[3]

702 64 6
                                    

           Siatkówka może być o wiele bardziej ekscytująca, niż się wydaje. Ale muszą temu sprzyjać konkretne warunki. Które - niestety - moje obecne życie (czy raczej wegetacja) spełnia.

          Ba! Nawet zwykłe odbijanie piłki o ścianę może być bardzo emocjonujące, gdy istnieje szansa, że ktoś może to w każdej chwili zobaczyć, a tego bym nie chciał. Jeszcze gorzej, gdy mieszkasz pod jednym dachem z pewną głośną, szybką, klekoczącą osobą, której imię zaczyna się na "B" i kończy na "okuto".

          Tak więc pewnego razu, jak w starej, dobrej bajce, tylko nie tak daleko i nie tak dawno, ja i moja najlepsza przyjaciółka Ściana ćwiczyliśmy odbicia. Raz, dwa, trzy, cztery, może nie było to zbyt trudne ani kształtujące, ale zawsze coś.

          Przez ułamek sekundy zastanawiałem się, czy dźwięk otwieranych drzwi naprawdę dotarł do moich uszu, czy był tylko wytworem mojej wyobraźni. Skłaniałem się jednak ku pierwszej opcji, więc szybko chwyciłem piłkę w dłonie i wepchnąłem ją z powrotem na spód szafy.

          To znaczy, chwila. Wepchnąłbym, gdybym ją złapał. Tylko że owe " złapanie" ograniczyło się do muśnięcia piłki palcami i (co jest bardzo typowe dla losu) posłania jej prosto w kierunku drzwi wejściowych.

         W oczach byłego kapitana Fukurōdani przez moment malowało się zdziwienie. Albo i nie. Sytuacja, która miała wtedy miejsce, tak często śniła mi się w koszmarach, że teraz nie jestem już w stanie odróżnić prawdy od fałszu.

          Bokuto złapał piłkę w obie dłonie, po czym zaczął obracać ją na jednym z palców. Z daleka było widać, że to wszystko bardzo go bawiło.

          Do czasu. Do czasu, aż na jego twarzy (tym razem na pewno) pojawiło się zdziwienie, a ja poczułem łzy spływające po moich policzkach.

[Haikyuu!!] Potwór ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz