Jechałam na obóz, siedziałam na tylnym siedzeniu wraz z jakąś blondynką. Kierowca, szatyn z długimi włosami, patrzył co chwila w lusterko i uśmiechał się do mnie, amant-szofer, ciekawie się zaczyna, prawda? Żeby się z nim podroczyć, złapałam blondynkę i zaczęłam się z nią miziać, szofer najsmutniejsza mina na świecie. Gdy znaleźliśmy się już w obozie, poszłam się rozpakować do jednego z domków letniskowych. Szatynka o bujnej czuprynie, dzieląca ze mną pokój, złapała mnie za ramię i wyprowadziła na skraj lasku. Powiedziała mi, że Szefowa jest zła, chce z nas wyssać energię, o nie! Bez większego namysłu złapałam moją torbę i wybiegłam z obozu, akurat przejeżdżała ciemnozielonym samochodem rodzinnym (maybe Honda, nie jestem pewna) jakaś ruda dziewczyna, wskoczyłam na tył samochodu i chwyciłam takie... nie wiem jak to nazwać, ale chwyciłam żeby nie spaść. Laska nawet nie miała czasu zareagować, bo z obozu z piskiem opon wyjechał doradca Szefowej, wykolczykowany blondyn. Usiłował go staranować, więc ruda przyspieszyła i driftując po moim zadupiu w końcu spowodowała wypadek, pomiędzy dwoma Groszkami. Zeskoczyłam z auta, zabrałam jakiemuś dzieciakowi rower i srrrru, jadę do kuzyna, już mam zjeżdżać z takiej górki, aż tu nagle mój ukochany blondas nadgania mnie na swoim rowerze, zrównuje ze mną tempo... A ja mu jeeeb w ryj! Spadł na beżowe kamienie, jego prawa ręka pękła jak marmur i potoczyła się kawałek dalej. Zabrałam jego rower, odstawiłam rower i uśmiechając się tryumfalnie zmiażdżyłam mu twarz głazem. Uciekłam do szopy znajdującej się niedaleko domu kuzyna, quality kryjówka.
Szefowała wezwała do siebie szofera. Pomógł jej wybrać sukienkę na wyjście, zaczęła narzekać, że znowu będzie musiała posklejać, cytuję, "tamtego bezmózgiego idiotę", jednakże szatyn zaczął ją do tego zniechęcać, mówiąc, że nie warto, że znowu coś odwali i tak dalej (szofer nawet nie był po ich stronie, chciał ocalić mua przed tą wariatką).
Szłam przez niebieską jaskinię, woda odbijała promienie światła prosto w błękitne i lazurowe kryształy. Z naprzeciwka wyszła Szefowa, nie miałam dokąd uciekać. Powoli zbliżyła się do mnie i ujęła moje dłonie, oferując współpracę oraz prosząc o powrót do obozu. Niestety nabrałam się na jej tanią śpiewkę i wróciłam razem z nią, gdy rozpakowywałam się w lepszym domku, podeszła do mnie od tyłu, zbliżyła rękę do moich pleców, chcąc odebrać mi moją energię życiową... szofer jeb łopatą. The End.
##### I wooo, drugi sen! ####
Szłam przez miasto, właśnie wracałam z zakupów. Zobaczyłam panią z opieki społecznej (tak, w snach jestem w stanie określić czyjś zawód gdy tylko go zobaczę), niosła duuużo różnych papierów. Zagadałam do niej, na co jej tyle kartek, a ona oświadczyła, iż udaje się do ministerstwa złożyć petycję o zakazie spożywania cukru. Zaczęłam się oburzać, że nie może narzucać swoich poglądów wszystkim obywatelom, gdy dołączyła do niej babcia mierząca niemowlaki w sklepie mięsnym, nagadały mi, uciekłam do domu, wzięłam laptop i wybyłam daleko. Rozłożyłam kocyk i odpaliłam Outlasta...
Biegłam przez znajome miejsce, wślizgnęłam się pod dziurą w murku, już miałam otworzyć drzwi... Ale to nie był ten pokój. Przekręciłam zawór, woda trysnęła ze studzienki. Ocknęłam się na ekranie końcowym, byłam w szpitalu na karaibach. Napisy przesuwały się lewą stroną, szłam zagraconym korytarzem, co jakiś czas odwracałam się w tył, charakterystyczne szuranie metalu o beton nie dawało mi spokoju. Zbliżyłam się do jednych kratodrzwi, za nimi stał Trager i zaczął coś do mnie gadać, ja na niego patrzę...
-A jebta się pan.
I trzasnęłam tymi drzwiami... Trager otworzył je kopniakiem i krzyczał, że nigdy nie pozwoli mi stąd wyjść, rzuciłam się do biegu, zeskoczyłam do wody, licząc, że nie podąży za mną... Ach te złudne nadzieje. Wyczołgałam się na brzeg, ale Trager złapał mnie za włosy, pomachał nożycami i zapytał:
-Tniemy?
Przede mną pokazało się okienko z wyborem Tak/Tak, sama wybrała się pierwsza opcja, kolejne okienko z wyborem fryzury, wylosowała się krótka zielona, dziękuję kolesiowi który wtedy zatrąbił pod moim domkiem.
CZYTASZ
Jej Sny
HumorWitaj strudzony wędrowcze! Nie znudził Cię opis mojego profilu? Zaciekawiłeś się? Miło mi. Aczkolwiek wystarczy mi jedynie, jeśli mój kolejny, dziwny, niepokojący, wręcz kuriozalny sen wywoła na Twej twarzy drobny uśmiech. Jeżeli więc nie przerażaj...