Rozdział 8

924 65 3
                                    

Kiedy bylam mała zawsze w moje urodziny budziłam się jako pierwsza, ale udawałam, że śpię i otwierałam oczy dopiero kiedy rodzinka wchodziła do pokoju śpiewając Sto Lat. Mama zawsze podawała mi wtedy gorącą czekoladę, a ci dwaj debile zwani moimi braćmi przynosili mi bukiecik kwiatów.

Uśmiecham się na to wspomnienie i słysząc kroki szybko zamykam oczy. Słyszę szepty i czuję, że ktoś zdejmuje ze mnie kołdrę i zaczyna łaskotać. Mimowolnie zaczynam się śmiać i wiercić, a mój śmiech potęguje widok braci, Wojtka Koziary, Myszki, Roksany i Krzysia, który był głównym sprawcom mojej głupawki. Wszyscy śpiewają znienawidzoną pioseneczkę urodzinową dla debili, a ja już płacze ze śmiechu. Nawet nie skończyli kiedy zostalam owinięta w koc i znalazłam się w ramionach Kuby. Dalej śpiewając ekipa zniosła mnie do hotelowej restauracji, gdzie w końcu pozwolili mi stanąć na nogi i opanować śmiech. Nałożyli mi na głowę jakąś papierową, bodajże z McDonald'a, koronę i zaczęli po kolei podchodzić i składać mi życzenia.

-A ja ci życzę żebyś dalej była najlepszą siostrą na świecie, dalej krytykowała moje teksty i próbowała mnie zabić tym swoim smyczkiem. Kocham cię, Młoda[...]

Moje 18 urodziny. 18 ... To brzmi zdecydowanie lepiej niż 17. -myślę siedząc w wannie-Od dzisiaj mogę głosować, sama o sobie decydować i przede wszystkim legalnie napierdolić z ekipą. Już wiem jakie mamy plany na wieczór. Tzn bardziej na noc, bo wczesniej Kuba gra. Jestem szczesliwa. Mam przy sobie braci, ekipę, ktora jest najlepszą (chociaż troche starszą) ekipą przyjaciół jaką mogłam sobie wymarzyć i Krzysia, którego chyba kocham. Właściwie co ja do niego czuje? Nie czuję skrępowania całując się z jednym z popularniejszych ludzi z Polsce. Moze to kwestia przyzwyczajenia do życia z Kubą? Całą ekipę znam od dzieciaka, więc zastanawiającym  jest, że dopiero teraz poczuliśmy coś do siebie. Jedno jest pewne; w moim życiu jest dwóch najważniejszych facetów- Krzysiek i Kuba. Gdyby brat nie objął nade mną opieki kiedy mama zmarła, teraz pewnie byłabym w jakimś przytulisku dla bezdomnych sierot. Jestem mu za to w cholerę wdzięczna, no i staram się mu nie robic problemów, ale wiadomo różnie to wychodzi. Chociaż... Wersy Madagaskaru mówią, że chyba jestem dla niego wazna. „Siostra wyciągała rękę, gdy nie widać wyjścia" pamiętam te czasy. Mialam wtedy bodajże 13 lat. Kuba miał niezłą deprechę. Nie chciał wychodzić z łóżka, a o opuszczaniu mieszkania już nie wspomnę. Cholernie martwił się wtedy o Maćka, który siedział w więzieniu, a do tego przeżywał kryzys twórczy. Nawet Roksana załamywała ręce. Trwało to może z pół roku. Punktem kulminacyjnym była śmierć mamy. Strasznie nim wstrząsnęła, wydaje mi się, że poczuł, że jest za mnie odpowiedzialny. Wziął się w garść i rozpoczął walkę z sądem o prawa do mnie. Chyba wszyscy wiedzą jak zareagował sędzia na młodego faceta, którego utrzymaniem jest rap. Trochę to trwało, ale udało mu się. Kiedy wziął mnie do siebie starałam się cały czas być przy nim.
Woda zrobiła się już zimna... Pora wychodzić, przecież trzeba jakoś uczcić wejście w dorosłość najmłodszej członkini ekipy.

