"Katostrofa"

106 6 2
                                    

Wigilia w towarzystwie dziewczyn i chłopaków mineła jak zwykle. Niestety najgorsze jest to, że muszę na kacu jechać do tych pieprzonych perfekcjonistów. Nie było by tak źle gdybym była pasażerem, ale niestety będę kierowcom. Do domu wróciłam dopiero o trzeciej, więc na moje szczęście nikt mnie nie widział. Nadal mam z mamą kosę, ale jest już nieco lepiej. Nie dziwię się z resztą, bo przed tymi lizodupcami musimy udawać tych idealnych. 

Pojechaliśmy pod dom mojej babci. Na podjedzie stał już biały Range Rover. Juhu nasza kochana cioteczka już jest. Wychodzimy z auta i kierujemy się do drzwi. Naciskam dzwonek i już po kilku sekundach przed nami staje Maddie pieprzona perfekcja Jinx. Dziewczyna cała w skowronkach przytula mnie, a następnie moje rodzeństwo.

-Charlie!- piszczy dziewczyna. Jak zwykle jej długie rude włosy są wyprostowane. Idealnie dopasowane spodnie w odcieniu zgniłej zieleni świetnie komponuje się z czerwoną koszulą. Jak zwykle dziewczyna ma idealnie wykonany makijaż. Delikatny, ale bardzo świąteczny.

-Hejka- mruknęłam do dziewczyny.

-Chodźcie do środka. Ale fajnie że w tym roku będziecie z nami- ekscytowała się dziewczyna. Jej przesadny entuzjazm mnie dobijał- Wow! Charlie świetnie wyglądasz- czy wyglądałam świetnie? Raczej przeciętnie. Granatowa koszula, czarne rurki z dziurami, kilka bransoletek, mój codzienny makijaż i włosy upięte w wysoki kucyk- Do twarzy ci w tych nowych włosach.

-Dziękuje?- bardziej spytałam. Nie ma się czym ekscytować przecież to tylko włosy.

-Ojejciu ale super tatuaż!- powiedziała kiedy ją wyminełam- Bardzo bolało?

-Kilka dni nie mogłam spać na plecach- westchnęłam. Maddie może wcale nie jest taka jak ciotka Catrice czy moja babka, ale jest w chuj upierdliwa i zawsze truje mi dupę dwadzieścia cztery godziny. Dodatkowo jej pieprzony entuzjazm jest dobijający.

Weszliśmy do dużego salonu w którym stała jak zwykle ogromna żywa choinka. Położyliśmy pod nią prezenty. Marry i Max jak zwykle kiedy tu jesteśmy pobiegli na górę. Znajdował się tam wielki hol w którym mogli się razem bawić w berka. Max i Marry od zawsze trzymali się razem mimo że pomiędzy nimi jest aż 8 lat różnicy.

-Nadia! Moja kochana siostra- powiedziała sarkastycznie ciotka Catrice.

-Catrice! Jak zawsze pięknie wyglądasz- odpowiedziała mama przesadnie słodkim tonem.

-No cóż ty trochę gorzej. Wzieła byś się za siebie- dogryzła jej blondynka. Zawsze to samo. "Wziełabyś się za siebie" "Popatrz jak ty wyglądasz". Jakby urodziła czwórkę dzieci to też nie miałaby figury modelki. Poza tym moja mama nie wygląda źle jak na 45 lat.

-Chodź bo zaraz sobie oczy wydłubią- odzywa się z boku Maddie chichocząc. Jestem naprawdę zaskoczona bo zwykle tylko czekała aż to się skończy.

Idę za dziewczyną na górę do jednego z pokoi gdzie śpi Maddie. O dziwo znajdują się tu też moje walizki czyli będę musiała dzielić z rudowłosą pokój.

-Muszę ci coś powiedzieć- zaczęła niepewnie- Nikomu innemu tego nie powiedziałam bo bardzo się bałam reakcji... Poznałam kogoś!- ojej, czemu tak nagle wzięło ją na  wyznania?

-No ale co mi do tego? Przecież ja mogę im o tym powiedzieć- odpowiedziałam. Sama nie wiem czy byłabym zdolna do tego żeby, aż tak ją udupić, ale te słowa tak po prostu wypadły z moich ust.

-Nie zrobiłabyś tego. Mimo tego, że udajesz tą złą, to tak naprawdę mnie kochasz- zaśmiała się- No dobra ale do rzeczy. Mówię ci to bo chodzisz z tą osobą do szkoły. Możesz ją znać więc... - ucieła kiedy do pokoju weszła ciocia Catrice.

Niegrzeczna dziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz