Leżałem na zimniej ziemi. Co prawda klatka dawała mi dużo cienia lecz chciałbym dużej przebywać na trawie,na słońcu i ganiać za ptakami. Słyszałem tylko okropne szczekanie psów zamkniętych niedaleko. Karma smakowała okropnie. Napiłem się więc wody. Smutno spuściłem pysk na ziemię. Nie miałem ochoty tu siedzieć. Nagle usłyszałem krzyki ludzi. Inne psy także to usłyszały i zaczęły zawodzić jeszcze głośniej. Spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem szkarłatne fale gorąca. Ludzie uciekali. Skoczyłem i zacząłem uderzać łapami i pyskiem o drzwiczki klatki. Tylko się trzęsły ale nie dało się ich otworzyć.
Wszystkie wilki zaczęły wołać o pomoc gdy płomienie zaczęły docierać do nas. Poczułem w nosie okropny zapach dymu. Gdy zabrakło mi powietrza straciłem siły i upadłemObudziłem się trzymany przez jakiegoś człowieka. Czy ktoś mnie przygarnął gdy spałem? Czy idę na spacer?
Zaraz jednak przypomniała mi się szkarłatna fala gorąca tuż obok. Człowiek delikatnie postawił mnie na ziemię. Trzymał lekko sznurek ( smycz) na do którego byłem przywiązany. Zobaczyłem czerwonego potwora, i mnóstwo klatek do których wkładali inne psy. Nie! Nie do klatki! Mocno pociągnęłam za smycz i zacząłem biec co sił do lasu. Na wolność! Na trawę i piękne kwiaty. Moje czarne długie futro powiewało na wietrze gdy biegłem.
Usłyszałem wiewiórkę. Pobiegłem za nią ale mi uciekła. Następnie spróbowałem zdjąć sznur z szyi. Nie udawało mi się. Zobaczyłem niską gałąź . Zahaczyłem o nią o obroże i zacząłem się cofać. Tak! Obroża ześlizgnęła się z mojej szyi. Co teraz? Byłem wolny! Więc co teraz robić? Byłem głodny. Niedaleko leżała zwierzyna. Nie była świeża ale zjadliwa. Szybko zacząłem połykać zdobycz.
Nagle usłyszałem warczenie i szczekanie. Coś się na mnie rzuciło.
- Zostaw!- szczeknąłem.
- Moje.Odejdź!- rozkazał pies.
- Jesteś psem? Umiesz polować?- na to warknęła i odeszła. Pamietam jak matka opowiadała mi o wielkich wilkach w lesie. Czy była jednym z nich?Kilka dni pózniej
Nie jadłem nic oprócz paru kawałków mięsa od pobliskich ludzi. Chciałem nauczyć się polować. Zobaczyłem Burzową, bo tak właśnie zacząłem nazywać wilczycę. To dlatego że miała szare futro jak chmury burzowe i warczała tak jak warczą grzmoty.
Burzowa właśnie tropiła. Też chciałem się nauczyć więc usiadłem i obserwowałem. ( Zanim nie skończyłeś czytać proszę przeczytaj pogrubiony tekst na dole ) Wilczyca warknęła na mnie cicho i odwróciła wzrok wpatrując się w jeden punkt stawiała cicho nogi.
Pomachałem jej ogonem na przywitanie i podskoczyłem bliżej.
Zobaczyłem królika który uciekł w popłochu. Burzowa prychnęła na mnie i odbiegła dalej. Spojrzałem na nią przepraszająco i postanowiłem za nią iść. Odwróciła się i warknęła dwa razy głośniej niż wcześniej.
- Teraz cicho.- zapewniłem ją. Burzowa zakręciła oczami i poszła dalej. Poczłapałem za nią.
- Cicho- warknęła nawet się nie odwracając. Zacząłem stąpać jak najciszej potrafiłem. Nagle schyliła się a jej brzuch teraz dotykał ziemi. Łapy kładła cicho nawet nie zahaczając o żaden suchy liść czy gałązkę. Skradając się cicho podchodziła do przodu. Nagle napięła wszystkie mięśnie i skoczyła w zarośla. Po chwili wróciła z czarno białym zwierzęciem. Odwróciła się i zaczęła jeść. Spojrzałem na jedzenie błagalnym wzrokiem.
- Ty słaby i głupi nieumiąc polować. Szybko umrzeć- Burzowa rzuciła mi kawałek mięsa który szybko zjadłem ze smakiem.To już koniec. Co wy na to bym zrobiła całą książkę o Burzowej i Czarnym ( bo tak nazwałam psa)? Mam już na nią pomysł nawet. Piszcie w komentarzach.