                             ***

Siedzimy na obiedzie w ekskluzywnej restauracji, chociaż wcale nie wyglądamy ekskluzywnie. Jemy rozmawiając i śmiejąc się. W końcu Krzysiek wstaje, podnosi kieliszek z szampanem, stuka w niego łyżeczką i chrząka;
-Emm... Chciałbym wznieść toast za jubilatkę. Niech się nie zmienia bo jest wspaniała.
-Za jubilatkę!
Lekko rumienię się, a wszyscy (łącznie ze mną oczywiście) piją musującą ciecz.

-Quebo, co teraz gramy?
-Czekaj Krzychu. Dobra ziomki, opowiem wam coś. Jak wiecie, albo właśnie się dowiecie-mówił Kuba dysząc po pierwszym numerze- mam siostrę. Ona tu jest i ma dzisiaj urodziny. Ania chodź do nas.
Kurwa. Ogarnął mnie dreszcz i poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Anka spokojnie. Jeden schodek. Drugi, trzeci, czwarty. Ja pierdole, ile ludzi. Chyba powinnam bardziej doceniać ich pewność siebie.
-Oj Młoda- Kuba objął mnie ramieniem- zróbcie dla niej hałas!
Sala piszczy, drze się, bije brawo, skacze i ktos zaczyna śpiewać. No może nie do końca śpiewać. Po prostu drzeć się, ale mniejsza. Najważniejsze, że w moich uszach rozbrzmiewa popularna urodzinowa piosenka. Czuję jak oczy robią mi się mokre ze wzruszenia. Zakrywam usta rękami i przytulam się do Quebonafide.
-Młoda, nawiń z nami C'est la vie, nie przyjmuje odmowy.- szepcze chłopak.
Miliony razy rapowałam sobie z bratem, ale nie przy takiej publiczności. Krzysiek oddaje mi mikrofon, a ja morduje brata wzrokiem. Nienawidzę tego debila.
-Kawałek z Francji. Lecimy z tym!
Muzyka zaczyna grać, Kuba zaczyna;
-Wrzucam to w tracki bo nie mam więcej miejsca na dziary, jadę czwarty raz w tym roku, by zobaczyć Paryż!
Gestem ręki debil pokazuje na mnie. Wspominałam już, że go nienawidzę?
-Taki dzieciak w takiej furze, bank mu starzy dali. Taki dzieciak w takiej bluzie to jest kapitalizm!
Dalej jedziemy po wersie i powoli się rozkręcam. Numer się kończy, a ja schodzę ze sceny. Roksana niesamowicie się śmieje, a ja ledwo dyszę. Jakim cudem on zapieprza tak po 2 godziny? 

-Anka, chodź potrzebna jesteś- Roksana wchodzi na backstage i wyciąga mnie przed scenę.
Ludzie zaczynają krzyczeć, a Kuba tłumaczy mi, że pytali o mnie. Ktoś prosi o zdjęcia, ktoś zgniata mi flaki przytulając, a jeszcze ktoś inny prosi, żebym podpisała mu się na case'ie razem z Que.
-To co następny koncert gramy razem?
-Nienawidzę cie debilu! A jakbym zapomniała tekstu?
-Nie zapomniałabyś- chłopak mnie przytula.
-Krzysiek też brał w tym udział?
-Nie, skąd....
-Idioci. Ale możecie mi to wynagrodzić.
-Jak jaśniepani?- wsiadamy do samochodu czekając, aż chłopaki ogarnął sprzęt, a Roksana wroci z toalety.
-No wiesz...
-Właśnie nie wiem.
-Nie przerywaj mi, to się dowiesz.
-Mhm...
-Chcę tatuaż!
-Gdzie?
-Tajemnica. Mogę? Proszę....
-Młoda no, może jeszcze nie tera...
-Odmówi mi ktoś kto jest cały wydziarany?
-Mam jeszcze plecy czyste!
-Jeszcze. Kuba no proszę...
Robię słodkie oczka i błagalną minę.
-Wygrałaś, jest spoko salon w okolicy, tylko niech reszta się pośpieszy.

Joł! Jak się podoba? Przepraszam, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale ostatnio mam straszliwy zapieprz. Obiecuję, ze po 4 czerwca będą się pojawiały częściej. Zauważyliście nową okładkę? Jest autorstwa wspaniałej @chanelno do ktorej serdecznie zapraszam! Pozdro!

Po prostu Ania! |Wesoła Ekipa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz