4. Podejrzany Eren Jaeger

335 48 17
                                    

kilka godzin później, 21 maja, godzina 08:27

 - Połóż się - zagadałem, siadając naprzeciw szatyna. Spojrzałem na jego ciemne worki pod oczami i zmęczoną twarz. Zupełnie jakby w jedną noc się postarzał o całe dziesięć lat. Na dwóch palcach miał plastry, ponieważ kiedy wcześniej złapał szkło, ono nieprzyjemnie mu się w nie wbiło.

 - Co mówiła mama? - zapytał, nie zwracając większej uwagi na moje słowa. Wciąż wpatrywał się w stół.

 - A co miała powiedzieć? Z początku nie chciała mi uwierzyć. Po chwili zaczęła płakać i dała mi do telefonu twojego ojca. Wyjaśniłem mu sytuację. Chciał do ciebie przyjechać, ale stwierdziłem, że póki co to nie jest dobry pomysł.

 - A...

 - Armin rozbeczał się jak małe dziecko. Jean też, jednak uparł się, że musi przyjechać.

 - Tak... Jeanowi zawsze na niej zależało.

     Przemilczałem to stwierdzenie, mimo że dało mi sporo do myślenia.

 - Ktoś będzie musiał cię przesłuchać - rzuciłem po chwili. - Nie mogę dać ci żadnej gwarancji, że to będę ja.

 - Bardzo bym chciał, żebyś chociaż był obok - odparł cicho.

     Wyciągnąłem rękę i ułożyłem na jego poranionej dłoni. Wreszcie podniósł na mnie wzrok, a jego palce się wyswobodziły, by objąć z lekka moje. Wpatrywałem się w niego, czując ból jego cierpienia. Po chwili wyjął spod stołu drugą rękę i ją także ułożył na mojej bladej skórze.

 - Boję się - szepnął, a te słowa mnie rozdarły.

 - Chodź - stwierdziłem. - Całą noc nie spałeś.

 - Jak niby mam zasnąć po czymś takim? - odparł, posłusznie wstając. Poszliśmy do salonu, w którym usadziłem go na kanapę i rozejrzałem się za jakimś kocem. Dostrzegłem jeden na fotelu. Wziąłem go, a spod niego wypadł czerwony szalik. Serce mi się zaczęło krajać. Przez moment zastanawiałem się czy dać go teraz Erenowi, ale stwierdziłem, że lepszym pomysłem będzie wrzucenie go za mebel.

     Wróciłem do niego, a on pomyślał wreszcie i się położył. Okryłem go kocem i przy nim usiadłem.

 - Wszystko tu pachnie Mikasą - zauważył.

 - Śpij, nie myśl o tym. Obudzę cię jak przyjedzie ktoś na to przesłuchanie.

 - Zostaniesz ze mną aż zasnę?

 - Jak mógłbym nie?

     Zamknął oczy i głęboko odetchnął. Zupełnie jak małe dziecko, które zostało pozbawione matki. Zawsze starał się stawać w jej obronie, był dla niej podporą w trudnych chwilach i nigdy jej nie opuszczał. Pozbawiony Mikasy był jakby pozbawiony części siebie. Jednego elementu, bez którego już nigdy nie będzie taki jak wcześniej.

     Siedziałem przy nim chwilę, z zadowoleniem patrząc jak jego oddech się normuje. Zasnął wyjątkowo szybko. Myślałem, że będzie gadał do mnie o jakichś mało ważnych sprawach albo, że będzie wciąż rozpaczał.

     Jednak nic takiego nie miało miejsca.

     Poszedłem do kuchni z zamiarem posprzątania. Nóż już został zabrany przez Hange. Był jedynym dowodem, który udało się znaleźć. To morderstwo musiało być dobrze przemyślane, jednak wiedziałem, że w końcu noga podwinie się mordercy. Tylko dlaczego go zostawił? Poza tym był to zwykły, co prawda dobrze naostrzony nóż z kuchni Erena. Ten ktoś musiał albo znać ten dom, albo wyjątkowo cicho się skradać, by nie obudzić dziewczyny i go znaleźć.

Obietnica ✓ | riren/eremikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz