4. Wilcza miłość

962 74 10
                                    

Gdy otworzyłam oczy, mój wzrok napotkał śpiącego Declana. Jest taki słodki jak śpi.
Nie miał na sobie nic prócz dresów przez co mogłam się rozkoszować jego górnym partiami.
Dłonią musnęłam jego miękką skórę. Była ciepła i gładką.
W końcu chłopak otworzył oczy i popatrzył w moje.
- Witaj piękna.
- Dzień dobry.
Posłał mi delikatny uśmiech który spowodował rumienić na mojej twarzy.
- Jak się spało? - zapytał wstając.
- Dobrze, a tobie? - zrobiłam to samo co on.
- Też.
Po tym nie czekałam na dalszą konwersacje tylko ruszyłam w stronę łazienki i mojego pokoju.
- Idę się trochę ogarnąć. - powiedziałam przez ramię.
Otworzyłam dzwi do mojego pokoju a potem te które prowadziły do łazienki. Tak, miałam własną.
Szybko umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Na sobie nadal miałam ubrania Declana, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. O dziwo była wypełniona ubraniami. Nowymi ubraniami. Na jednej z półek znalazłam malutką karteczkę.

Nemyt,
Ja i Lis kupilyśmy Ci trochę ubrań. Później podziękujesz.
Sara.

No pięknie. Mam nadzieję że się postarały i kupiły coś porządnego.
Przez chwilę szperałam w szafie i w końcu znalazłam.
Bluzka na ramiączka.
Spodenki.
I bielizna.
Założyłam ciuchy i uznałam że mi pasują.
Tylko że przez tą bluzkę prześwitywał mój stanik co nie do końca mi się podobało. W końcu zmieniłam to na coś innego i wtedy opuściłam swój pokój spinając włosy w niechlujnego koka.
Declan siedział w kuchni i patrzył z podziwem w moją stronę.
- Wow, zajebiście wyglądasz. - powiedział to i ruszył w moją stronę.
- Ty też. - nie miałam nic przeciwko temu by łaził bez koszulki.
- Idziemy na polowanie? - zadał mi to pytanie w taki sposób że od razu się zgodziłam. - To fajnie.
Wbieglismy z domu i od razu się przemieniliśmy. Ja pod postacią biało szarego wilka a on czarno białego.
Był przepiękny a jego brązowe oczy były lekko czerwone.
My wilkołaki jesteśmy o wiele większe od zwykłych wilków przez co niektórzy mówią że jesteśmy radioaktywni.
Begliśmy tak obok siebie. Declan w końcu zatrzymał się i zaczą wąchać suche liście. Dał mi znak że niedaleko z tąd znajduje się zwierzyna. Nie wiedzieliśmy co to było. Dobiegliśmy do miejsca gdzie zapach był intensywny. Po chwili usłyszeliśmy rżenie konia. Nie dorosłego lecz źrebaka.
Ostrożnie podszedliśmy do małego konika który zaplątał się w jakiś sznur.
Źrebak wystraszył się na widok dwóch wilków większych od niego.
Maleństwo było pstrokate a jego kopyta pokruszone i zaniedbane. Zmieniłam się w człowieka przez co stałam tam teraz bez ubrań.
Widać było że konik jest wyczerpany i że przed czymś uciekał. Line którą był owinięty, zdjełam a następnie załorzyłam malcowi na szyję. Zmieniłam się z powrotem przez co malec wystraszył się i mnię kopną.
Declan podszedł do mnię i trącił mnię nosem by sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Dałam mi znak że tak.
Trzymałam linę w pysku i chciałam już wyruszyć gdy zobaczyłam że Declan ruszył truchtem w stronę domu. Pociągnęłam za linkę a źrebię ruszył za mną.

