#6-cały dzień razem

111 5 2
                                    

/pov. Rosy /

Był piękny poranek. Ptaki śpiewają, śliczne lazurowe niebo i jasne promienie słońca padające na do nie dawna śpiącą mnie. Niestety zostałam obudzona przez przychodącego SMS'a. Powoli podniosłam się do siadu i wziełam mój telefon, sprawdzając kto śmiał mnie obudzić. To był Jimin, tak ten Park Jimin i tak ten z BTS.

Jimin: Hej 😊 Jak się spało?

I jeszcze miał czelność się o to zapytać. Ten chłopak miał tupet.

Ja: Słyszałam, że lubisz swoje życie! Więc czemu chcesz je tak szybko stracić?

Jimin: Co?

Ja: OBUDZIŁEŚ MNIE!!!! CZY TY WIESZ KTÓRA JEST GODZINA???

Jimin: po pierwsze nie unoś czcionki!! Po drugie tak wiem która jest godzina 5:27, a po trzecie przepraszam 😔😘

Ja: dobra, wybaczam

Jimin: jakie plany na dziś😊😉

Ja: to tak: o 6:30 idę pobiegać dwie godziny, o 8:30 idę na trzy godziny na siłownię, potem na szybkie śniadanie, pod prysznic i około dwóch godzin na odpoczynek, następnie lecę na trening z dziewczynami, potem resztę dnia wolne 😊😎😘

Chwilę czekałam na jakąś odpowiedź, aż w końcu przyszła.

Jimin: Wow! Serio? Czekaj, mam pomysł, możemy ten dzień spędzić razem w sensie... że pobiegać i wg, potem popatrzę jak ćwiczycie i pujdziemy na lody co ty na to?

Zastanowił się chwilę, no bo przecież, nie miałam okazji powiedzieć im, że poznałam Parka Jimina.

Ja: no.... nie wiem😕

Jimin: no okej 😔 czekam na ciebie o 6:30 w tym parku co w czoraj 😁😊😘😍😎

Zdziwiła się, ale po chwili zorientowałam się, że jest już godzina 6:09 wstałam szybko, wzięłam szybki prysznic, wykonałam wszstkie poranne czynności i pobiegła się ubrać. Skończyłam o 6:23, nie wiem czy kiedykolwiek tak szybko się ogarnęłam, ale jestem z siebie dumna. Wybiegłam z pokoju, uprzednio go zakluczając. Zbiegłam ze schodów, bo winda oczywiście była na samym dole. Sprintem podążałam do parku po drodze wyciągnęła telefon by sprawdzić która godzina, była 6:30 już chciałam chować sportem telefon do kieszeni gdy nagle... wpadłam na kogoś. Tym kimś był nie kto inny niż Jimin.
-O! Rosy! Ty to potrafisz człowieka poturbować - zaśmiał się - i znowu na mnie lecisz? - ponowił gest i pomógł mi wstać
-bardzo śmieszne hahaha-powiedziałam lekko ziritowana jego ostatnim zdaniem
-okej, okej, mam pytanie-powiedział a ja z zaciekawieniem spojrzałam na chłopaka
-zawsze masz taki napięty grafik? - zaśmiał się cicho
-zazwyczaj, a teraz chdź, idziemy biegać - rozkazałam i oboje zaczęliśmy biec. Po drodze dużo rozmawialiśmy, zartowaliśmy, śmialiśmy się z niczego na przykład z psa idące koło nas, a potem zauważyłam kociaka, był taki słodziutki i rozkoszy, podeszła do niego i zaczęłam go głaskać.
-Rosy? - zapytał Jimin-a czy my o 8:30 nie mieliśmy być na siłowni? - ponownie zadał pytanie a ja się chwilę zastanowiłam
-A która jest godzina? - zapytałam się chłopaka
-9:01 - zaśmiał się pod nosem - i co teraz? -
-jak to co? Kto pierwszy do siłowni- oznajmiłam i zaczęłam biec. Dobiegła pierwsza, z zadyszką zaczęłam krzyczeć, że wygrałam
-wyg.... rałaś... Bo.... Wysta.....rtowałaś.....pierwsza - zacząć się tłumaczyć, a zadyszką nie pomagała mu w tym.
Weszliśmy do środka i podeszkiśmy do recepcjonistki, kobieta odrazu mnie poznała bo chodź jestem tu od niedawna to wiele razy już odwiedziłam tą siłownię
-O! Rosy! Jak się masz? - zapytała sympatyczna kobieta z miłym uśmiechem
-świetnie - odwzajemniłam miły gest i pokazałam swoją przepustkę
-a twój towarzysz to....? - zapytała z lekkim uśmieszek pod nosem
-to mój.... Yyyyyy przyjaciel - powiedziałam przemyślaną każde słowo. Jimin spojrzał na mnie ze zdziwieniem, podszedł do mnie bliżej i nachylił się nad moim uchem, szepcąc cichutko
- a te namyślenia to przez nieznanie mojego statusu 'wolny czy zajęty' tak? - zapytał z cwanym uśmieszekiem, ja natomiast spojrzałam w jego stronę odwzajemniłam gest i spytałam ciiuuuuut za głośno - a co ty toaleta, żebym pytała się ciebie czy jesteś wolny czy zajęty? - zakpiłam z niego, ale tylko troczeczke, chłopak zarumienił się (wygląda tak słodko kiedy się rumieni). Następnie weszliśmy do przebierańców. Jak już byliśmy gotowi skierowaliśmy się na dużą sale. Ja na samym początku poszłam na bieżnie, Jimin wraz ze mną. Następnie podnoszenie ciężarów, aż mi się śmiać chciało jaką chłopak miał minę, jak by ducha zobaczył, gdy podniosłam dość ciężki ciężar. Po dość męczących ćwiczeniach, długim śmianiu się i uciekaniu przed łaskoczącym Jiminem, wyszliśmy z siłowni i już kierowałam się do pobliskiej kawiarenki, ale mój towarzysz pociągnął mnie w całkiem inną stronę, okazało się, że tam gdzie się w obecnej chwili znaleźliśmy była wielka restauracja, miałam ochotę go zabić, Jimin już chciał tam wejść, ale ja się zatrzymałam
-NIE- powiedziałam stanowczo
- dlaczego? - chłopak zrobił smutną minkę
- może dlatego, że jestem po kilku godzinnym treningu, stroju sportowym i ty nie masz maski? - powiedziałam stanowczo
- nie przesadzaj, wyglądasz ślicznie, a mnie tu już znają - starał się mnie przekonać
- tak bo ja na prawdę chce skandali. Nie ma mowy, nie idę tam - zrobiłam poważną mine
- no dobra-powiedział idąc w moją stronę, zaczęłam iść w przeciwnym kierunku, gdy nagle Jimin złapał mnie od tyłu zarzucił na ramię i wszedł do restauracji i to nie tam, że nie prubowałam się wyrwać, bo prubowałam i to wiele razy, ale ten napakowany chłopak 'na sterydach' jest za silny. Jimin posadził mnie na krześle przy jednym ze stolików i usiadł na przeciwko.
- nienawidzę cię - powiedziałam na tyle cicho, by nikt oprócz chłopaka tego nie usłuszał
- też cię kocham - powiedział z cwaniackim uśmieszekiem i wysłał mi buziaka w powietrzu i właśnie w tym momencie kelner podszedł do naszego stolika ukłonił się nisko i zapytał:
- dzień dobry, czy mogę przyjąć zamówienie? - spojrzał w moją stronę i ukazał mi śliczny uśmiech, odwzajemniłam gest, nie wiem ile się tak do siebie uśmiechaliśmy ale nam przerwano
- Ykhym- Jimin wyglądał na lekko wkurzonego i zirytowanego sytuacją
-ja poproszę koktajl owocowy - powiedziałam zerknąć na kelnera, bo zawsze lubiłam denerwować ludzi, a Jimin wyglądał na naprawdę złego nie wiem czemu, ale tak było
-nie, nie, nie masz zjeść pożądane śniadanie a nie jakiś koktajl - powiedział mój towarzysz
- ale co, jak ja nie jestem głodna? - spytałam, odkrywając wzrok od nawet przystojnego kelnera
-po takim treningu każdy jest głodny, nawet leśli nie ro musisz sobie coś zamówić bo ci nie wybacze podwójnego staranowania mnie- powiedział i zrobił minę troche podobną do Alienka, przerażający widok
- wiesz, że to szantaż? - zapytałam - i, że masz mine jak Tae? - zaśmiałam się
- wieeeem-stwierdził - więc poprosimy dwa dania polecane przez kucharza i dwa najlepsze desery i oczywiście ten koktajl owocowy - powiedział Jimin tym razem kierując te słowa do kelnera który tylko coś zapisał podziękował i odszedł
-serio? - zapytałam ze zdziwieniem - to tylko śniadanie a nie wykwintna kolacja - zaśmiałam się
-i za raze najważniejszy posiłek dnia - zastanowił się chwilę - jejku! Zacząłem gadać jak Jin - zrobił minę zabitego psa, a ja się uśmiechnęłam. Po nie długim czasie kelner przyniósł nasze dania. Były naprawdę dobre i naprawdę duże, ciężko było je zjeść.
Jak skończyliśmy nasze posiłki poszliśmy zapłacić, niestety ten 'ciul' nie pozwolił mi zapłacić, a ja nie lubię jak ktoś za mnie płaci i to bardzo.
- nigdzie więcej z tobą nie idę -powiedziałam patrząc w jego stronę - jesteś nieznośny, nie wiem jak chłopacy z tobą wytrzymują - zaśniałam się lekko
- a jak z tobą chłopacy wytrzymują? Nie dajesz za siebie zapłacić na randce! - powiedział, a ja na niego spojrzałam podejrzanie
-randce? - zapytałam, a Jimin spalił buraka
-yyyyyy..... No wiesz....... Yyyyyy...... Ja..... Yhhhh.. - jąkał się, a ja zaczęłam się śmiać
-jeszcze nie widziałam.... hahaha.... cię tak czerwonego..... hahaha.... Serio! -
Powiedziałam śmiejąc się jeszcze bardziej - Park Jimin wstydliwy chłopiec.?? ...... hahahaha- do powiedziałam
-Ej!!! Nie śmiej się!!! - powiedział - po prostu......ja......nie wiedziałem czy ty....... byś chciała by to była...... Yyyyyy no wiesz - jąkał się dalej, czemu by tego nie wykorzystać
-nie, nie wiem - powiedziałam z lekkim uśmiechem i lekko podniosłam dumnie głowę
-wredna-stwierdził- no czy... Ty byś.... Ja..... No czy byś chciała iść ze mną na randkę - powiedział już cały czerwony i spuścił głowę - jak nie chcesz żeby to była randka to tylko powiedz - dokończył szybko
-jeśli chcesz to możemy dzisiejszy dzień uznać za randkę - zaproponowała, a na twarzy Jimina pojawił się szeroki uśmiech
-PEWNIE, ŻE CHCE!! - zaczął krzyczeć
-Jimin ciszej bo jakieś fanki cię usłyszą - powiedziałam i w tym samym momęcie dostałam SMS'a
Wyjełam telefon i sprawdziłam wiadomość

Holly: GDZIE TY DO JASNEJ HOLERY JESTEŚ, CZEKAMY JUŻ PÓŁTOREJ GODZINY 😠😠😠

-Kurwa-powiedziałam
-co? - zapytał mój ciekawy przyjaciel
-trening - powiedziałam i złapała go za rękę, kierując się w stronę sali - one mnie zabiją - przyśpieszyłam. Wbiegliśmy do budynku w którym znajdowała się sala treningowa otworzyłam drzwi i prawie się potknełam gdyby nie czujność Jimina, który w odpowiednim momęcie złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie
-dzięki - podziękowałam ładnie i przytuliłam go

~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie mała pomyłąka z poprzednim rozdziałem.

Wieczność? /BTS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz