Dawno mnie tu nie było, wiem. Po prostu wszystkie sny były za krótkie <to wcale nie tak, że mogłam wrzucić jedną notkę z kilkoma <bo w sumie nie mogłam bo bym nie mogła się zdecydować na jeden tytuł >>
Pamiętaj, jeszcze masz szansę, aby zaprzestać czytanie w tym miejscu... Za szkody psychiczne nie odpowiadam. Enjoy!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Latałam po wszystkich możliwych sklepach, byłam baaardzo zabiegana. Potrzebowałam sukienki na wesele siostry (snowej, nie mam siostry), ona też potrzebowała sukni ślubnej, więc najlepiej się wysłużyć starszą. Aczkolwiek ze znalezieniem sukni ślubnej miałam ogromne problemy... Czy w ogóle istnieją suknie na dziesięciolatki? Zrezygnowana kupiłam za dużą bufiastą, puszystą biało-złotą kieckę i poszłam pod namioty i parawany, gdzie miało się odbyć wesele. Siostra przebrała się w kieckę, pozszywałam ją zszywaczem, żeby się aż tak nie plątała. Weszłyśmy do balona wraz z panem młodym i odleciałyśmy. Balon powoli przesuwał się nad miastem, ujrzałyśmy coś, co przypominało festiwal. Skierowaliśmy balon w jego stronę i powoli zaczęliśmy obniżać lot. Odsłuchałam przemowy prezydenta miasta i zwróciłam mój wzrok na pseudostadion - ni to koniec skoczni narciarskiej, ni to boisko do piłki nożnej. W tym momencie coś spadło na balon i przebiło go, przez co spadliśmy w dół. Siostra i jej narzeczony martwi, a ja sobie gdzieś poszłam.
W tym momencie przejęłam rolę laski o imieniu North (tak, Detroit: BH), przebywającej na wzgórzu naprzeciwko stadionu. Siedziałam za stosem kul śnieżnych i dyskutowałam wraz z nimfami, mrówkami i innymi stworzonkami o ataku na prezydenta, który w swojej przemowie ukrył wiadomość o wypowiedzeniu nam wojny - on nam zabrał las, my mu daliśmy zimę. Piździło ostro. Obserwowałam go przez lornetkę i przekazywałam informacje mojej grupie, dwóch jego doradców, (tak, Eldarya) Nevra i Leiftan (o bardzoooo długich włosach, w soczystozielonym kimonie) szeptali coś między sobą i poszli do kremowej willi niedaleko stadionu. Prezydent nakazał wykonać uroczyste wystrzały otwarcia stadioskoczni, które oczywiście były atakiem na naszą leśną opozycję. Nie byliśmy dłużni, dlatego rozpoczęliśmy zrzucać kule śnieżne, a wróżki rozpętały burzę śnieżną. Podczas walki, ja, North, zaczęłam się skradać po obrzeżach i usiłowałam zakraść się do prezydenta... JEBUUUT, z nieba zaczęły spadać spore meteory i niszczyć całe miasto, towarzyszyła im ogromna ulewa, przez którą nic nie było widać. Schowałam się na trybunach, czekałam aż deszcz minie... Patrzę w górę, a tam największa konewka na świecie. Zaczęłam się wspinać na wieżę z prądem, biorę lornetkę... I widzę siebie. Umarłam.
Znowu jestem sobą, obok mnie siedzi kuzynka, stwierdzamy, że ta zabawa jest nudna i poprzebieramy inne lalki. Otwieram kremowy domek, w wannie leży Nevra, w drugiej Leiftan. Wzięłam blondyna i położyłam sobie na kolanach, zaczęłam zdejmować z wszystkich innych lalek ubrania, już chciałam przebrać Leiftana w niebieskie kimono, ale on zaczął rosnąć, z jego pleców wydzierały się czarne skrzydła, z których skapywała smoła, zrobiło się bardzo ciemno... Tak ciemno, że było widać tylko jego oczy.
<Wyszło trochę krótko, więc stary sen jako bonus>
Zaczęło się od tego, że jechałam gdzieś z kuzynami, co u nich zasięgu nie ma i ciocią. Zatrzymaliśmy się chyba w Toruniu i oni sobie kupili kabanosy i mi nie dali, chamy. Zmiana scenerii, idę sobie przez las, wchodzę do dość sporej, mrocznej chatki a tam taka babcia-czarownica z muminków i że ona niby jest moją babcią czy coś. Ale ogólnie była milsza. I miała jakieś takie białe pierożki/bułeczki (idk) i to było w ciul dobre. Potem wyszłam i spotkałam na klifie myśliwego. Nagle mi pociemniało przed oczami, bo chyba ktoś mi przywalił w tył łba. Ocknęłam się przypięta do krzesła elektrycznego. Po mojej prawej jakiś chłopak, na lewo Seba (z The Evil Within), jakiś demon (coś jak Claude, ale taki połączony z Alucardem) i jego bliźniaczka, która już była martwa i jacyś jeszcze ludkowie. I tego biednego Sebę i Claucarda jebał prąd i Seba miał taki bolesny wyraz twarzy a tamten drugi się śmiał "NIE POWIEM WAM, NIE POWIEM WAM", w końcu prąd jebnął i mnie i umarłam.
CZYTASZ
Jej Sny
HumorWitaj strudzony wędrowcze! Nie znudził Cię opis mojego profilu? Zaciekawiłeś się? Miło mi. Aczkolwiek wystarczy mi jedynie, jeśli mój kolejny, dziwny, niepokojący, wręcz kuriozalny sen wywoła na Twej twarzy drobny uśmiech. Jeżeli więc nie przerażaj...