♡~♡~♡

Kiedy w końcu dotarliśmy do domu Sky był wyczerpany. Tak nazwałam tego małego konika.
Jeszcze pod postacią wilka wypuściliśmy małego na pastwisko.
Sky pogalopował trochę by sprawdzić otoczenie aż w końcu zasną.
Weszliśmy do domu i pobiegliśmy do pokoi się przemienić i ubrać.
Nadal nic nie zjadłam a brzuch mi to wypominał.
Szybko ubrałam czarną bluzę z kapturem, przewiewną bluzeczkę i krótkie spodenki.
Byłam pierwsza na dole więc zabrałam się za smarzenie naleśników.
Podczas tego, alfa zszedł do mnie i pomagał mi.
Gdy naleśniki były gotowe zabraliśmy się za ich zjadanie. Po skończonym posiłku posprzataliśmy i wróciliśmy do salonu. Czemu ten chłopak tak mnie kusił, no?
- Idziemy pojeździć?
- Na czym? - zapytałam siadając w wygodnej sofje.
- Konie, motory, samochody. Co chcesz.
- Motory.
- Ty tak na serio? - spytał i zają miejsce obok mnie.
- No, a czemu nie? - wstałam i usiadłam mu okrakiem na kolanach, tak bym mogła patrzeć w jego piękne oczy.
W odpowiedzi wzruszył ramionami. Przybliżyłam twarz do jego bym mogła mu dać buziaka. Gdy nasze usta się spotkały, poczułam jego ręce na moich plecach. Delikatnie wkradał się pod moją bluzę. Miał ciepłe dłonie. Powoli rozpiął mi stanik w tym czasie całując moją szyję.
Wiem że nie znamy się zbyt długo ale mam wilkom to nie potrzebne. Jesteśmy sobie przeznaczeni i wiem że nasza wilcza miłość jest prawdziwa.
Zanurzyłam ręce w jego miękkich włosach i rozkoszowałam się tym jak mnię dotykał. Jego dłonie muskały moje plecy schodząc niżej i niżej.
Delikatnie przegryzłam płatek jego ucha, a on w tym czasie robił mi malinkę na mojej szyji i obojczyku.
Chciałam być jego i tylko jego. Czułam że on też tego chce.
Nagle przestał i powiedział lekko ochrypłym głosem.
- Dobra, miały być motory. - w tym czasie wstałam rozczarowana.
- Taa.... to ide sie przebrać. - powiedziałam szybko i pobiegłam na górę.
Boże. Gdybym mogła zgwałciła bym swój kocyk ale się opanowałam.
Otworzyłam szafę z ubraniami i odrazu załorzyłam czarny kombinezon do jazdy.
Widać że dziewczyny zadbały o najmiejszy szczeguł. Nagle przypomniało mi się że musimy sprawdzić jak czuje się Sky. Zdjęłam kombinezon i poszłam do Declana. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam że ma na sobie tylko majtki. No nieźle.
- Declan, myśle ze najpierw powinnismy się zająć tym źrebakiem którego znaleźliśmy.
Popatrzył na mnie i pokiwał głową. Założył jakieś ubrania i zeszliśmy na dół. W ciszy wyszliśmy na dwór i ruszyliśmy w stronę stajni. W oddali było słychać śpiew ptaków i wycie wilków.
Po paru minutach znaleźliśmy się w stajni.
- Witam was moje gołąbeczki - nagle moja babcia dosłownie wyskoczyła zza stogu siana - Widzę że mamy nowego źrebaka.
- Tak. Znaleźliśmy go.
- Tego to akurat się domyśliłam kochanie. - babcia powiedziała żartobliwie i puściła oko do Declana. Chłopak zarumienił się tak bardzo że przypominał mi pomidora.
Wybuchła śmiechem gdy zobaczyłam jak Declan patrzy na babcie.
- Babciu, tak się nie robi. - odparłam nadal się śmiejąc.
- No wiem wiem ale moglibyście się opanować gdy jesteście w domu. - Amy powiedziała to, karcąc nas w delikatny sposób - Na górze możecie się całować, robić malinki i się kochać, ale nie na dole.
- Dobrze babciu. - uśmiech sam wypełzł mi na twarz gdy pomyślałam o tym co mogę z nim robić.
Declan spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechną.
- A teraz moglibyście przesłać się uśmiechać do siebie i spróbować opanować Torretto. Jest trochę dziki, bardziej niż zawsze.
Popatrzyłam zdziwiona i razem z Declanem poszliśmy do stajni gdzie stał mój rumak.
Koń ani na chwile nie przestał się ruszać. Jednak w chwili gdy rumak mnie zobaczył uspokoił się i wychylił głowę.
- Pewnie był zaniepokojony. - mój wybranek powiedział t w tej samej chwili gdy poszedł po lonże, uzdę i bat.
- Bat nie będzie potrzebny. - w oczach Torretto zobaczyłam strach na widok bata wiec stwierdziłam że mu odpuszczę.
- Jak chcesz wilczku. - naprawdę lubię jak tak się do mnie zwraca.
Po chwili wyprowadziliśmy konia ze stajni z powrotem tam gdzie Torretto o mało nie roztrzaskał mi czaszki.
Koń po raz kolejny stał się niespokojny. Sprawiło to że puściłam uzdę i dałam mu pobiegać. Podczaszego gdy koń sobie biegał rozmawiałam z Declanem o tym co lubi robić. Tak naprawdę zaczęłam go pytać o wszystko.
- Miałeś już kiedyś dziewczynę? - zapytałam niepewnie, ponieważ nie wiedziałam czy jest to coś o czym Declan chce rozmawiać.
- Tak. - ta odpowiedz sprawiła że trochę zrobiło mi się smutno.
- Wiec nie jestem jedyną dziewczyną która cię całowała i dotykała.
- Nie. - powiedział to tak jak by nie miał uczuć.
Nic na to nie odpowiedziałam tylko ruszyłam w stronę konia. Torretto podbiegł do mnie i musną mnie nosem. Ten koń był o wiele czulszy niż Declan.
Koń stał tak przymknie czekając na ruch z mojej strony a ja nie mogłam przestać myśleć o tym ze nie jestem jego pierwszą. To naprawdę sprawiało że byłam smutna ale tak to już bywa.
Przez ten czas wskoczyłam na Torretto na oklep. Koń tak się wystraszył ze zacząć galopować po całym wybiegu.
Bałam się ze spadnę ale mój rumak nie robił żadnych ruchów które by sprawiły że spadnę.
W tym czasie zobaczyłam jak Declan odchodzi w stronę domu. Co to ma kurwa znaczyć?
Wściekła puściłam Torretto na łąkę i poszłam za tym dupkiem. Najpierw jest miły potem zachowuje się jak bym była nikim a jeszcze potem odchodzi bez słowa.
Poszłam w stronę domu. Gdy byłam na miejscu. Wparowałam do domu a potem zatrzasnęła drzwi. Sprawdziłam czy jest w salonie ale go tam nie było. W kuchni natomiast stała Sara i Lis.
- Widziałyście gdzieś Declana? - zapytałam gdy te wyjadały lody z lodówki. Obie popatrzymy na mnie jak bym im coś zrobiła.
- Właśnie wszedł i poszedł na górę.
- Dzięki. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Za nim weszłam do jego pokoju uspokoiłam się i głęboko odetchnęłam.
Otworzyłam drzwi.
Alfa stał przed przed otwartym oknem, opierając się o parapet.
- Dlaczego sobie poszedłeś? - wyszeptałam i ruszyłam w jego stronę. Nie odpowiadał wiec stanęłam kilka kroków za nim.
Przez chwile nic nie robił. Nie ruszał się i nie odzywał. Jednak gdy zrobiłam kolejny krok w jego stronę odwrócił się i spojrzał w moje oczy. Widziałam w nich smutek przez co złość odeszła w niepamięć.
- Przepraszam ale niezbyt chce o tym rozmawiać. - powiedział to tak cicho że gdybym była człowiekiem nie usłyszałabym go. I tak będę wiedziała co się stało.
- Chodź do mnie. - otworzyłam ramiona by chłopak mógł mnie przytulić. On jednak podszedł do mnie i podniósł tak jak bym była lekka jak puch. Położył mnie na łóżku i zasną na moich piersiach. Późno wstaliśmy wiec nie wiele mogliśmy dziś zrobić. Było ciemno przez co postanowiłam że też pójdę spać. Jednak gdy chciałam pójść do swojego pokoju Declan złapał mnie mocniej i powiedział głębokim głosem.
- Zostajesz.
Więc zostałam.

Oto kolejny rozdział mojej pięknej opowieści.
Mam nadzieje że nie zrobiłam tak wiele błędów jak wcześniej i że wam się podoba.
Do zobaczenia kochani 😘

Jestem Dziewczyną AlfyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz