"Fajnie tak plotkować o kimś kogo się nie zna?"

506 24 0
                                    

CHARLOTTE

Początek roku. Komu w ogóle przyszło do głowy żeby wymyślić szkołę. Wszędzie pełno pierwszaków. Panoszą się po szkole i pytają gdzie to? Gdzie tamto? To jest naprawdę wkurwiające. Idę korytarzem na stołówkę i przystaje gdy słyszę jak z szatni dochodzą jakieś głosy.

- A ta cała banda, kim oni są?-pyta jakaś dziewczyna. Zapewne to jedna z tych pierwszaków.

-Podobno to grupka złodzieji i ćpunów. Jedna z nich podobno była w poprawczaku, ale nie wiem za co-No ciekawie. Jeszcze z taką opinią się nie spotkałam.

-A co jak nas zaczepią? -spytała przerażona.

-Nie wiem. Najwyżej pójdziemy do nauczyciela. Nie pozwolę żeby jakaś banda panoszyła się po szkole. Nie zamierzam żyć w strachu-nie no tego już za wiele.

-Fajnie tak plotkować o kimś kogo się nie zna?- pytam uchylając drzwi szatni.

-T... Ty

-J... Ja- powtarzam- dobra koniec tego dobrego kto gadał wam takie głupoty na mój temat?- pytam poważnie - Mów!

-Ci... Ci... Cindy Pa... Pa... Parker.- prychnęłam słysząc to nazwisko.

Wychodzę z szatni kierując się w stronę stołówki. Wkurwia mnie ta Cindy. Myśli że jak jej ojciec jest jakąś tam grubą rybą to wszystko jej wolno. Wielka mi królowa szkoły.

Kilka minut później siadam przy naszym stoliku z dziewczynami i Kevinem. On jako jedyny rozumie kobiety i ich zachcianki bo jest ojcem dwóch dziewczynek. Taaa dzieci w wieku osiemnastu lat to to o czym marzy każdy chłopak. Jakby było tego mało to jeszcze jego rodzice kazali mu się zaręczyć z tą flądrą. Nie żeby była nie miła czy taka jak Cindy ale to straszna nudziara i jest sztywna.

-Hejka Charlie! - wita się ze mną Jovita.

-Cześć Jovi.

-Jak tam wakacje? Dużo się najarałaś tego gówna? -skrzeczy Cindy która jakby nigdy nic usiadła obok mnie i położyła swoją dłoń na moim udzie.

-Nie twój interes! -warczę- A ty co? Orientację seksualną zmieniłaś?

-O czym ty pieprzysz?!

-O tym żebyś zabrała to łapsko! Nie wiadomo co nim robiłaś.

Urażona odchodzi. Co ją ugryzło żeby nagle tu podejść? Achhh nigdy nie zrozumiem tego plastiku. Siedzimy tak jeszcze 5 minut i dzwoni dzwonek. Czas na fizykę.

********

Po fizyce idziemy na stołówkę. Podchodzę do lady i biorę kanapkę wegetariańską, frytki z batatów i wodę niegazowaną. Idziemy do naszego stolika i... I nie siadamy bo jakieś gówniary z pierwszych klas usiadły przy naszym stoliku.

-A wy co młode guza szukacie? -pyta Jovita mrożąc je spojrzeniem.

-A co nam możecie zrobić? - prycha platynowa blondynka z dużą ilością makijażu na twarzy

-Znajdźcie sobie inny stolik, bo niestety ale ten jest zajęty- dziewczyny tylko zaczynają rechotać i nadal siedzą na naszych miejscach- Macie minutę żeby stąd odejść bo inaczej źle się to dla was skończy!- odstawiam moją tacę na inny stolik i podchodzę bliżej dziewczyn. Jedna z nich wstaje i staje naprzeciw mnie. Zapewne to jest ich wielka guru.

-Nie wyraziłam na się jasno?- pytam blondynkę.

-Nie ustąpie ci miejsca. Odstąpiłabym nawet bezdomnemu ale takiemu ścierwu jak ty nie należy się nawet żarcie- odpowiada. Niestety to był jej błąd. Emocje biorą nade mną górę i w ułamku sekundy chwytam tą szmatę za jej tlenione blond kudły. Dziewczyna krzyczy ale w odwecie także próbuje łapać mnie za włosy. W pewnym momencie uścisk na moich włosach maleje a ja wykorzystuje sytuację i wymierzam siarczysty cios z otwartej dłoni w jej prawy policzek. Blondynka odchyla głowę w lewo i zaczyna masować policzek. Na stołówce zapada cisza. Wszyscy patrzą się w naszą stronę. Świta tej lafiryndy zabiera swoje tacki i odchodzą z dziewczyną. Wszyscy zadowoleni siadamy przy naszym stoliku.

-Panno Jones, zapraszam do mojego gabinetu- nie zdążyłam usiąść a za moimi plecami pojawiła się dyrektor Morgan. Pani dyrektor jest naprawdę świetną babką ale tylko wtedy, gdy nie przypierdala się o głupoty. Pani Morgan jest afroamerykanką z czarnymi prostymi włosami ściętymi na long boba. Zabieram swoją torbę i podążam za dyrektorką. Oczywiście nie brakuje szeptów ze strony uczniów siedzących przy stolikach. Kiedy mijamy stolik gdzie siedzą te lafiryndy dostrzegam obok nich Cindy która uśmiecha się złośliwie w moją stronę, pokazuję jej tylko środkowy palec i odchodzę z Panią Morgan.

-Zaczekaj tutaj muszę jeszcze z kimś porozmawiać- mówi i wchodzi do swojego gabinetu.

Siadam na przeciw pani sekretarki i wyciągam telefon. Piszę do dziewczyn i Kevina żeby powiedzieli babie od hiszpańskiego gdzie jestem. Siędzę tutaj jeszcze około dziesięciu minut aż z gabinetu wychodzi jakiś chłopak i pani dyrektor. Chłopak ma piękne błękitne oczy i delikatnie zapuszczone włosy. Podobnie jak ja jest ubrany na czarno. Podchodzi do sekretarki i bierze jakieś papiery. Wychodząc puszcza mi oczko. Zostaję sama z panią Morgan.

Po całej pogadance od dyrki idę na stołówkę. Do dzwonka jeszcze piętnaście minut a ja nie mam zamiaru wracać na lekcje. Jakże by inaczej przy naszym stoliku siedzi jakiś chłopak. Jak wielkie jest moje zaskoczenie kiedy okazuje się że jest to chłopak z sekretariatu.

-Tobie się miejsca nie pomyliły- pytam kąśliwie.

- Wydaje mi się że nie- odpowiada chłopak uśmiechając się chamsko. Mam ochotę zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy.

- Nie kojarzę cię- zauważam. Siadam na przeciw chłopaka.

-Jestem nowy w tej szkole. Kazali mi się "wynosić"  z poprzedniej. Tak w ogóle jestem Noah.

-Charlie.

****
Hejka!
Wymęczyłam ten rozdział ale jestem z niego zadowolona.

Buźka! 😘

Niegrzeczna dziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz