rozdział 7

94 4 0
                                    

-To od czego zaczynamy?

-Myślę że od wydzielenia ci półek w mojej szafie.

Otworzyłam moją szafę i zaczęłam myśleć które rzeczy tymczasowo można wynieść do pomieszczenia nazywanego przeze mnie " graciarnią ". W końcu postanowiłam opróżnić 3 półki po środku. Moje ciuchy spakowałam w reklamówkę i wyniosłam do " składowni ". Dość szybko uporałam się z reklamówką ubrań więc poszłam z powrotem do mojego pokoju. Lucasa zastałam męczącego się z zaciętym o jakąś bluzę zamkiem walizki.

- Czekaj pomogę ci.

Siłowaliśmy się z zamkiem dobre 2 minuty. Jednak po wielu zmaganiach udało się otworzyć.

- Czas się rozpakować. A właśnie nie zapytałam czy masz odpowiednie książki?

- O to akurat się nie martw. Dowiedziałem się że moja szkoła i twoja używa tych samych książek w dodatku jesteśmy na tych samych tematach.

- Czyli najważniejszy szkolny temat mamy załatwiony.

-Zgadza się.

Reszta dnia upłynęła nam bardzo szybko ponieważ cały czas byliśmy czymś zajęci na przykład rozpakowywaniem i gadaniem ze sobą. Tak jak ustaliliśmy ja spałam na moim normalnym łóżku a Lucas na dość wygodnym materacu. Jednak w nocy przebudziłam się ponieważ ponownie śnił mi się Adrien i te jego kły wampira. Nie wiem czemu ale miałam wrażenie że są to w jakiś sposób ostrzeżenia lub coś w tym stylu. Rano zamiast jak zwykle opóźnionego budzika z łóżka wytargał mnie Luka. Czasami nazywałam go tak ponieważ według mnie nie pasowało do niego te rozwlekłe imię.

-Mari wstawaj chyba że chcesz się spóźnić do szkoły?

- Nie ,wolałabym nie i tak prawie przez cały rok przychodzę na lekcje z opóźnieniem.

-W takim razie mam zamiar do pilnować byś przez cały mój pobyt tutaj nie zaspała ani razu.

-Zgoda w takim razie ja wybiorę jakieś ciuchy na dzisiaj a ty idź prędko do łazienki i się ogarnij.  

- To widzimy się za chwilę.

Po tych słowach mój kuzyn zniknął za wejściem do mojej łazienki a ja zaczęłam przeszukiwać moją szafę z ubraniami. Po około 5 minutach wyszedł Lucas z pod prysznica. Byłam pod wielkim wrażeniem jego szybkości. Ja jeszcze nigdy nie zrobiłam porannej toaletki w tak bardzo krótkim czasie. Zabrałam wcześniej przygotowane ciuchy


i poszłam zrobić poranną toaletę. Wykonałam lekki makijaż i rozpuściłam dość krótkie włosy. Wyszłam z łazienki i zastałam Lucasa z torbą na ramieniu.

- Gotowa?

-Jak widać.

Zeszliśmy do piekarni, pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i wyszliśmy przed budynek. Do szkoły maszerowaliśmy w ciszy. Po 5 minutach byliśmy pod murami szkoły. Tak właściwie przed schodami na których stała czyjaś torba. Ja natomiast jej nie zauważyłam a Lucas był o kilka schodków ode mnie więc nie zdążył by mnie złapać. Kiedy miałam witać zimną posadzkę i ból na tali poczułam czyjeś silne ramiona. Gdy mogłam o własnych siłach stanąć na nogi odwróciłam się do mojego wybawiciela. Ujrzałam piękne i głębokie krwisto czerwone tęczówki , jeszcze nigdzie takich nie widziałam no oprócz wampirów które widziałam w wiadomościach. Jednak te oczy czymś się różniły ,te w telewizji były przepełnione nienawiścią i głodem do ludzkiej jak i zwierzęcej krwi a te w które patrzyłam wypełniały się troską i dobrocią. W tej chwili zdałam sobie sprawę że te oczy w które się tak uporczywie wpatrywałam należą do Adriena.

mój wampirek - miraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz