Lucyfer chodził to w jedną, to w drugą stronę, aż zdawałoby się, że w drewnie powstaje ścieżka od jego kolejnych kroków. Kiedy Michał próbował się odezwać, to ten go uciszał. Co rusz przeczesywał włosy nerwowym gestem.
Do tego wszystkiego jeszcze wyznanie Theodora. Jak on w ogóle mógł ruszać grób Aksel? Rozwścieczyła go ta wiadomość, ale przed zabiciem podwładnego powstrzymał go fakt, że w trumnie nie było ciała. Co prawda demon nie widział tego na własne oczy, bo przecież cmentarz znajdował się na poświęconej ziemi, ale zapewnił, że ludzie, którzy to sprawdzili, nie kłamali.
- Bracie... - zaczął ponownie Michał.
- Zamknij się - warknął Lucyfer, po czym opadł na fotel, w którym jeszcze chwilę temu siedziała Erimia.
- Nie zachowuj się tak, jakbyś miał to gdzieś. - Anioł wpatrywał się w brata niemal błagalnym wzrokiem.
- Uwierz mi, że nie mam tego gdzieś, wręcz przeciwnie. - Nalał sobie whisky do szklanki i wychylił do dna, po czym znów napełnił szkło bursztynowym płynem.
- To dlatego ją uśpiłeś, bo ci zależy?
- A po co ma tego wszystkiego słuchać? - zapytał, zupełnie ignorując sarkazm w pytaniu brata. - Sami nie wiemy, co to znaczy. Po co ma się tym denerwować? Sama powiedziała, że to nie jej świat.
- Okłamujesz sam siebie - odpowiedział twardo Michał. - To Aksel. Może bez pamięci, ale to ona. Jej dusza i jej ciało.
- Taaa... A ja chciałem ją zabić. - Ponownie uniósł szklankę do ust.
- Nadal tego nie łapiesz, czy po prostu postanowiłeś ignorować to, co masz przed nosem?
- Łapiesz? Chyba za długo przebywasz na ziemi, bracie. - Lucyfer uśmiechnął się krzywo.
- Zawsze miałem cię za wybitnie inteligentną istotę, ale teraz mam wrażenie, że jesteś idiotą. - Michał odetchnął głęboko. - Wszystko to, co się dotąd wydarzyło... to, kim teraz jesteś, nie ma znaczenia. Nadal jesteś moim bratem, a Jego synem. Może nie chcesz tego przyjąć, ale On cię kocha...
- Nie rozumiesz? - Lucyfer przerwał aniołowi, a w jego oczach gościł smutek. - Nie chodzi o Ojca, tylko o nią. Co jeśli znów ją stracę? Drugi raz tego nie przeżyję. - Przetarł twarz dłońmi i westchnął cicho. - Nikt nie przeżyje.
Brunet wstał z fotela, po czym znów zaczął przechadzać się po pomieszczeniu. Walczył sam ze sobą, żeby nie iść do dziewczyny, żeby jej nie przytulić, przeprosić za wszystko i błagać o wybaczenie. Tylko tego jednego chciał, żeby ona z nim była. Nieważne jakie imię nosiła, co pamiętała. Z czasem uczucia obudziłyby się w niej. Tego Mishaja nie mogła zablokować. Ale czy miał prawo aż tak ingerować w jej życie? I to drugi raz? Teraz patrzyła na niego z obawą o własne życie, a mu było przez to wstyd.
- Nie rób tego. - Michał stał za bratem ze zbolałą miną.
- Tak będzie najlepiej, a ty będziesz ją chronił - powiedział cicho brunet, nawet nie spoglądając na anioła. - Wybudzę ją. A ty ją stąd zabierzesz i nie powiesz mi dokąd.
Po ostatnich słowach ruszył do wyjścia z zamiarem udania się do Aksel. Czym dłużej będzie to przeciągał, tym gorzej. Michał ją ukryje z dala od tego wszystkiego, a w tym czasie on zajmie się Mishają. Za to, że tknęła Aksel, zasłużyła na unicestwienie. O spiskowaniu z Samaelem nie wspominając.
***
Zamrugała kilkukrotnie zdezorientowana. W pierwszej chwili nie pamiętała, co się z nią działo, a co gorsza nie wiedziała, gdzie jest. Po kilku sekundach jednak wspomnienia wróciły z przytłaczającą świadomością tego, co się wydarzyło.
CZYTASZ
Wojna pomiędzy złem
FantasyIdąc wśród tłumu, nigdy nie wiesz, kto przechodzi obok. Demony nie istnieją, to przecież tylko bajka dla niegrzecznych dzieci. Ale gdyby się okazało, że żyją obok, a dwa najstarsze upadłe anioły walczą między sobą o piekło i ty jesteś kluczem do zak...