[2]

833 78 12
                                    

- Jak było w szkole, Satori?
- Hmmm? - Spojrzałem na nią, nagle oderwany od buzujących w mojej głowie myśli. - Ah, tak. Dobrze.

          [...]

          Mógłbym debatować na temat uczuć towarzyszących mi, gdy pojawiłem się pod klasą następnego dnia. W głębi serca cieszyłem się, że niektórzy najwidoczniej nie mieli jeszcze okazji porozmawiać z Katsukim. Czym innym był fakt, że nadzieja jest matką głupich, a moja dość neutralna sława nie mogła potrwać nazbyt długo.

          I tak, jak się spodziewałem, z każdą przerwą odzywało się do mnie coraz mniej osób (wszak Katsuki dalej zajęty był zapoznawaniem się z resztą klasy). Historia kołem się toczy, więc wiedziałem, jak ten stan się rozwinie. Na początku wszyscy cię unikają, ale gdy chociażby jedna osoba odezwie się (ładnie rzecz ujmując) niezbyt przyjaźnie, lawina drwin może zejść bardzo szybko. W moim przypadku było to - mówiąc wprost - nieuniknione.

          Jeszcze tego samego dnia, na przedostatniej przerwie Katsuki skończył integrację z klasą. W tym konkretnym przypadku początki nie są najgorsze, chociaż do przyjemnych również nie należą.  Mój "dobry znajomy ze starej klasy" stworzył paczkę liczącą (wraz z nim) trzy osoby, z czego pozostała dwójka  była typowymi, bezmózgimi osiłkami. Szczerze - przygotowany byłem raczej na wyśmiewanie, wypominanie starych historii, dlatego kopniak w brzuch, który dostałem pod koniec "pogadanki" bardziej mnie zadziwił, niż zabolał. Zresztą nie takie ciosy się przyjmowało.

          Jednak było coś, co sprawiało, że nic nie mogło zepsuć mi tamtego dnia. Od kiedy pamiętam, grałem z innymi dziećmi w siatkówkę na miejskim boisku. Mieszkałem dość daleko od szkoły i żaden z moich kumpli nie znał rozsiewanych na mój temat plotek. Być może dlatego ten sport bardzo dobrze mi się kojarzył. Chociaż był jeszcze jeden powód.

          [...]

- Wyglądasz jak potwór, Tendō!
- Dokładnie, potwory nie mogą grać w drużynie z ludźmi!
No cóż, zapomniałem. Zapomniałem, że tym razem znajdę się w drużynie z osobami z mojej klasy.
I chociaż bolało - kolejny raz stwierdziłem, że po prostu bywa.

          W końcu drugi powód, dla którego kochałem siatkówkę, pozostał. Wzrok tych ludzi, którzy zostali powstrzymani przez mój blok, gdy byli już prawie pewni, że ich atak zakończy się sukcesem. Wzrok, który sprawiał, że tym razem to ja byłem wyżej. To ja wyznaczałem zasady.

[Haikyuu!!] Potwór ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz