Witajcie! Pierwszy wpis, pierwsze nerwy... Piękna miniaturka, prawda? Urocza wręcz. Taka szczegółowa, realistyczna...Pamiętaj, jeszcze masz szansę, aby zaprzestać miejsce w tym czytaniu. < co ja napisałam?
*ekhem*Pamiętaj, jeszcze masz szansę, aby zaprzestać czytanie w tym miejscu... Za szkody psychiczne nie odpowiadam. Enjoy!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Siedziałam sobie w domku, w sporej, białej, ślicznej willi z mamą. Stwierdziłyśmy, że dawno nie byłyśmy u cioci (miła, kochana starsza pani w mocno podeszłym wieku). Wsiadamy więc do czarnego, smukłego Chevroleta (możliwe, że Camaro). Tak oto pojechałyśmy na Śląsk, ciocia miała leżeć w szpitalu... Ale szpitala to nie przypominało. Do chorych nawet nie można było wchodzić, byli odgrodzeni szybami z dziurkami na powietrze. Ciocia dodatkowo przypięta była do jakiegoś ustrojstwa, widząc nas chciała pokazać, że otrzymała prezent urodzinowy ode mnie, fioletową książkę ozdobioną pięknymi runami z God of Wara. Gdy tylko wyciągnęła ją z szafki, otoczyła ją ciemna chmura, pioruny poparzyły i zwęgliły jej ciało (ja przy okazji oberwałam jednym z piorunów, bardzo dziwnie się przez to poczułam = dostałam moc znikania drobnych przedmiotów i zmieniania się w nie), zbiegł się personel, ja zaczęłam krzyczeć, że co się tam odwala, o co w ogóle chodzi. Wyciągnęłam z torby bombę i rzuciłam ją wgłąb korytarza, zaczęłam uciekać, wskoczyłam do auta i rozpoczął się pościg, trwał dobre kilkadziesiąt minut, staranowałam niemalże wszystko, co było na mojej drodze (przepraszam Cię kierowco ciężarówki z Colą!).
Minął rok, w tym czasie trenowałam się (używanie zaginania przestrzeni, tworzenie lepszych bomb, hakowanie - typowe zajęcia nastolatek) i zbierałam informację o szefie tej firmy, a zarazem - najbogatszym człowieku na świecie. Mechanizmy z jego szpitali wykorzystywały energię z ludzi (zazwyczaj starszych i ciężko chorych), dzięki czemu można było manipulować przestrzenią, w skrajnych przypadkach nawet czasem. Podczas tego roku zniszczyłam kilka większych szpitali... przez co dołączyłam do grona poszukiwanych kryminalistów. Ukrywałam się po zawszonych ruderach, ale pewnego dnia... Black Veil Brides mieli być w mieście wraz z Metallicą i kilkoma innymi zespołami. Udałam się tam oczywiście, zarobiłam huga od CCego i Jinxxa, obiecałam sobie wtedy, że nie pozwolę, aby skrzywdzono kogokolwiek więcej. Zrobiłam napad na największy ze szpitali, wymordowałam calutki personel i uwolniłam tych, których się jeszcze dało. Pognałam do gabinetu szefa tejże organizacji, ale sala była pusta, znajdował się tam jedynie wielki monitor i laptop. Zhakowałam go, ale nic ważnego tam nie znalazłam. W tym momencie rozpoczęła się wideokonferencja z szefem firmy, aczkolwiek obraz był straaaasznie zamazany. Powiedział, że jeżeli go znajdę i dostanę się do jego gabinetu, wtedy firmę czeka upadek, a sam odda się w ręce policji.*timeskip*
Skradałam się skalną okolicą, porośniętą niezwykle wysoką trawą. Kampus był niezwykle mały, biały, wręcz sterylny. W iście skradankowym stylu dostałam się do biura, uwaga, nikogo przy tym nie zabijając. Mężczyzna nie był ani trochę zaskoczony moją obecnością. Wskazał mi ręką, abym się zbliżyła, gabinet zamknął się; otoczyły go metalowe kotary. Patrzyłam na jego komputer, wysyłał dowody nielegalnych eksperymentów na pacjentach do FBI, przelał mi 64 miliardy dolarów i chciał to pomnożyć przez 48, ale złapałam go za rękę, mówiąc, że nie potrzebuję takich pieniędzy i aby przekazał je na cele charytatywne. Dodatkowo upublicznił także informację, że to jego firma zapłaciła rządowi, abym była poszukiwana. Zapytałam go też najzwyczajniej:-Dlaczego?
-Wiem, że źle postąpiłem. Ale w pewnym momencie było już za późno, aby się wycofać.
Usłyszałam, że SWAT strzela do kotary, podniosłam właz obok biurka i poprosiłam go, aby uciekł ze mną. Pokręcił głową, dlatego złapałam go za dłoń i pociągnęłam ze sobą na dół. KABOOOM, żegnaj piękny pensjonacie (*). Byliśmy w starej, brudnej piwnicy, dodatkowo zamkniętej ze wszystkich stron. Za ściekami było jakieś przejście, mężczyzna bał się wody, więc skacząc między betonowymi płytami, trzymałam go mocno za dłoń. Otworzył przejście i zaczęliśmy biec, jak najdalej stamtąd. Znaleźliśmy się na kwiecistej równinie, stał tam malutki domek, przed nim stół, przy którym siedziało dużo osób niepełnosprawnych, zajmowała się nimi tylko jedna opiekunka. Mężczyzna uśmiechnął się smutno, ruszyliśmy w dalszą podróż. Dotarliśmy w końcu do stacji, była po prostu przeludniona, zważywszy na fakt, że wypuszczono wielu pacjentów ze szpitali. Biegłam za moimi dwoma przyjaciółkami, przeszły już za barierki, ale ja... zgubiłam w tłumie mojego towarzysza. Zaczęłam go nawoływać, nie chciał iść, zaczął zawracać... Wepchałam się pod prąd, przytuliłam go i pociągnęłam ze sobą, przeszliśmy przez barierki i zajęliśmy miejsce w pociągu. A potem się nawet zaręczyliśmy i ten tego... ❤
O właśnie, mój narzeczony-nemezis wyglądał tak:
Tylko, że w połowie przypominał także Lokiego i miał z 43 lata na karku >.>
CZYTASZ
Jej Sny
HumorWitaj strudzony wędrowcze! Nie znudził Cię opis mojego profilu? Zaciekawiłeś się? Miło mi. Aczkolwiek wystarczy mi jedynie, jeśli mój kolejny, dziwny, niepokojący, wręcz kuriozalny sen wywoła na Twej twarzy drobny uśmiech. Jeżeli więc nie przerażaj...