Siedziałam patrząc jak inni trenują. Nie lubiłam z nimi trenować, wolałam to robić sama. Unikać ich wzroku i zchodzić im z drogi tak było łatwiej. Jednak czegoś mi brakowało...
Na zwarzając na to uczucie poszłam do swojego domku a był nim domek numer 11. Szczerze nie lubiłam tam przebywać. No bo ludzie którym nie możesz ufać. Musisz pilnować wszystkich swoich żeczy...jak w domu!
Nigdy nie miałam innego domu niż domek hermesa więc bardzo cienię swój cenny dobytek jakim jest łóżko ze starym kocem, miecz, torba z kilkoma rzeczami którą zawsze miałam przy sobie i Krakers. Teraz pewnie co to Krakers, to nie taki krakers do jedzenia tylko moja fretka. Mam ją zawsze w kieszeni od bluzy lub w rękawie. Jedzenie dla niej mam w torbie więc jakoś nam się żyje. Pewnego razu usłyszałam od jednej z dziewczyn w domku że w księgarni jest już nowa dostawa. Ja jak to ja mól książkowy musiałam wymknąć się po nią...i to był mój błąd.
- Hej! Gdzie idziesz?- zapytał mnie jakiś głos a po chwili nikt inny jak Nico di Angelo wyszedł z cienia.
- Nie mów nic nikomu, proszę!- błagałam. Na twarzy chłopaka zawitał lekki uśmiech. Wow on w ogóle tak potrafi?
- Okey ale...zajdź też do mcdonalda ok? Ja nic nikomu nie pisnę a ty przyniesiesz mi zestaw ok?
- Niech ci będzie- powiedziałam i szybko poszłam a raczej poleciałam na nowych tenisówkach od tatusia. Gdy dotarłam do księgarni szybko kupiłam dwie książki i ruszyłam do mcdonalda. Jednak coś mi przeszkodziło. Jakiś facet obok mnie błyskawicznie zamienił się w węża ale nie takiego zaskrońca tylko takiego wielkiego! Wyciągnęłam swój srebrny (prwie biały) miecz i cięłam nim skóre węża. Jednak wielki gad nic. Już miał mnie dopaść gdy z cienia wyskoczył Nico.
- Nikt panienki władać mieczem nie uczył?- ok nie umiałam posługiwać się mieczem ale może nie poruszał tego tematu przy ogromnym wężu? Nico mimo ogromnych rozmiarów naszego zaskrońca (taki sarkazm) dobrze sobie radził. Nagle podjechał koło nas samochód.
- Wskakuj!- rozkazał Nico
- Do obcego auta?!- ( tak wiem jestem głupia)
- Chodź!- wrecz wepchnął mnie na tylne siedzenie i zamknął drzwi gdy znalazł się obok mnie.
- Jules Albert do obozu- rozkazał Nico a ja dopiero teraz zauwarzyłam szofera zombie, suuuper. Gdy atmosfera trochę się rozluźniła zapytałam.
- Nico bo widzisz...
- Hm?
- W domku hermesa raczej nie mam zaufanych osób więc czy mogła bym zostawić u ciebie książki?
- Ok- czasem przeszkadzało mi to że odpowiadał tak krótko i mało. Gdy znaleźliśmy się w obozie Nico zaproponował że mnie podprowadzi do domku. Nie protestowałam gdyż boje się ciemności. Gdy doszliśmy do domku pociągnęłam klamkę i nic. Drzwi się nie otworzyły. Walnęłam w nie mocno.
- Ciiiii!- powiedział Nico.
- Nie będę cicho!- krzyknęła szeocząc zarazem.
- Kto kolwiek to zrobił chciał cię upokorzyć i przyłapać
- Więc mam położyć się na trawie i jak pies czekać czy mi otworzą?!
- Nie! Nie daj im powodu do radości.
- Czyli co?
- Chodź do mnie- zaproponował po dłuższej chwili. W tej chwili wyglądałam jak wielki czerwony burak. Mimo to przystałam na propozycję bo wole podłogę niż trawę.Ku mojemu zdziwieniu Nico pozwolił mi spać w jednym z pokoi z kanapą. Krakers zadowolił się umoszczonym posłaniem w mojej bluzie a ja nie mogłam zasnąć. Leżałam tak bojąc się ciemności co chwile spoglądając na zegar. Teraz dopiero zorientowałam się ze nie mam na sobie swoich ubrań tylko Nica. Koszulka którą na sobie miałam pachniała naprawdę ładnie. W tej chwili usłyszałam kroki. Do pokoju wszedł Nico.
- Nie śpisz?- zdziwił się gdy zobaczył mnie.
- Boję się
- Czego?
- A co cię to obchodzi?
- To że aktualnie jesteś w moim domku
- Nie będziesz się śmiał?
- Obiecuje- powiedział.
- Boję się ciemności- powiedziałam cicho.
- Weź kołudrę i chodź- nakazał i zrobiłam co kazał. Przeszliśmy do jego pokoju. On zapalił małą lampkę i położył sję przy ścianie.
- Na co czekasz?- zapytał gdy zauważył że nadal stoję na środku pokoju. Położyłam się obok niego i jednocześnie odsunęłam się jak najdalej. Jednak było to przyjemne. Bliskość Nica dawała mi świadomość bezlieczeństwa. Moja tważ tym razem zamieniła się w pomidora. Zasnęłam myśląc o tym jak jest mi miło.Time skip
Minął miesiąc od kiedy spałam u Nica. On potem udawał przed obozowiczami że nic takiego nie miało miejsca. Po prostu o tym zapomniał. Ja nie mogłam. Od tego czasu Nico też uczy mnie szermierki. Pewnego wieczoru wróciłam z treningu później niż zawsze i znów zamkneli mi drzwi.
- SERIO?!
- Chodź do mnie- powoedział cicho i niepewnie Nico. Mimo to się zgodziła (a miałam wybur?). Znów tak jak wcześniej położyliśmy się daleko od siebie. Leżałam aż usłyszałam szapt.
- Śpisz?
- Nie- odpowiedziałam.
- Słuchaj...od kiedy tutaj spałaś brakuje mi blisckości. Brakuje mi ciebie- powiedział i w tej chwili odwrócił się do mnie a ja do niego (no bo leżaliśmy do siebie plecami). Natychmiast wtulliłam się w jego klatkę piersiową. Była ciepła, i było tak bezpiecznie.
- Kocham cię- wyszeptał.
- Ja ciebię też- odpowiedziałam.Leżeliśmy tak dwadzieścia minut aż w końcu się odezwał.
- Jeśli już ci to powiedziałem to chce żebyś wiedziała że to ja dziś kazałem wcześniej zamknąć dzieciom hermesa twój domek. Łatwo ich przekupić piankami.
- Ty!!!- walnęłam go poduszką.Mam nadzieje że fajne leże sobie w nocy i nwm co robić bo nie mogę spać (trzeba sobie więcej horrorów z kuzynką opowiadać)