Szept

4 0 0
                                    

-Musimy się stąd wydostać.

Ma rację. Jako jedyna mam broń, jeśli nas złapią, nikt nie wyjdzie z tego żywy.

Staję w miejscu.

-Zaprowadź wszystkich do wyjścia.- rzucam polecenie. -Dopilnuj aby nikt więcej nie zginął.

-A co z tobą?

-Ja muszę to skończyć. Chce mnie i mnie dostanie.

Nie mogę narażać więcej osób. I wszyscy to rozumieją. No prawie wszyscy.

-Nie pójdziesz nigdzie sama.

No jasne. Zawsze musi mieć jakieś ale.

-Macie stąd uciekać. Wszyscy.-wyraźnie zaznaczyłam ostatnie słowo, patrząc mu w oczy.

Zbliżył się tak, że nasze klatki prawie się szykały. Gdyby nie okoliczności, mogłabym uznać to za całkiem romantyczne.

-Nie kłóć się że mną. To ja mam broń. -mowiac to przyłożyłam lufę do jego brzucha.

Nie mogę pozwolić by zginął.

Musi uciekać.

-Proszę, strzelaj- złapał moją dłoń pociągający broń wyżej. Teraz mierzyła prosto w serce.

Czemu on jest taki uparty?

Powoli opuściłam rękę.

-Uciekajcie.

Ruszylam korytarzem. Za sobą słyszałam, oddalajace się kroki, niewielkiej grupki oraz jedne oddzielne.

Podążające tuż za mną.

Nagle odwróciłam się i pchnelam go za ścianę.

-Jeśli coś ci się stanie-praktycznie wyszeptałam- obiecuję że cię zabiję.

W tym momencie byłam śmiertelnie poważna. Idiota pcha się w to bagno... Z mojego powodu.

-Nic mi nie będzie. -odpowiedzial i złożył lekki pocałunek na moim czole. To okropne. Jedyna osoba na której mi zależy. Jeśli on zginie...

Nie

Stop.

Nie mogę tak myśleć.

On przeżyje.

Musi...

Dotarliśmy do drzwi. Za nimi ma się wszystko zakończyć.

Wzięłam głęboki oddech, przeładowałam broń i pchnęłam drzwi.

To była chwila.

Dokładnie czas kiedy podnosiłam rękę z pistoletem gotowym do strzału.

Druga broń. W Jej ręku. Wycelowana w nas.

Strzał.

To nie ja strzeliłam.

Naciskam spust.

Jako druga.

Kobieta pada.

Nie czuję bólu.

Chybiła

Nie

Ona nigdy nie chybia.

Odwracam głowę.

Wszystko nie trwa nawet sekundy.

On osuwa się na ziemię. Czas się zatrzymuje.

Nie

On pędzi.

Czy to może śmierć się śpieszy?

Padam na kolana.

Jestem tuż przy nim.

Wyciągam rękę.

Klatkę piersiową zdobi plama krwi.

Rusza się.

Nie

To ja się trzęsę.

Drżę na całym ciele.

Ale... przecież...

Słyszę krzyk.

Przeszywa cały pokój.

Ktoś cierpi.

Nie

To ja krzyczę.

Usta zalewa mi słona ciecz.

-Nie.
Słyszę szept






The Last MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz