Prolog

551 36 35
                                    

Nienawidzę takich miejsc. Moje odbicie, którym tak gardzę przygląda mi się ze wstrętem. Muszę niestety to przeboleć, ponieważ w przedpokoju stłukłam lustro, które teraz muszę odkupić.

Właściwie, to całkiem niedawno ten sklepik otworzono. Są w nim tylko i wyłącznie lustra, szczerze przyznam, że trochę bez sensu, lecz akurat dziś ratuje mi to życie. Inaczej byłabym skazana na chodzenie po galeriach wnętrz, a nie pałam tego dnia energią do spacerów i wysilania mózgu w kwestii wyboru. Moje podkrążone oczy mówią same za siebie.

Dobrze, że panuje dzisiaj wyjątkowo nieco chłodniejsza pogoda spowodowana wcześniejszym deszczem, jest lato, więc powinno padać dość często, aczkolwiek pora letnia, która przypadła akurat w tym roku jest dość uboga w opady, co jest mi niezbyt na rękę. Jako, że mam ogromne kompleksy, to nie lubię pokazywać swojego ciała, wobec czego, nawet w upały duszę się w długich spodniach i czarnych koszulkach. Nie oznacza to jednak, że nie lubię tej pory roku. Wręcz przeciwnie. Sądzę, że jest w niej zaklęta pewna magia, którą trudno mi ubrać w słowa. W tych upalnych i najmniej znośnych dniach kocham to, że rodzą wtedy piękną bezchmurną noc prezentującą czyste ciemne niebo usiane tysiącami gwiazd.

Poszukiwałam najtańszego lustra, najzwyklejszego. Przecież i tak zapewne prędzej czy później skończy w małych kawałeczkach.

Tak bardzo, ale to bardzo nie przepadam za swoim wyglądem, pomimo, że wielu ludzi mówi mi, że nie mam się czego wstydzić, ja zaś twierdzę, że mówią tak tyko, aby mnie nie urazić, jestem tego pewna.

Czuję się inna niż reszta dziewczyn. Na pewno chodzi o wygląd, to na pewno on. W dzisiejszych czasach tylko to się liczy i ludzie oceniają wyłącznie przez jego pryzmat.

A mój charakter? Przecież nikt do końca go nie poznał, po co się z nim afiszować, skoro przekonałam się, że cały świat obchodzi tylko zewnętrzna warstwa człowieka?

Duszę się w swoim ciele, czuję się jak kosmita, istota, która nie powinna tu być.

Zauważam, że mój oddech staje się cięższy, a mi lekko kręci się w głowie - mój organizm domaga się snu.

Idąc wzdłuż alejki dostrzegam w odbiciu jednego ze zwierciadeł dział z lusterkami podręcznymi, a stoi przy nich osoba, którą kojarzę. To Matt. Co prawda nie znam Matt'a osobiście, ale obserwuje jego social media i widuję go z kolegami, wiem nawet, że jeden z nich ma na imię Edd - Matthew często się do niego zwracał.

Ciekawi mnie jego osoba, cholernie mu zazdroszczę.

Tak bardzo bym chciała również polubić siebie, pozbyć się kompleksów. Ułatwiłoby mi to życie, byłabym wolna. W głębi duszy pragnęłam żeby ten chłopak mnie tego nauczył... Zdradził, choć rąbek arkanów tej tak obcej mi nauki.

Jestem ciekawa jak czują się tacy ludzie, doskonali od urodzenia, z każdym szczegółem idealnie zaprojektowanym, pewni i świadomi swojej przewagi.

Nagle nieumyślnie zrobiłam mały krok w przód i uderzyłam czubkiem buta o metalową ramę lustra, które zrobiło huk, a jego powierzchnia zatrzęsła się. Pierwszy raz cieszyłam się, że lustro się nie stłukło. Przeszłam właśnie mini zawał.

Zauważyłam, że chłopak nadal stał tam gdzie wcześniej i nie ruszając się z miejsca nadal podziwiał swoje odbicie. To dziwne, że nie zareagował na hałas. Zastanawiałam się, czy może podejść i przywitać się, powiedzieć, że obserwuję jego social media i jestem zaskoczona, że go tu spotkałam.

Ostatecznie stwierdziłam, że nie chcę mu przeszkadzać. Odwróciłam wzrok i poszłam dalej alejką.

Po obejrzeniu wszystkich produktów zdecydowałam już. Zwykła owalna tafla okalana jasnoniebieską ramą. Spostrzegłam jednak, że nie ma kartonów z zawartością gotową do kupna. Podeszłam, więc do ekspedientki, zirytowana tym, że muszę męczyć moje niewyspane ciało i umysł siląc się na rozmowę.

Projekt metamorfoza (Matt x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz