Nie odejdę bez pożegnania

12 0 0
                                    

Myśleliście kiedys o swojej śmierci? Wyobrażaliście sobie, jakby mogla wyglądać? A moze planowaliście...

Nauczyciel wyszedł, stalam przed otwartym oknem wpatrując sie w horyzont. W klasie jak zwykle panował chaos a bez nadzoru prawdziwa rozruba. Są jak małpy. Wystarczy rzucić im zabawkę i patrzeć jak tańczą. Są żałośni. Nie pasuję tu.

Czuję to od dawna, to jest we mnie. Jak prosto byloby zakończyć to teraz.

-Odejdź od okna. -słyszę. Chyba jedyna osoba ktorą szczerze obchodzę.  Nie chce sprawiac jej przykrości.

Wpatruje się w dal. Liscie delikatnie szeleszczą na wierzte. Spokojnie bez pospiechu.
Gdyby tylko cały swiat moglby tak wyglądać.

Ale jest inaczej. Ludzie są zepsuci i wszystko czynią sobie podobnym. Bezsens. 

Pomyśleć,że wszechświat jest nieskończony. A ja tkwie tutaj. Nie chce tu być. Bezkres.

Nagły impuls. Stawiam nogę na parapecie i podciagam się do pionu. Staje po drugiej stronie okna. Trwa to jedynie moment, ale dla mnie jakby czas zwolnił.

Słyszę swoje imie.

-Przecież nie skoczy.

Te słowa podzialały niczym zapalnik.  Nie wiedzą co czujesz. Jesteś im obojętna.

Wszystko sie zatrzymalo.

Wolność. Kiedy stałam na krawędzi swojego życia wiedziałam, że teraz moge wszystko zakończyć.  Tak przyjemnie. Żadnych wiecej cierpień.

-Nie! -słyszę za sobą. Odwracam głowę.  Po moim policzku splywa samotna łza. Ale czemu? Tego pragnę.  Wychylam się i spadam.

Nagłe szarpnięcie przywraca wszystko. Na nowo dociera do mnie każdy bodziec.

-Proszę podciągnij się...- wiedzę przed sobą zaplakaną twarz. Trzyma mnie za ubranie. Slyszę pękanie. Ciałem opieram się o sciane budynku. Boli.

Jedną reką chwytam fragumgę a drugą jej przedramie. Nie chcę jej krzywdzić.
 
Z całych sił próbuję się podciagnąć. Kolejne dlonie chwytają mnie za ramiona. Po chwili klecze na podłodze.

-Nie-mimo łez głos mam pusty.- Ja nie chce tu być. Nie mogę. -Krzyczę.

Czuje ciężar na swoich barkach. Płacze. Ja również.  Płaczemy obie. Nie chce jej zostawiac, ale ja nie potrafię... Kiedyś nie zdoła mnie powstrzymać. 

* * * * *

Na podłodze siedzi zwinięta postać.  Drży na całym ciele ponownie, przykładając ostrze do bladej niczym kartka skóry. W tle słychać cichą piosenkę. Boi się, lecz nie śmierci a tego że jej sie nie uda. Nie wytrzyma kolejnego powrotu. Ostatni raz zerka na ekran telefonu.

Wiadomość odczytana. Teraz już po wszystkim. Wykonuje ostatnie cięcie.

The Last MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz