Zima nie jest taka zła

864 37 11
                                    

Czas po Gold Rush

Gruba warstwa śniegu pokrywała całą okolicę. Morze zamarzło, a z nieba prószył śnieg. Młodzieniec wziął głęboki oddech. Wypuścił go, gdy został trafiony śnieżką, przez niebieskooką blondynkę. Był ubrana, w brązowe spodnie oraz białe futro. Na dłoniach kolorowe, dziergane rękawiczki. Jej policzki i nos były zaróżowione od niskiej temperatury, lecz mimo to śmiała się beztrosko, z dziwnej miny chłopaka, który błyskawicznie ulepił pocisk, trafiając młodą damę w lewe udo. I tak oto rozpoczęła się bitwa. Oboje podskakiwali, rzucali śniegiem i krzyczeli na siebie nawzajem. Przechodnie widząc to, uśmiechali się, wspominając swoją młodość.

Walka zakończyła się, o dziwo zwycięstwem Czkawki, który irracjonalnie pobiegł na dziewczynę, przewracając ją i przy tym wrzucając do zaspy. Jednak natychmiast ją wyciągnął i otrzepał ze śniegu. Zaprosił ją do siebie, na co się zgodziła.

W domu szatyna, było ciepło. Jego wynalazek - system grzewczy sprawdzał się w 100%.

Oboje zdjęli wierzchnie okrycie i udali się do kuchni, gdzie, młodzieniec począł robić herbatę.
- Z miętą? - zapytał, gdy zalewał już liście naparu.
- Poproszę. - odpowiedziała. Wyglądała uroczo, zaczerwieniona od mrozu, z pokiereszowaną fryzurą oraz uśmiechem na twarzy. Czkawka odepchnął te myśli, tłumacząc sobie, że to jego przyjaciółka.

Dziewczyna zaczęła przypatrywać się szatynowi. Stwierdziła, że jest niezwykle przystojny. Zielone oczy z domieszką żółtego, były dzikie, pełne żądzy przygód, lecz jednocześnie były oazą spokoju. Zawsze, gdy spoglądała w nie, od razu się uspokajała.

Chłopak podał Astrid, kubek z gorącym napojem. Oboje ruszyli po schodach do pokoju szatyna. Gdy blondynka weszła do pomieszczenia, jak zwykle uderzył w nią, niemalże pedantyczny porządek. W tej kwestii, chłopak był od niej lepszy, gdyż jej nigdy nie udawało się go utrzymać dłużej, niż dzień.

- Więc co będziemy robić? - zapytała zaciekawiona, co Czkawka planuje.

- Porozmawiamy. Chyba, że chcesz coś innego… - jego wypowiedź przerwała jednak dziewczyna, bo powiedziała:

- Nie. Tylko o czym? - jej głos zdradzał zainteresowanie.

- To może, będziemy się dzielić sekretami? - pomysł przypadł do gustu blondynki, gdyż posiadała wiele takowych i co najważniejsze, nie mogły jej skompromitować.

- To może ja zacznę? - zapytał szatyn, na co blondynka pokiwała głową, na znak zgody. - A więc, gdy szukaliśmy ciebie, po twoim spotkaniu łowców, to Sączysmark, chciał lecieć na północ. Gdym nie stanął na swoim, to on by cię znalazł o ile by to zrobił. - powiedział to z dość dziwną miną. Po chwili, jakby się otrząsnął i rzekł: - Teraz twoja kolej. - na te słowa, blondynka chwilę pomyślała i powiedziała:

- Gdy razem z Jorgensonem leciałeś, by zaatakować Dagura i Rykera, przez chwilę myślałam, że Sączysmark zamęczył cię gadaniem i postanowiłeś ruszyć do ataku, by poprostu od niego odpocząć. - na te słowa, oboje zaczęli się donośnie śmiać. - Teraz ty Czkawka. - na te słowa, chłopak na chwilę zamilkł i po chwili odpowiedział:

- Przed tobą mam tylko jeszcze jeden sekret. - na te słowa, brwi blondynki powędrowały w górę. Nigdy nie pomyślałaby, że Czkawka tak bardzo jej ufa w tego typu sprawach. - Chodzi o to, że… - zamilkł na chwilę, a jego wzrok błądził po biurku oraz całym pokoju za wyjątkiem Astrid. Postanowił, że jeśli ma to powiedzieć, to teraz albo nigdy. Spojrzał jej w oczy i rzekł: - Kocham Cię, Astrid Hofferson. - na te słowa zwiesił głowę.

Astrid, była zszokowana wyznaniem bruneta, gdyż myślała, że ten nie odwzajemnia jej uczuć

Cholera, Heathera miała rację - pomyślała wkurzona. Odpowiedziała, tylko kilkoma słowami, lecz one zmieniły całe ich życie:

- Ja ciebie też. - usłyszawszy to, szatyn podniósł głowę i spojrzał w oczy Astrid. Zobaczył w nich niepewność, strach oraz ich uczucie. Wtem zrozumiał, że cokolwiek by się działo:

- Czkawka i Astrid na zawsze razem. - po tych słowach oboje zbliżyli do siebie swe twarze, przymknęli oczy i ich usta spotkały się w krótkim, lecz pełnym miłości pocałunku.

Koniec. Szczerze, uważam, że pisanie rozpadu hiccstrid jest o niebo łatwiejsze od ich shipowania. Niemniej jednak jakoś ten rozdział wyszedł i mam nadzieję, że się podoba.

Trzymajcie się.

JWS - One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz