- 2.10 -

757 59 22
                                    

Lucyfer chodził to w jedną, to w drugą stronę, aż zdawałoby się, że w drewnie powstaje ścieżka od jego kolejnych kroków. Kiedy Michał próbował się odezwać, to ten go uciszał. Co rusz przeczesywał włosy nerwowym gestem.

Do tego wszystkiego jeszcze wyznanie Theodora. Jak on w ogóle mógł ruszać grób Aksel? Rozwścieczyła go ta wiadomość, ale przed zabiciem podwładnego powstrzymał go fakt, że w trumnie nie było ciała. Co prawda demon nie widział tego na własne oczy, bo przecież cmentarz znajdował się na poświęconej ziemi, ale zapewnił, że ludzie, którzy to sprawdzili, nie kłamali.

- Bracie... - zaczął ponownie Michał.

- Zamknij się - warknął Lucyfer, po czym opadł na fotel, w którym jeszcze chwilę temu siedziała Erimia.

- Nie zachowuj się tak, jakbyś miał to gdzieś. - Anioł wpatrywał się w brata niemal błagalnym wzrokiem.

- Uwierz mi, że nie mam tego gdzieś, wręcz przeciwnie. - Nalał sobie whisky do szklanki i wychylił do dna, po czym znów napełnił szkło bursztynowym płynem.

- To dlatego ją uśpiłeś, bo ci zależy?

- A po co ma tego wszystkiego słuchać? - zapytał, zupełnie ignorując sarkazm w pytaniu brata. - Sami nie wiemy, co to znaczy. Po co ma się tym denerwować? Sama powiedziała, że to nie jej świat.

- Okłamujesz sam siebie - odpowiedział twardo Michał. - To Aksel. Może bez pamięci, ale to ona. Jej dusza i jej ciało.

- Taaa... A ja chciałem ją zabić. - Ponownie uniósł szklankę do ust.

- Nadal tego nie łapiesz, czy po prostu postanowiłeś ignorować to, co masz przed nosem?

- Łapiesz? Chyba za długo przebywasz na ziemi, bracie. - Lucyfer uśmiechnął się krzywo.

- Zawsze miałem cię za wybitnie inteligentną istotę, ale teraz mam wrażenie, że jesteś idiotą. - Michał odetchnął głęboko. - Wszystko to, co się dotąd wydarzyło... to, kim teraz jesteś, nie ma znaczenia. Nadal jesteś moim bratem, a Jego synem. Może nie chcesz tego przyjąć, ale On cię kocha...

- Nie rozumiesz? - Lucyfer przerwał aniołowi, a w jego oczach gościł smutek. - Nie chodzi o Ojca, tylko o nią. Co jeśli znów ją stracę? Drugi raz tego nie przeżyję. - Przetarł twarz dłońmi i westchnął cicho. - Nikt nie przeżyje.

Brunet wstał z fotela, po czym znów zaczął przechadzać się po pomieszczeniu. Walczył sam ze sobą, żeby nie iść do dziewczyny, żeby jej nie przytulić, przeprosić za wszystko i błagać o wybaczenie. Tylko tego jednego chciał, żeby ona z nim była. Nieważne jakie imię nosiła, co pamiętała. Z czasem uczucia obudziłyby się w niej. Tego Mishaja nie mogła zablokować. Ale czy miał prawo aż tak ingerować w jej życie? I to drugi raz? Teraz patrzyła na niego z obawą o własne życie, a mu było przez to wstyd.

- Nie rób tego. - Michał stał za bratem ze zbolałą miną.

- Tak będzie najlepiej, a ty będziesz ją chronił - powiedział cicho brunet, nawet nie spoglądając na anioła. - Wybudzę ją. A ty ją stąd zabierzesz i nie powiesz mi dokąd.

Po ostatnich słowach ruszył do wyjścia z zamiarem udania się do Aksel. Czym dłużej będzie to przeciągał, tym gorzej. Michał ją ukryje z dala od tego wszystkiego, a w tym czasie on zajmie się Mishają. Za to, że tknęła Aksel, zasłużyła na unicestwienie. O spiskowaniu z Samaelem nie wspominając.

***

Zamrugała kilkukrotnie zdezorientowana. W pierwszej chwili nie pamiętała, co się z nią działo, a co gorsza nie wiedziała, gdzie jest. Po kilku sekundach jednak wspomnienia wróciły z przytłaczającą świadomością tego, co się wydarzyło.

Wojna pomiędzy złemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz