szybko uciekłam w stronę domu. Gdy byłam na miejscu schowałam się w swoim pokoju. Przemieniłam się i zamknęłam drzwi po czym założyłam ubrania i usiadłam na łóżku. Łzy lały mi się z oczu nie wiedząc czemu. Naprawdę pragnę z nim być ale nie wiem czemu on to robi.
— Nemyt?— do moich uszy dotarł głos Declana — Przepraszam ale pomyślałem ze przez to zerwę więź i że nowa powstanie między nami
— Po co?
— Ponieważ jesteś dla mnie ważna i chce być z tobą.
— Mogłeś wcześniej o tym pomyśleć.
Na chwile głos ucichł.
— Mogę wejść?
— Czemu?
— By pogadać.
— Przecież rozmawiamy.
Chce go wpuścić ale coś mi nie pozwala. Jednak przezwyciężam to dziwne uczucie i otwieram drzwi po czym znów siadam na łóżku. Chłopak niepewnie wchodzi i siada obok mnie.
— Po co to zrobiłeś?
— Już ci mówiłem, jesteś dla mnie kimś ważnym... — zbliżył się troszeczkę przez co nasze uda się stykały — i chciałbym żebyś była szczęśliwa.
Szczęśliwa? Gdyby tego chciał złamał by mi serca.
Nagle naszą rozmowę rozmowę przerwała Lis wpadająca do pokoju.
— Declan musisz szybko zejść na dół — chłopak popatrzył zdziwiony — No już!
Czarnowłosy zszedł na dół a ja spoglądałam pytająco na wystraszoną dziewczynę.
— Co się stało?
Wstałam i ruszyłam w stronę Lis.
— Ona tu jest?
— Kto?
— Xenia.
Gdy usłyszałam to imię myślałam że zaraz mnie rozsadzi. A po kiego chuja ona tu przylazła?
— Zaraz przyjdę. — wycedziłam przez zęby.
Lis pokiwali głową i odeszła a ja w tym czasie ubrałam się normalne ubrania żebym nie wyglądała jak żul.
Zeszłam na dół. Moje oczy od razu powędrowały w stronę przepięknej blondynki. Była o wiele ładniejsza ode mnie. Wściekła zeszłam na dół i stanęłam tuż obok alfy który był tak zdezorientowany ze nie zauważył mojej obecności.
— Przepraszam za to że odeszłam. — powiedziała niewinnym głosem patrząc na MOJEGO alfę.
On jednak nie odpowiedział na to tylko podszedł do niej i ją przytulił.
W holu rozległ się szept reszty watachy lecz nie zbyt zwracałam na to uwagi co mówili.
— Co jest, kurwa. — warknęłam.
Declan oderwał się od blondynki i popatrzyłam mnie przepraszająco.
— Nemyt... — zaczął jednak ja nie dałam mu dokończyć.
— No chyba cię kurwa popierdoliło.
Złość dosłownie ze mnie kipiała. Babcia stanęła obok mnie żeby mnie uspokoić jednak w tej chwili było to niemożliwe.
— Przepraszam. — pościł dziewczynę która rozbawiona patrzyła na tą całą sytuacje.
— Pierdolę twoje przeprosiny. Kurwa, jeszcze przed chwilą mówiłeś mi o tym że jestem dla ciebie kimś ważnym. — dosłownie trzęsłam się ze złości — A teraz twoja była wróciła i znów chcesz z nią być, co jest z tobą nie tak?
Nie powiedział tylko przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie przez co serce mi eksplodowało.
— Oh, pierdole was wszystkich! — krzyknęłam i poszłam na górę.
Od razu zaczęłam się pakować.
— Co robisz? — głos babci sprawił że wystraszyłam się na chwilę.
— Wyjeżdżam.
— Rozumiem że jesteś zła ale nie możesz uciekać. — podeszła do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.
— Nie mam zamiaru patrzeć jak chłopak którego kocham jest z inną.
Przez chwilę było cicho ale babcia przerwała ciszę.
— Mam nadzieje że wiesz co robisz.
Nie odpowiedziałam.
Babcia wyszła z mojego pokoju i zostawiła mnie samą.
Spakowała wszystko w torbę sportową i mały plecak. Spojrzałam na koszulkę która należała do alfy i łzy popłynęły po moich policzkach.
Już nigdy nie dam się tak potraktować. Zeszłam na dół nie patrząc w stronę gdzie Declan i jego ukochana rozmawiali. Próbowałam ich ignorować ale nie udało mi się to zbytnio po patrzyłam w ich stronę co sprawiało że czułam się jeszcze gorzej.
— Tu są pieniądze skarbie i kluczyki.
Babcia dała mi torbę z pieniędzmi i popatrzyła smutno.
— Przepraszam babciu. — przytuliłam ją i szybko puściłam by odejść.
— To nic skarbie.
Odwróciłam się i poszłam do garażu. Minęłam tych dwoje nawet na nich nie patrząc. Patrzyłam prosto przed siebie jak by od tego zależało moje życie.
Zaszłam na dół. Z każdym krokiem w stronę samochodu czułam kłucie w sercu.
— Poczekaj! — krzykną chłopak jednak ja nie miałam zamiaru zatrzymać się by z nim porozmawiać.
Włożyłam torby na tylne siedzenie i poczułam jak jego ręka łapie mnie i odwraca w swoją stronę.
— Czemu to robisz? — zapytał trzymając mnie w pasie.
— Odpierdol się. — burknęłam wyrywając się z jego objęć.
Na jego twarzy pojawił się smutek i złość.
— Zostań.
— Nie, po co mam tu zostać skoro twoja była wróciła. — wymachiwałam rękoma bo moje uczucia szukały ujścia — Nie mam zamiaru patrzeć jak ktoś kogo kocham zabawia się z inną.
Nie odpowiedział tylko oddalił się o pare kroków.
— Rób co chcesz.
Wściekłość w jego głosie zdziwiła mnie. Zachowuje się jak by to on był pokrzywdzony.
Wsiadłam do samochodu i nie spoglądając w stronę alfy zapaliłam silnik. Jednak to było silniejsze ode mnie. Znów wysiadałam i podeszłam do Declana który patrzył ja się zbliżam.
Pocałowałam go po raz ostatni, smakując jego ust. Było to cudowne uczucie ale nie trwało długo bo szybko odsunęłam się i znów wróciłam do samochodu. Ruszyłam patrząc jak łzy zaczęły lecieć z oczu alfy.
Jednak ja siedziałam w samochodzie powstrzymując się od płaczu i próbując nie myśleć o nim. Jechałam i jechałam mając nadzieje że już nigdy mnie coś takiego nie spotka.

Witam was serdecznie.
Napiszcie w kom co myślicie o tym jak potoczyła się historia.
Mam nadzieje ze się podoba 😘
Papa 🐺

Jestem Dziewczyną AlfyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz