Po wejściu w głąb lasu znaleźli ludzi zabijających zwierzęta... Nie wiedzieli skąd wzięły się tam zwierzęta... Przecież to wyspa... Ci rozbitkowie byli cali w krwi... Nie wiedzieli jak na nih zareagują dlatego nie chcieli się im pokazywać.. Dlatego poszli katakumbami które prowadziły na drugi koniec wyspy... Niestety nie znaleźli tam Mayi... Byli przerażeni nie wiedzieli co się z nią stało...
- Może ktoś ją porwał?! - powiedziała Laura
- Jest taka możliwość- powiedziała Ruth
-Moja siostrzyczka...- powiedział z rozpaczą Jonah
- Jonah.. Nie martw się..- Wyszeptała Laura przytulając go...
- Ale jak mam sie nie martwić.. o moja młodsza siostrę...
- Nie smuć się.... -dodała Ruth
Jonah, Ruth i reszta załogi weszli do katakumb aby wrócić do statku i położć się spać w statku.... Laura natomiast została jeszcze na wyspie... Rozglądała się i patrzyła na widnokrąg oraz na choryzont wyszukując zaginionego miasta... W wysokiej trawie Laura zauważyła mały promyk światła... Gdy się schyliła ponieważ chciała zobaczyć co to coś uderzyło ją w głowę a ona obudziła się w jaskini wisząc w kokonie przyczepionym do sufitu obok trupów na przeciwko niej był ołtarzyk z zapalonymi świczkami... Laura podpaliła kokon i spadła na podłogę... Przez co wbiła sobie gwóźdź w brzuch...
-Kurwaa!!
Laura zaczeła wyciągać gwóźdź z brzucha...
-Japierdziele!!! Ał...