ROZDZIAŁ 7

303 12 4
                                    



Był to jeden z tych pobudzających lenistwo dni, kiedy słońce było skryte za gęstymi szarymi chmurami, które wskazywały na deszcz, którego jednak nie było. A Naruto jak ostatni przygłup wziął ze sobą parasolkę idąc z kumplami do sklepu elektronicznego. Nie lubił mieć parasola... Wolał moknąć mając ubrany kaptur na głowie, to mu chociaż nie blokowało rąk. Niestety w czasie, kiedy z Shino zbierał się do wyjścia rozmawiał z mamą, która kazała mu zabrać ze sobą parasol, bo miała wgląd na żywo z internetu jaką mają teraz pogodę. Mężczyzna oczywiście jej nakłamał, ale Kushina zapobiegawczo zadzwoniła jeszcze do Shino. Po ostatnim incydencie z nieodebraniem przez syna telefonlu, miała numer komórkowy każdego z przyjaciół Naruto, więc nie zaprzestała się troszczyć o synka pomimo odległości. Shino posłusznie wykonał rozkaz mamy Naruto i wcisnął mu parasolkę. Trochę bał się tej kobiety, jak wszyscy inni znajomi. Jednak wzbudzała respekt.

- Naruto, przestań tym machać. - Upomniał lekko zirytowany Shikamaru. Nie może jak człowiek po prostu nieść ten parasol? - Przestań, słyszysz? Czy wymagam tak wiele? - Naruto jedynie co zrobił to wymachiwał tym parasolem bardziej. - Jesteś taki upierdliwy...

- Może dać ci potrzymać?

- Masz ręce.

- Ale nie były do tego przeznaczone! Nie chciałem brać parasola...

- Więc po cholerę brałeś? - Shikamaru przewrócił oczami. Słuchanie jego marudzenia jest strasznie upierdliwe.

- Shino mi kazał!

- Pani Kushina mnie prosiła o dopilnowanie by wziął parasol. Jeżeli zmokniesz to się przeziębisz, a jeżeli się przezię...

- Jestem duży. - Odrzekł Naruto.

- Ale mamusi trzeba słuchać. - Mruknął Gaara.

- Zamknij się...

Shino się oburzył przerwaniem mu wypowiedzi. Dokonał więc zemsty i rozpoczął pakt milczenia. Będą coś chcieli. Nic im nie powie. Kroczyli jeszcze jakiś czas do sklepu, Shikamaru zrównał się z Gaarą idącym przed Lee, do którego dołączył Naruto. Wpadł na głupi, ale bardzo śmieszny pomysł. Szturchnął Lee w ramię i wskazał ruchem głowy na końcówkę parasola, którą zamierzał wepchnąć w odbyt idącego przed nim Gaary. Lee po zrozumieniu mało nie parsknął śmiechem. Odsunął się trochę dając mu pole do popisu. Raz... Dwa... Trzy...!

- Kurwa! - Warknął Gaara, chwytając się za pupę i z mordem patrząc na winowajcę. Reszta zaśmiała się lekko, po kryjomu lub po prostu parsknęła. - Przegiąłeś cwelu...

- Ej, ej! To był tylko żart...! Tylko żart! - Zawołał biegnąc za siebie co sił w nogach. Gaara nie zamierzał odpuścić, więc go gonił. Ich dorosły wiek nie miał w tej kwestii znaczenia. Zresztą przywalić można w każdym wieku.

- Gówno mnie to obchodzi!

- Gaara bądź dorosły. - Zawołał leniwie Shikamaru.

- Wątpię, żeby cię usłyszał. - Zauważył Choji. - Czekamy na nich?

- Nie. jeżeli przed szóstą nie zjawię się w domu z żelazkiem, to Temari...

- Nie wyprasuje ci ubrań? - Dokończył Lee.

- Mniej więcej.

W czasie, gdy kierowali się swobodnie do sklepu, Naruto uciekał przed Gaarą. Był jak rozwścieczony byk. Blondyn obejrzał się za siebie, mając nadzieje, że ganianie za nim zwyczajnie się mu znudziło, jednak nic z tego. Gaara wykorzystał moment, gdy ten zwolnił i się obrócił, aby złapać koszulę Naruto, następnie wyrwał mu z rąk parasol i uderzył go nim boleśnie w głowę.

NaruHina LoveStoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz